Święty naszych czasów, czyli intelektualna zabawa z rzecznikiem rządu.

Obrazek użytkownika Recenzent JM
Humor i satyra

Od samego początku coś w tytule notki nie dawało mi spokoju. Po chwili zastanowienia dotarło do mnie, że to chyba nie całkiem pasujące do siebie zestawienie – aktualnego rzecznika rządu i określenia zabawy, do której chciałbym Was zaprosić. Wrzuciłem więc kategorię „humor i satyra” i myślę, że teraz możemy już zaczynać.

Czy komuś z Was zdarzyło się nigdy nie skłamać? To nie spowiedź, więc nie musicie odpisywać, że nie. A może zetknęliście się kiedyś w swoim życiu z kimś, kto nigdy nie kłamie?

Zastrzegam, że nie chodzi mi o bohaterów literackich czy filmowych, ale o zwyczajnych ludzi – takich z krwi i kości. Moim zdaniem każdemu zdarza się w życiu skłamać, ale kłamstwo – kłamstwu nie jest równe. Może być kłamstwo niewinne – takie, co ratuje życie lub zdrowie, wypowiedziane żeby nie sprawić przykrości i może być takie, które zabija, wypowiedziane i powielane po to, by unicestwić. Pomiędzy nimi istnieje cała gama różnych kłamstewek, mijania się z prawdą, spreparowanych z zimną krwią pomówień i oszczerstw, fałszywych świadectw, słownych oszustw i wielu innych, wypowiadanych na czyjeś potrzeby, lub czyjąś zgubę kłamstw, które zdolny jest wymyślić ludzki intelekt. Nie jest moim zamiarem usprawiedliwianie samego kłamstwa, nie chcę się też tutaj rozwodzić nad jego oceną moralną, która sama w sobie nie może być pozytywna, ale chodzi mi raczej o sam fakt istnienia kłamstwa i powszechność jego występowania.

Chyba zgodzicie się ze mną, że aby żyć w dzisiejszych, grzesznych czasach i nigdy nie skłamać, powtarzam nigdy - to trzeba być albo świętym, albo umysłowo nienormalnym.

Nie zdziwiłem się więc specjalnie wrzawie, jaka zrobiła się w mediach i w „sieci” po słowach rzecznika rządu, który oświadczył na konferencji prasowej, że:

Premier Donald Tusk nigdy nie kłamie”.

Ponieważ ta wypowiedź rzecznika tak doskonale wpasowała się w wybraną przeze mnie kategorię notki, więc pozwoliłem sobie nawet na jej wycieniowanie.

Jednak znając poczucie humoru rzecznika rządu myślę, że wypowiadał się w tej kwestii na poważnie. A w takim razie trzeba przyznać, że to stanowcze i jednoznaczne świadectwo było jak wyzwanie rzucone nam wszystkim. Podejmijmy tę rzuconą nam rękawicę i

zabawmy się intelektualnie z rzecznikiem rządu. Na początek zróbmy założenie, że rzecznik rządu zdaje sobie sprawę z tego, co robi i mówi oraz, że tym razem powiedział prawdę.

Jeśli to prawda, to zadajmy sobie pytanie, do jakiej wobec tego kategorii ludzi można zaliczyć Pana Premiera? I tu od razu pojawia się dylemat. Czy można zaliczyć Premiera Tuska do kategorii ludzi świętych? Sprawdźmy.

Istnieje wiele świadectw – słownych, pisemnych, a nawet sfilmowanych, które poświadczają, że tak w istocie może być. Kto nie słyszał, że Premier działa przede wszystkim dla dobra innych? Do kogo jeszcze nie dotarło, że wszystkich kocha i że miłość jest napędem jego działań? Kto nie oglądał, jak ociera łzy osobom poszkodowanym i jak pochyla się nad ich nieszczęściem? Do jakiego innego autorytetu moralnego ludzie zwracają się z pytaniem: - „Jak żyć”? A czy nie prorokował: - „Wyginiecie jak dinozaury”? Czy to proroctwo nie spełnia się na naszych oczach? A czy istnieje ktoś taki w Polsce, kto nie słyszał o cudach Premiera Tuska lub nie doświadczył na sobie ich działania? Jest wielu, którzy w tę jego świętość wierzą niezachwianie. Nie szukając daleko, przecież nawet na salonie 24 spokojnie znajdzie się spore grono piszących, którzy już za jego życia chętnie zawołaliby „santo subito”.

Z drugiej strony mamy Smoleńsk, stosunek do śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i opozycji, moherowe berety, liczne afery w partii, której szefuje, czy nie licujące ze świętością zachowania, brak opanowania, wygłaszane w gniewie słowa, stosunek do Kościoła i Bożych przykazań.

Tak na moje oko wychodzi mi, że Pan Premier święty nie jest. Może się oczywiście jeszcze nawrócić, jak każdy z nas, ostro popracować nad sobą i kiedyś osiągnąć świętość, ale mam przekonanie, że to jeszcze nie ten czas.

Skoro nie jest święty i nigdy nie kłamie, to co nam pozostaje?

No właśnie – czy to może pasować do Premiera Tuska? Chyba rzecznik rządu zastawił na nas jakąś pułapkę, bo zabrnęliśmy w ślepą uliczkę. Wróćmy więc i spróbujmy w inną stronę. Skoro nie święty i nie ślepa uliczka, to może uprawnione jest stwierdzenie, że rzecznik rządu dając Panu Premierowi świadectwo prawdy – sam rozminął się z prawdą, skłamał, dał fałszywe świadectwo o Premierze Tusku?

Wielu łamie sobie obecnie nad tym głowy. Na portalu wpolityce.pl zamieszczono w tym temacie następującą sondę:

„„Premier Donald Tusk nigdy nie kłamie” oświadczył rzecznik rządu Paweł Graś. Czy podzielasz jego optymizm?” Jak widzicie nie jest to tylko kwestia prawdy, czy kłamstwa, ale optymizmu rzecznika rządu. Można i tak.

Gdy ostatnio sprawdzałem, to 873 osoby odpowiedziały „tak, premier nigdy nie kłamie”. Nie wiem, ilu członków PO wypowiedziało się na tak, ale wynik i tak jest szokujący. 11 435 osób zagłosowało na „nie, premier czasem/często kłamie”. Nie miało zdania w tej sprawie 109 uczestników sondy. Wynika z tego, że z osób biorących udział w sondzie Panu Premierowi wierzy ok. 7%.

Premier Tusk na pewno zna siebie jak nikt inny, więc musi wiedzieć, czy rzecznik rządu powiedział prawdę, czy nie. Jeśli skłamał, a mimo to Premier trzyma go przy swoim boku i te kłamstwa toleruje, to by potwierdzało tezę, że Pan Premier rzeczywiście święty nie jest. Ale z kolei oznaczałoby to również, że i Pan Premier nie zawsze mówi prawdę. I zwróćcie uwagę, że to daje nam do zrozumienia swoją wypowiedzią rzecznik rządu. Ale się porobiło. Pan rzecznik, jak zwykle chciał pewnie dobrze i jak zwykle wyszło mu tak, jak wyszło. Nie ciekawi was, czy już przepraszał Premiera, a jeśli tak, to w jakim języku?

Dla porządku muszę się przyznać, że jest jeszcze inna możliwość. Mianowicie, że to ja się zagalopowałem i źle postawiłem założenia do naszej intelektualnej zabawy – przyjmując, iż rzecznik rządu zdaje sobie sprawę z tego, co robi i mówi. Ale jeśli tak i jeśli w rządzie mamy więcej takich ministrów? Nie sądzicie, że to mógłby być właściwy klucz do zrozumienia poczynań naszego rządu i miary osiąganych przez niego sukcesów? 

Brak głosów