Więzienie w Polsce. Zioło.

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Przed ostatnim trafieniem do więzienia zajmowałem się pisaniem piosenek, a właściwie tekstów do nich. Chyba profesjonalnie, bo dostawałem za to pieniądze. I chyba w miarę dobrze, bo miałem sporo zleceń. To zatrudnienie znalazłem z ogłoszenia. W jakimś studio nagrań.
W więzieniu pisałem, grałem i prowadziłem zespół muzyczny. Uczyłem też grać. Struny najcieńsze i już zużyte oddawałem potrzebującym, aby służyły dalej. Nadawały się znakomicie do robienia urządzeń do tatuażu.
Odbiorca moich strun był szefem pralni. Dzięki temu miałem najlepszą pościel. Gitarzysta basowy nie dość, że nosił takie same nazwisko jak ja, to na dodatek był szefem więziennej kuchni. Perkusista był kajfusem (kucharzem). Głodny więc nie chodziłem.
Najstarszych mieszkańców celi nazywaliśmy dziadkami. Było takich dwóch. Bardzo spokojni, nikomu nie wadzili. Nikt też się ich nie czepiał. Trafili do tego więzienia za jazdę po pijanemu. Na rowerach. Mieli coś około 1 roku więzienia. Każdy.
Przyjaźniłem się też z pewnym dość młodym człowiekiem. Razem z żoną prowadzili prywatny biznes. Robili jakieś gliniane garnki. Od 15 lat. Interes szedł dobrze. Płacili podatki. Z nikim nie wchodzili w konflikty.
Mieli jednak pewną słabość . Obydwoje. Lubili „zioło”. Marihuanę. Od czasów kiedy się poznali. No, i policja nalazła przy nim śladowe ilości tej niedozwolonej rośliny. Dostał pół roku.
Drugi, około 20-letni młodzieniec siedział za to samo. Miał też podobny wyrok. Był na studiach prymusem. Dobrze się zapowiadał. Teraz już nie.
Zastanawiało mnie nie to, że to narkotyk. Tylko to, że inne, groźniejsze narkotyki są legalne i jakoś nikogo to nie obchodzi. Bo w naszej kulturze są naturalnymi używkami. Do zaakceptowania. Alkohol i tytoń.
Wtedy się za bardzo nad tym nie zastanawiałem. Teraz jestem wściekły. Nie lekarze lecz politycy decydują o tym co jest dla nas dobre, a co szkodliwe. Paranoja!
Dzięki temu nie mogę mieć nawet nadziei na skuteczne leczenie. Wszystkie leki oparte na marihuanie, odpadają od razu w przedbiegach. W innych krajach lek. W Polsce szkodliwy narkotyk. Dziwne. Po przekroczeniu granicy substancja zmienia swoje właściwości. Wszystko dla mojego dobra. A już całkiem absurdalne jest to, że niektóre moje leki to wulgarne narkotyki. Uzależniające. I wszystko w porządku.
A jeszcze bardziej mnie dziwi parę innych rzeczy. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego w medycynie do walki z bólem są stosowane leki oparte na bardzo uzależniających opiatach, a nie na silniejszym zielu. Dlaczego „rakowcy” umierają z głodu, bo mdłości nie pozwalają im nic zjeść, mimo, że zioło jest najlepszym lekiem na tego rodzaju dolegliwości. I do tego naturalnym.
Te pytania mnie dręczą nie dlatego, że mam ochotę poćpać. Po prostu chciałbym wiedzieć.
Więc niech pozamykajmy tych wszystkich rakowców, SM-owców i innych pragnących sobie pomóc. Będziemy mieli podwójną korzyść: nie będziemy musieli ich utrzymywać i płacić za leczenie nierobów. Na pewno nie wytrzymają więziennego traktowania.

Brak głosów

Komentarze

Jeżeli marihuana dozwolona to dlaczego nie amfa i hera. Niech pan pomyśli troszkę i dopisze jeszcze kilka "leków" do swojej listy życzeń.
bialogwardzista

Vote up!
0
Vote down!
0
#262265

W takim razie zadam pytanie:: dlaczego jest legalny alkohol i nikotyna? Przecież to też narkotyki wpisane na listę Światowe Organizacji Zdrowia. Do tego bardziej szodliwe od wymienionego w notce specyfiku.

Vote up!
0
Vote down!
0
#262383

Cóż, nawet przeciętnie inteligentny i wykształcony człowiek wie, lub łatwo może się dowiedzieć, jeśli tylko chce, że faszerowanie ludzi przewlekle chorych środkami odurzającymi, na bazie narkotyków nie ma nic wspólnego z leczeniem, jest to jednie sprytna wymówka takich tanich manipulatorów jak palikociarnia i ta cała zgraja, aby "zdegradować naród Polski" (narkotyki, dla tych którzy chcą i tak sa dostepne) i popieranie takich inicjatyw jest nie tylko złe, ale nawet haniebne!!!!!!!!!!!!
Grasja
w prawdzie, prostocie i miłości

Vote up!
0
Vote down!
0

Grasja

Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć - tracą życie.

#262269

Nonsens!

Marihuana to nie jest narkotyk !
Znam wielu palących i chociażby "koszty społeczne" palenia marihuany praktycznie nie istnieją. Po wypaleniu nawet paru joint-ów,palacz nie awanturuje się, nie bija żony/męża i dzieci, nie terroryzuje otoczenia, nie zadźga nożem czy nie zmasakruje kijem bejsbolowym bliźniego, nie zabije przechodnia prowadząc samochód, nie spowoduje karambolu czy tragicznego w skutkach wypadku drogowego, nie ma kaca giganta i idzie do pracy następnego dnia, nie trzeba go leczyć latami w przychodniach odwykowych, społeczeństwo nie płaci za przewlekłe, ciężkie i często śmiertelne choroby będące wynikiem palenia marihuany itd itd.

Natomiast wyżej wymienione przypadki są chlebem powszednim w naszej rzeczywistości z powodu konsumpcji legalnego alkoholu. Haniebna jest hipokryzja. Proszę przejrzeć statystki związane z alkoholizmem w Polsce. Na koniec dodam, iż alkoholizm dotyka wszystkie warstwy społeczne i nie jest przypadłoscią tylko bezdomnych i meneli. Statystycznie mamy więcej alkoholików wśród np lekarzy,niż przeciętna polska. Jeszcze więcej wśród chirurgów. Zresztą to samo tyczy się "twardych" narkotyków.

Marihuana jest najmniejszym problemem Polaków.To temat zastępczy, aby rozpalić tłum zmanipulowanych i niewyedukowanych w tej materii i odwrócić uwagę od tragicznych i rzeczywistych problemów w Polsce.
Vide powyższy komentarz.

Vote up!
0
Vote down!
0

faxe

#262326

Według prawa jest. Nikt nie musi siedzieć za "zioło", wystarczy, żeb wspólpracował z policją i wskazał źródło z którego ma marihuanę. Jest wybór.
Czy do kosztów społecznych można zaliczyć choroby psychiczne, paranoiczną zazdrość (u wytrawnych palaczy), skłonność do depresji po odstawieniu, luki w pamięci, zanik woli... większe ryzyko uzależnienia się od innych środków psychoaktywnych.
Jeżeli nie potrafisz żyć bez "zioła", wiedząc że jest nielegalne i można za to pójść siedzieć i spaprać sobie karierę zawodową - to znaczy, że coś z Tobą nie tak; stawiac to wszystko na szali naprzeciw śmierdzącym liściom.
Wpływanie na objawy choroby to nie jej leczenie, wybór "mniejszego zła" dla chorego należy uznać za korzystny, gdy sytuacja jest naprawdę ciężka.

Vote up!
0
Vote down!
0
#266985

Według prawa jest. Nikt nie musi siedzieć za "zioło", wystarczy, żeb wspólpracował z policją i wskazał źródło z którego ma marihuanę. Ma wybór.
Czy do kosztów społecznych można zaliczyć choroby psychiczne, paranoiczną zazdrość (u wytrawnych palaczy), skłonność do depresji po odstawieniu, luki w pamięci, zanik woli... większe ryzyko uzależnienia się od innych środków psychoaktywnych.
Jeżeli nie potrafisz żyć bez "zioła", wiedząc że jest nielegalne i można za to pójść siedzieć i spaprać sobie karierę zawodową - to znaczy, że coś z Tobą nie tak; stawiac to wszystko na szali naprzeciw śmierdzącym liściom.
Wpływanie na objawy choroby to nie jej leczenie, wybór "mniejszego zła" dla chorego należy uznać za korzystny, gdy sytuacja jest naprawdę ciężka.

Vote up!
0
Vote down!
0
#266986

Na swoje szczęście nie jestem przeciętnie inteligentnym człowiekiem. Biali ludzie degradowali kolorowych alkoholem. Legalnym.Poza tym chyba Pan/Pani nie dokaładnie przeczytał notkę. Wyraźnie w niej napisałem, że legalnie jestem faszerowany narkotykami. I to o wiele groźniejszymi niż zioło. Nie jestem za narkotykami, ale przeciw hipokryzji.

Vote up!
0
Vote down!
0
#262414