Dziady.

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności. Podobno. Nawet bardziej niż podobno.
Ale o niebo lepiej być głupim. Wiem to z autopsji. Odwiedziłem w swoim życiu wiele urzędów i lekarzy. Wniosek? Jeden, ale za to o kapitalnym znaczeniu: cokolwiek robimy zawsze bądźmy głupsi od tych, z którymi załatwiamy sprawy.
Konia z rzędem temu, kto cokolwiek załatwił dając urzędnikowi do zrozumienia, ze jest od niego mądrzejszy. I nie ważne jest, że mamy racje. Prawda nie ma w tym wypadku wielkiego znaczenia.
Idealnie jest gdy jesteśmy naprawdę głupi. Ale jak wiadomo nie ma rzeczy idealnych. Więc gdy los, niestety, poskąpił nam wrodzonej głupoty, udajmy głupiego. Nagle świat stanie się bardziej prosty, a skomplikowane, zdawałoby się, sprawy staną się łatwiejsze.
Przykłady?
Kiedyś sprzedawałem mieszkanie. Notariusz powiedziała mi abym załatwił jakieś konieczne do tego papiery z urzędu ksiąg wieczystych. Ostrzegła mnie przy tym, że może to potrwać. Nawet i rok czasu. Mi się jednak nigdzie nie spieszyło.
Po kilku dniach wróciłem do Pani notariusz z wymaganymi dokumentami. Bardzo się tym faktem zdziwiła. Tak szybko? Jak to możliwe? W swojej karierze nie spotkała się jeszcze z takim przypadkiem.
A było to tak. Wybrałem się do tego urzędu i czekałem na swoją kolej w pomieszczeniu dla czekających. Bardzo małym. Jakieś półtora metra na metr. Wszystko słyszałem co się dzieje w pomieszczeniu obok. Tym właściwym.
Klient akurat potrzebował identycznego dokumentu jak ja. Ale niestety nie było już potrzebnych druków. Skończyły się:
- Niestety, nie ma.
- A kiedy będą?
- Najwcześniej za pół roku.
- Aż tak długo?! To skąd je bierzecie, z księżyca?
Pani urzędniczka nie straciła jednak zimnej krwi:
- Nie, z Sądu.
- Którego? – drążył sprawę upierdliwiec.
- Jak to którego?! Naszego!
- Ależ to sto metrów stąd! Jak Pani chce to sam przyniosę!
Pani jednak nie chciała. Właściwie to już nie potrzebowałem nadstawiać ucha. Wszystko dokładnie i bez problemu słyszałem.
- Niestety, wszystko musi zostać załatwione formalnie.
- To jakaś paranoja! Nie mam czasu!
- Przykro mi.
Skończyło się na kłótni. Gość i tak niczego nie załatwił. Tylko się wściekł. I to dosłownie: wyszedł z pianą na ustach. Trzasnął drzwiami. Usłyszałem:
- Następny!
Wszedłem nieco spłoszony. Sam nie wiem dlaczego. Przecież mi się akurat nie spieszyło:
- Słucham!
- Nie, nic. Przypadkiem słyszałem tą całą rozmowę.
Pani urzędniczka zebrała siły na walkę z kolejnym natrętnym klientem. Ze mną. Ale zagaiłem:
- Co za kłótliwy typ! Pani to musi mieć anielską cierpliwość, aby codziennie znosić takich ludzi. Podziwiam Panią. Naprawdę.
Spojrzała na mnie podejrzliwie. Ale twarz miałem pokerzysty. Ani śladu drwiny. Powiedziała do mnie już znacznie łagodniej:
- Słucham Pana.
- Nie, naprawdę nic. Potrzebuję takich dokumentów jakich potrzebował ten Pan przede mną. Teraz już wiem, że ich nie ma. Mam czas. Poczekam.
- Proszę jeszcze chwileczkę... Coś sprawdzę.
Pani nie było przez moment. Wróciła rozpromieniona:
- Znalazłam!
Zabrzmiało to przynajmniej jak „Eureka!”:
- Pan to ma szczęście! Ostatni druk!
Wyszedłem stamtąd z potrzebnymi mi dokumentami. Lecz do dzisiaj mam nieodparte wrażenie, że nie była to tylko sprawa szczęścia.
Miałem potężną broń w postaci wiedzy o systemie w którym przyszło mi żyć. Niestety, nie potrafiłem jej wykorzystać. W sądzie, gdzie należy zachować szczególną ostrożność, podważyłem wiedzę Pani sędzi. Rzecz nie do pomyślenia! Zgubiła mnie pycha. Powiedziałem autorytatywnie:
- Niemożliwe, aby kobiet chodziła w ciąży cztery i pół roku. Nawet słonice chyba chodzą w ciąży krócej.
Niestety, moje poczucie humoru nie przypadło do gustu Pani sędzi:
-Na szczęście nie Pan o tym decyduje tylko sąd.
Zamiast się zamknąć, powiedziałem:
- A myślałem, że natura.
Myliłem się. Co widać po stanie faktycznym. Jestem ojcem dziecka po kilkuletniej ciąży. A takie pierdoły jak wielokrotne badania DNA nie mają kompletnie żadnego znaczenia.
Dostałem dofinansowanie do sanatorium. Kosztowało mnie to wiele czasu, ale najwięcej wyrzeczeń poniosła moja dziewczyna. Bo musi zajmować dwoma kalekami: mną i synem.
Gdy już myślałem, że pokonane są wszystkie trudności, pojawił się niespodziewany problem, z lekarzem.
Celem wyjaśnienia. Choruję na chorobę neurologiczną. Z tego względu mam problemy z poruszaniem się. Wystarczyło by, aby tak zaświadczyła Pani doktor. Która mnie prowadzi od lat. Nie chciała jednak tego zrobić. Powiedziała, że nie będzie kłamać.
Problem polegał na tym, że lekarz stwierdziła, że choruję na narządy ruchu, a nie neurologicznie. Mój wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Bo jak wytłumaczyć Pani doktor, że jest w błędzie, a przy tym nie obrazić?
Dzwoniłem, delikatnie tłumaczyłem, że narządy ruchu to nie to samo co mózg. Nic z tego:
- Przecież to od razu widać, że Pan źle chodzi. Chyba Pan nie zaprzeczy?
- Tak. Ale nie z powodu narządów ruchu.
- Porozmawiamy o tym innym razem. Teraz nie mam czasu.
Coś we mnie pękło:
- Porozmawia Pani ze mną teraz, albo spotkamy się w sądzie. Narządy ruchu to kości i ścięgna. Leczy je ortopeda. Od mózgu jest neurolog. Proszę mi powiedzieć na co są moje leki i u jakiego specjalisty się leczę. Nawet sąd nie uwierzy, że ortopeda jest specjalistą od mózgu.
Zablefowałem. Nie byłem tego pewien. Ale zaświadczenie dostałem. I pojechałem do sanatorium. Dorobiłem się też kolejnego lekarza wroga. Oprócz właśnie neurologa.
Było tak. Żeby wiedzieć co do mnie mówi neurolog postanowiłem poszerzyć swoją wiedzę na ten temat. Chyba za głęboko. Miałem uczucie, że nie wie o czym mówię. W końcu zabrała jednak głos. I powiedziała kilka słów. Żebym sobie poszukał innego neurologa.
Przez moment mi się wydawało, że jestem panem świata. A jestem panem dziadów.
………………………………………………………………………………………………
Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia4
………………………………………………………………………………………………….

Brak głosów

Komentarze

to  Mrożek czy Kafka? bo nie mogę się zdecydować.

Większość lekarzy jest  tak samo wyszkolena jak prokuratorzy, szczególnie wojskowi.

Vote up!
0
Vote down!
0
#291918

Przynajmniej wiem że wyszkolono mnie jednak na prokuratora :)

Pozdro!

Jakub Wołyński

Vote up!
0
Vote down!
0

Jakub Wołyński

#292096

Pozdrawiam. M.

Vote up!
0
Vote down!
0
#293489

Niestety to nie fikcja, ani literatura. Pozdrawiam. M.

Vote up!
0
Vote down!
0
#293490