17 WRZEŚNIA i 10 KWIETNIA – CO ŁĄCZY TE DATY?

Obrazek użytkownika idź Pod Prąd
Kraj

Zarówno w 39’ jak i w 2010 widmo najczarniejszego scenariusza nie było poważnie brane pod uwagę. Ślepotą wykazali się rządzący, elity, autorytety i zwykli ludzie. A jak jest dzisiaj?

O niebezpieczeństwie drugiego Katynia pisałem w 2007 („O KATYNIU INACZEJ”). Oczywiście nie myślałem wtedy o katastrofie nad Smoleńskiem, ale widząc beztroskę naszych władz, partii politycznych, autorytetów i przeciętnych Polaków, obawiałem się, że to musi się skończyć jakąś tragedią.

Mamy za sobą druzgocący cios, a opozycja mami nas wizją wygrania następnych wyborów, nie mając nic do zaoferowania prócz kolejnych marszów. Obóz prezydencki szykuje ustawy na wzór Putina, giną kolejni patrioci, a naród ogląda telewizję.

Obserwując poczynania opozycji i koalicji moskiewskiej po 10.04.2010 stopniowo doszedłem do wniosku, że drogą polityczną – działaniami partyjnymi i udziałem w wyborach – nie odniesiemy sukcesu. Ten obszar jest zbyt dobrze zagospodarowany przez naszych wrogów. Ale to nie oznacza sytuacji bez wyjścia. Szukając analogii w historii, w podobnych okolicznościach wygraliśmy na przykład wojnę ekonomiczną w zaborze pruskim czy zorganizowaliśmy młodzież pod płaszczykiem działalności sportowej w zaborze austriackim. Czy dzisiaj jednak ktoś zajmuje się przygotowaniem do takich wariantów? Obawiam się, że niewielu z polityków czy autorytetów obozu patriotycznego sięga horyzontem poza najbliższą manifestację 29 września. Obawiam się też, że nie jesteśmy przygotowani nawet na tak proste ataki jak blokada Internetu, delegalizacja PiS czy „przemodelowanie” Radia Maryja. Stan świadomości patriotów porównałbym do naiwności osamotnionych uczestników powstania krakowskiego 1846, gdy maszerowali z krzyżami i chorągwiami pod lufy austriackich karabinów. A więc czy czeka nas trzeci Katyń?

Obawiam się, że nawet to nie będzie już potrzebne. Takie tragiczne wydarzenie ogniskuje uwagę świata, może obudzić śpiących i wymaga wielu nakładów i przygotowań. Dla Polski przewidziany jest raczej scenariusz powolnego uwiądu, dogorywania - a w międzyczasie drenażu naszej kasy i siły roboczej.

Kto jeszcze ma resztkę nadziei i chęci do działania, powinien rozejrzeć się w swoim najbliższym otoczeniu i zacząć budować przynajmniej mikrosiatkę przyjaznych relacji z osobami wartościowymi. Nie chodzi o wielkie dyskusje polityczne o niczym, które często mają miejsce na spotkaniach patriotycznych. Zacznijmy od zwykłego zaufania, poznania się, znajdowania wspólnych zainteresowań. Odbudujmy bliskie więzi dobrosąsiedzkie, gdzie żaden Putin nie wyłączy nam telefonu, telewizji czy Internetu. To może mało, ale ma jedną podstawową zaletę. Może to zrobić każdy z nas! Nikt nie ma wymówki. Nie trzeba do tego pieniędzy, mediów, wpływu czy „hasła z Warszawy”. Oczywiście to dopiero początek. Zgoda. O dalszych działaniach czy pomysłach będę pisał w „idź POD PRĄD”, mówił na YouTube (już prawie 2 miliony wejść!) czy informował tu na blogu.

Tu ciekawa inicjatywa płk. Putina, a tu bardziej zaawansowana operacja.

Młodych zapraszam tu

Brak głosów