„Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”

Obrazek użytkownika Recenzent JM
Kultura

I stało się. Duch Święty zstąpił i odnowił oblicze tej ziemi. I jest teraz inaczej, ale czy właśnie tak ta ziemia po odnowie miała wyglądać?
Święto Niepodległości skłania między innymi i do takich przemyśleń.
Ta modlitwa największego z Polaków – Bł. Jana Pawła II miała swój niewątpliwy wpływ na polityczne zmiany, jakie nastąpiły w czasie jego pontyfikatu. „Solidarność” i to, co zdarzyło się później, stanowiło w Europie mimo wszystko jakąś nową jakość. Poszedł impuls i wiele się zmieniło. Duch Święty otworzył nam bramę do lepszego życia. Pojawiła się nadzieja, zaświeciło słońce i oczyma wyobraźni ujrzeliśmy błękitne niebo. A za bramą urodzajny, piękny złotem pól, zielenią lasów i wszelkimi kolorami tęczy kraj – naszą Ojczyznę. I pojawiła się radość.
Ale nikt, kto chociaż trochę zna Boga, nie jest chyba aż tak naiwny, by przypuszczać, że to sam Bóg przejdzie tą bramą i za nas zrobi wszystko, co potrzebne, by w ojczystym kraju zapanowała miłość, zgoda, prawda, pokój i prawdziwa wolność. Gdyby tak mogło się stać, to od dawna już mielibyśmy tu raj, a mamy tylko przepojoną cierpieniem i ludzkim potem ziemię. Trwale niedoskonałą, choć cały czas zmienianą i „ulepszaną” ludzkimi rękoma.
Niestety, wg naszych - ludzkich pomysłów, recept i planów.
Wielu z nas uwierzyło w lepsze jutro, wreszcie znaleźliśmy się u siebie – niezależni i wolni.
I kolejny raz dziękowaliśmy Bogu, że otworzył nam bramę. Dziękowaliśmy też naszemu nauczycielowi – Bł. Janowi Pawłowi za nauki, za to, że tyle razy wskazywał nam jak żyć i tyle razy uczył nas o prawdziwych wartościach. Płakaliśmy na jego pogrzebie wołając razem z innymi „Sancto Subito”, przysięgaliśmy sobie, że będziemy innymi ludźmi, że zawsze będziemy pamiętać jego mądre nauki.
I... zapomnieliśmy. To nawet nie trwało długo. Po prostu poszliśmy w swoją stronę, własnymi ścieżkami, do naszych codziennych zajęć. Jak żyć? - zaczęliśmy pytać innych. Daliśmy sobie wmówić, że na to, aby stać się nowoczesnymi ludźmi i światłymi obywatelami, konieczne jest zamknięcie Boga w świątynnym odosobnieniu. A poza świątynią miało obowiązywać nowoczesne prawo ludzkiej wolności sformułowane przez jednego z krajowych „geniuszy” - nie skalanego odrobiną refleksji, czyli prawo wyrażone w słowach: „róbta, co chceta”.
Pozwoliliśmy na to, by pusty i bezduszny, oderwany od człowieczeństwa konsumpcjonizm decydował o naszym życiu. Dekalog zastąpiliśmy wikipedią. Dopuściliśmy do tego, by lewacka ideologia narzucała nam definicje dobra i zła. Wolną wolę zamieniliśmy na polityczną poprawność, a w konsekwencji resztki rozsądku i mądrości na głupotę. Moralność zastępujemy „etyką”, której nauczają nas takie „autorytety” jak prof. Środa, senator Kutz, poseł Biedroń, czy red. Lis. Ukrywamy nasze przekonania, chowamy się za poglądami innych, bojąc się by jacyś „biedronie” nie nazwali nas homofobami, jacyś pałkarze „wyborczej” antysemitami, lub jakieś „szczuki” – faszystami.
Zamiast pobudzającej do myślenia lektury czy rozmowy z coraz bardziej oddalającymi się od nas bliskimi - wpatrujemy się w zimne i obce nam ekrany telewizorów. W wyobraźni tańczymy na lodzie, z gwiazdami, walczymy na głosy, próbujemy się śmiać z jakiejś durnoty „wojewódzkiej”, czy „majewskiej”, gładko łykamy zmanipulowane informacje opatrzone kłamliwymi komentarzami. Przyjmujemy z mediów gotowe, najbardziej bzdurne, pozbawione elementarnej logiki wyjaśnienia i powoli zapominamy, po co Bóg wypełnił nam czaszki rozumem.
Zabrakło nam miłości, prawdy, mądrości, rozsądku. Zabrakło nam charakteru i wiary. Zabrakło nam wielu innych potrzebnych wartości, zaś przywar zawsze mieliśmy ponad miarę.
Bóg. Honor, Ojczyzna. Jaka część społeczeństwa to jeszcze pamięta? Dla jakiej części narodu te słowa i wartości rzeczywiście jeszcze coś znaczą? A przecież tylu naszych rodaków potrafiło kiedyś za te wartości przelewać swoją krew i poświęcać swoje życie.
Otrzymane od Boga „talenty” zmarnowaliśmy, w części zakopując, w części zaś oddając innym w zarząd – nie bacząc na to komu je powierzyliśmy. Nie obchodzi nas kim są zarządcy, czy są dobrzy, czy źli, fachowcy, czy partacze, uczciwi ludzie, czy kłamcy i oszuści. Istotne jest tylko to, ile nam obiecają. Dopuściliśmy nie tylko do tego, że zło znowu się odrodziło, ale wpuściliśmy je na salony i postawili na piedestały. Obdziela się teraz naszymi dobrami i opływa w dostatki, podczas, gdy spora część naszych rodaków przymiera głodem. A my? Spuszczamy głowy powtarzając jak mantrę, że takie jest życie, że widać Bóg tak chciał.
Ktoś naprawdę myśli, że tak chciał Bóg?
Mieszkamy na mitycznej wyspie – zupełnie, jak kiedyś lud Atlantydy. Co nas czeka?
Rządzi nami ekipa takich profesjonalistów, że nie wiadomo, czy to jeszcze nasza wyspa, czy niebawem się rozpadnie, czy może wokół niej zabraknie wody.
Zmarnowaliśmy kolejną szansę? Czy tak musi się to skończyć?
Na nasze szczęście jest jeszcze w Ojczyźnie wielu godnych, uczciwych ludzi, którzy nie godzą się na to, co się u nas dzieje i próbują działać w poczuciu dobra i prawdy. Do tej części społeczeństwa przyłączają się wciąż nowi, młodzi, prawi, niepokorni. Chwała im wszystkim za to, co czynią i za niezasłużone upokorzenia, które nieraz muszą znosić.
Ale myślę, że nie zmienia to jednak ogólnego obrazu tego, iż jako naród i jako społeczeństwo kolejny raz po prostu zawiedliśmy. Daliśmy się zwieść i omamić. Zawiedliśmy Boga, siebie i nasze dzieci.
Bo, czy takie właśnie miało być to odmienione przez Bożego Ducha oblicze tej ziemi?
Cóż więc pozostało nam – ułomnym wytworom Boskiej myśli stwórczej?
Myślę, że tylko gorąca modlitwa o to, by Bóg nam wybaczył i o nas nie zapomniał, by Boży Duch zstąpił i odnowił oblicza ludzkich serc i umysłów. Oblicza serc i umysłów całego naszego społeczeństwa. Byśmy byli skłonni do działania w prawdzie oraz miłości i na tych fundamentach potrafili budować naszą wspólną przyszłość.
I trzeba nam mieć prawdziwą wiarę w to, że Bóg zechce jeszcze za naszego życia do tej naszej modlitwy się przychylić. Bo należy mieć nadzieję, że prowadzona przez Ducha Świętego odnowa jeszcze się nie skończyła.

Brak głosów