Fikcja

Odniosę się do poprzedniej notki, dotyczącej koni. Jeden z zarzutów dotyczył tego, że z lubością epatuję brutalnością. Myślałem, że większe znaczenie ma zgodność z rzeczywistością. Tego co się w przeszłości zdarzyło już niestety nie zmienię.
Napisałem "na oklep". Miałem na myśli, że bez siodła. Zastosowałem być może niewłaściwy skrót myślowy.
W notce ważne było, że konie się wystraszyły, a nie z jakiego powodu. Gdy byłem dzieckiem dość popularne były ciągniki zwane "bombowcami". Wyciągało się w nich kierownicę, wkładało ją gdzieś z boku i odpalało. Potem tą kierownicę zanosiło na miejsce. Traktor strasznie hałasował i strzelał. Nie wiem na jakie był paliwo, ani z jakiego kraju pochodził. Utkwił mi w pamięci między innymi dlatego, że zdarzyło mi się, że wjechałem nim niechcący do silosu. Poza tym był ostatnią rzeczą, którą kolega zapamiętał przed wypadkiem.
Konie, owszem, unikają specjalnego uszkodzenia człowieka. Ale dosyć często zdarza im się to zrobić nieumyślnie. Na przykład mojej dziewczynie koń stanął na stopie. A mi na dłoni gdy leżałem na drodze. Z jednej strony dobrze, że tam był piach. Trochę zamortyzowało. Ale i zasłoniło koniom.
Podobno tonący chwyta się brzytwy. Ja się chwyciłem końskiej grzywy. Niemożliwe. Ale chciałbym się dowiedzieć dlaczego.
Źrebak też nie może być uwiązany do kobyły. Fantazja. Ale takich fantastów jak ja wśród znajomych znalazłem wielu. Widocznie sobie to wymyśliłem. W końcu od opisywanego zdarzenia upłynęło około czterdziestu lat.
Kiedyś pisałem o więzieniu. Ale stały bywalec takich ośrodków zwrócił mi uwagę, że plotę farmazony. Nikt przecież się nie wystraszy plastikowych sztućców. Po pierwsze nie w każdym więzieniu są plastiki, a jak już są to raczej podyktowane to jest względami ekonomicznymi, a nie bezpieczeństwa. Gdyby tylko było można wydano by więźniom siekiery, aby się pozabijali. Pardon. Zrobili sobie kuku. A taki plastykowy nóż bez problemu przetnie nawet zczerstwiały chleb. W każdym bądź razie nie chciałbym go mieć w swoim oku. W końcu nie każdy o tym wie. Bo nie każdy był w więzieniu. Ale głowa do góry. Nic straconego.
Węcej kontrowersji wzbudzają duperele niż rzeczy naprawdę ważne. Te obchodzą nielicznych. No, i dobrze. Po co się niepotrzebnie denerwować?
P.S.
Żeby uniknąć podobnych sytuacji pisałek, że to fikcja. Napiszę, więc, ponownie: to co piszę to fikcja.