Logika i wartość prawdy w życiu Premiera Tuska

Obrazek użytkownika Recenzent JM
Humor i satyra

Obecnie obowiązuje taka logika postępowania, że jak człowieka wkurzy czyjś pracownik, to trzeba zająć się jego szefem. A mnie ostatnio wkurzył Vincent. Będzie więc o Premierze.
O sprawie co najmniej dziwnych tłumaczeń Premiera Tuska w powiązaniu z aferą Amber Gold dyskutują prawie wszyscy. Jedni twierdzą, że skłamał, inni że tylko minął się z prawdą, jeszcze inni, jak chociażby rzecznik rządu, wierzą Panu Premierowi, że powiedział prawdę, zaś „lemingi” w ogóle nie wiedzą o co chodzi. A sprawa jest nadzwyczaj ciekawa, bo moim zdaniem, z tej całej sytuacji i słów Pana Premiera wynika jednoznacznie – nie tylko to, czy mówi prawdę, ale przede wszystkim to, jaki do prawdy ma stosunek. I tu ze smutkiem muszę stwierdzić, że nie mam w tym temacie dla czcicieli Pana Premiera pomyślnych wiadomości.
Zacznijmy ten mój nieco filozoficzny wywód od prostego pytania. Czy Pan premier jest człowiekiem rozumnym, czy wie, co to jest logika i czy w ogóle myśli logicznie?
Już słyszę, jak w tym momencie tłumy wyznawców kultu najjaśniejszego (wg sondażu podobno jakieś 35% uprawnionych do głosowania) rzucają na mnie kalumnie, a niektórzy nawet myślą o „zbigosowaniu” mnie już za samo wysunięcie takiej wątpliwości. Teraz dopiero sobie uświadomiłem - 35% uprawnionych do głosowania, to naprawdę jest się czego bać. Od razu więc wyjaśniam – to było tylko pytanie retoryczne. Ja też uważam, że Pan Premier wie, co to jest logika i myśli logicznie. Niech to szlag! Teraz naraziłem się przeciwnikom Pana Premiera, którzy słusznie mogą mi zarzucić, że gdyby Premier działał i myślał logicznie, to nie byłoby aktualnie tych wszystkich problemów i tego całego cyrku. Sami widzicie, że sprawa nie jest łatwa, ale spróbujcie jednak na chwilę opanować emocje. Gdybyście mieli do prawdy taki sam stosunek, jak Pan Premier, to zrozumielibyście, jak łatwo się w tym wszystkim pogubić - nawet, gdy ma się do dyspozycji cały sztab ludzi próbujących odwrócić nieodwracalne. Premier przez cały czas musi czuwać i cały czas myśleć o poważnych sprawach - co powiedzieć, żeby głupio nie skłamać i jak przekręcić to, co już się powiedziało, aby nie wyszło na ordynarne kłamstwo. Nie ma czasu zastanawiać się nad duperelami w stylu tego, jak to naprawdę było. To jest wielka polityka, a nie jakiś tam konfesjonał, gdzie i tak wiadomo, że Premier nie będzie klękał. Zresztą w tym wieku, aby haratać w gałę - kolana trzeba szanować.
Załóżmy więc dla naszych dalszych rozważań o logice i wartości prawdy w życiu, że Pan Premier, jako rozumny człowiek, myśli oraz formułuje swoje wypowiedzi logicznie.
Na początek przypomnijmy jego wypowiedź z konferencji prasowej z dnia 14 sierpnia bieżącego roku (za artykułem Pani Doroty Łosiewicz zamieszczonym na portalu wpolityce.pl.):
„Dlatego sugestia, że miałem jakieś tajne informacje i ostrzegałem syna jest delikatnie mówiąc niemądra i jak wspomniałem dalece nieprzyzwoita”.
Rozpatrzmy więc, co wynika z tego logicznego zdania wypowiedzianego przez Pana Premiera i sprawdźmy najpierw, czy miał on jakieś tajne informacje w tej głośnej sprawie. Okazuje się, że chyba tak, bo sam do tego ostatnio się przyznał (cytuję, za RMF24):
„Znałem notatkę ABW ws. Amber Gold, została mi zreferowana przez urzędnika uprawnionego do analizowania takich dokumentów, ale nie kłamałem”.
A więc – to fakt i powtarzając za kotem musimy stwierdzić, że „miał”.
No to sprawdźmy, czy ostrzegał syna. Przywołajmy kolejną wypowiedź Premiera (podaję za RMF24):
„Ostrzegając syna przed OLT Express nie wykorzystałem informacji od służb państwowych”.
A więc miał informację i kolejny fakt - ostrzegł syna. Co więc wynika z logiki wypowiedzi Pana Premiera?
Otóż to, że Pan Premier gotów jest zarzucić każdemu, kto chociażby sugeruje mu tylko rzeczy niewygodne (choć oparte na faktach), że jest to postępowanie niemądre i dalece nieprzyzwoite. Bo w pytaniu dziennikarza sugestia była, że miał tajne informacje i jednocześnie ostrzegał syna. Ze słów Premiera wynika, że fakty to potwierdzają. Jednocześnie Premier sugestię dziennikarza nazywa niemądrą i dalece nieprzyzwoitą.
Czy w tej logice Premiera jest jakaś logika? Nie wiem, ale jego stosunek do prawdy i faktów jest widoczny i przyznam się, że dla mnie bardzo niepokojący. Gdy fakty są niewygodne, należy usadzić każdego, kto ośmieli się o nich wspomnieć. A reporter był tak nieprzyzwoity, że pozwolił sobie zadać nieco trudniejsze pytania, niż zwykle. Co by było, gdyby zapytał o rzeczy naprawdę trudne? Aż strach się bać.
Ale w tej sprawie jest jeszcze coś ciekawego. Zapoznając się tylko z samymi wypowiedziami Premiera można uzyskać dowód na to, że rzeczywiście istnieje jednocześnie wiele światów i odmiennych rzeczywistości. A my za jego rządów doświadczamy ich wszystkich i mamy problemy w każdym z nich. Tyle, wydawałoby się, sprzecznych lub niedopowiedzianych informacji na raz. Pan Premier ostrzegał, czy tylko dawał szczere, ojcowskie rady? Miał wiedzę z gazet, czy również z innych jeszcze niż ABW źródeł? Notatkę ABW przeczytał, nie doczytał, rzucił tylko na nią okiem, została mu zreferowana w szczegółach, czy pobieżnie? Notatka jest tajna i kto może ją odtajnić? Czy szef ABW może sobie pozwolić na jej odtajnienie, wiedząc, że Premier oficjalnie uważa, że powinna być odtajniona? Czy Premier podjął jakieś działania w sprawie, nie podjął, czy tylko rozmówił się z synem uznając, że reszta „jeleni” go nie obchodzi, bo nie jest gajowym? Po tylu wypowiedziach nie ma nic jednoznacznie pewnego. Zupełnie jak w sprawie tragedii smoleńskiej. I tam też, jeśli ktoś coś sugeruje, albo o coś spyta – to jest niemądry, nieprzyzwoity, albo jeszcze gorzej.
Ale, wracając do tematu, czy po analizie wszystkich wypowiedzi Pana Premiera udzielonych w sprawie Amber Gold możemy stwierdzić, że Premier skłamał?
Rzecznik rządu stwierdził kiedyś, że Pan Premier nigdy nie kłamie. Premier zaś na konferencji prasowej stwierdził, że w sprawie Amber Gold nie kłamał. Jak to wszystko pogodzić i nie zwariować? Chyba tylko w ten sposób, że Pan Premier naprawdę uwierzył rzecznikowi swojego rządu. Ale to z kolei kłóciłoby się z przyjętymi wcześniej co do Premiera założeniami w sprawie jego logiki myślenia.
A jak jest naprawdę? Myślę, że najlepiej poinformowane w tej kwestii są służby specjalne, bo przecież nie Graś. Czy Premier mówi prawdę? Premier informuje opinię publiczną, że chce odtajnienia notatki ABW i mówi, że odtajnić notatkę może szef tej służby. A szef ABW doskonale zna Premiera, wie czego Pan Premier od niego oczekuje i notatki nie odtajnia.
Czy odtajniłby notatkę, gdyby Premier nie mówił prawdy?

Brak głosów