Wieczór Stefana

Obrazek użytkownika grzechg
Humor i satyra

Wrócił ze studia i usiadł w fotelu, nie mając siły nawet na łyk dobrej whisky. Ponury wieczór – myślał o swoim występie w programie „Jest tak, jak mówimy”. Nic nie wychodziło. Zwierał szczękę do ataku. Szykował myśli, ostrzył zęby, szturchał posłankę ręką, syczał do niej, ale to wszystko trwało sekundy, sekundy! Sekundy nienawiści w jego życiu to coś równie niespotykanego jak zielone ogrody na Wenus. Urodził się z nią, ona była jego skórą, zapachem, nim samym! Lekarze też nie dawali mu już nadziei.

–Niestety Stefan, Twoja wściekłość zupełnie w Tobie wygasa – mówił mu jego przyjaciel, doktor Halicki. W studiu kamera tylko na chwilę potrafiła uchwycić jego dawny błysk nienawiści do PiS, ale potem była wata, sama wata, nic, zwykły Stefan flak. Reżyser programu Bredny darł się niemiłosiernie do ucha Morozowskiego: - Do k.....nędzy obudź go czymś, sprowokuj! Powiedz coś miłego o Kaczyńskim! – krzyczał tak głośno, że dźwięk ze słuchawek „wchodził” niemal na wizję. A Stefan czuł się coraz gorzej. Pisowczyk widząc, że staje się bezbronny dobijał go, dopiekał, a Morozowski też był bezradny, bo nie było, jak zwykle, trzech na jednego. W końcu Stefan zmarszczył czoło, sprężył się, wypluł z siebie odrobinę śliny na usta i zaczął wrzeszczeć:

- Wy, Wy, Ja Was, Wy , Nie, Nie...!!!!- wydobył z siebie z potwornym trudem i opadł na fotel. Koniec. Premier, zaraz po programie, wysłał mu info: JESTEŚ GŁUPKIEM!

I wtedy, Stefan poczuł nagle, że jakieś soki pobudzają jego sflaczałe fałdy skóry na pomarszczonej twarzy. Dłonie zaczęły mu drżeć, gałki zaczęły mu krążyć wkoło, nogi wierciły się i wyginały w ósemkę, zęby ostrzyły się i świstały na myśl o Kaczyńskim, a język niczym w „Opętaniu” gadał mową obrzydłą i niezrozumiałą. Stefan poczuł, jak neurony krążą mu po czaszce jak oszalałe, jak czuje to coś, co zawsze czuł od dziecka: nienawiść, moc złości, moc zniszczenia świata i ludzi, to parcie, tę nieokiełznaną siłę, dzięki której w pył obracał swoich przeciwników. Wstał z fotela i zaczął krzyczeć przez okno:

-Ja głupkiem? Ja głupkiem?! On mnie jeszcze przeprosi, przeprosi mnie jeszcze! - mówił do siebie i wściekłą ręką wykręcił numer do studia TVN.

- Za godzinę! Za godzinę dajcie mi tam dwóch, dajcie mi dwóch z PiS-u, dajcie, wykończę ich!!! – rozłączył się i rozbił z radości głową stare secesyjne lustro.

Lekko zakrwawiony ruszył dzielnie przez miasto, nienawiść znowu pulsowała w nim jak dziesięć lat temu, zaraz po Smoleńsku. Za rogiem zobaczył Mariana, kolegę z sali.

- A Ty Stefan gdzie się znowu wybierasz, he ?! Do studia...? - zapytał go i roześmiał się. – Do studia? Na program idziesz? – powtórzył i śmiał się jeszcze głośniej, strasznie i lekceważąco.

Stefan szedł dalej, ale sił jednak ubywało, a w głowie coś się znowu kotłowało, coś innego. Podszedł do wystawy sklepowej i zobaczył napis: „Witamy Nowy Rok 2022!” - Mój Boże – pomyślał, to znowu przyszło do mnie, znowu mnie zaatakowało. Wszedł do baru, wziął tabletkę i popił wodą. Zrezygnowany wrócił do domu i zasnął. Nagle ocknął się i usłyszał: - Panie Stefanie, Panie Stefanieeeee....! No niech Pan wstanie, ma Pan gości....

Brak głosów

Komentarze

Dużo wcześniej będzie "siostro -tlen".
I przyjdzie jakieś dziecko.
Kogoś, kto znalazł się na długiej liście donosów
stefka...
I będzie skamlał o miłosierdzie.
Chrześcijańskie.
Wtedy niewątpliwie przypomni sobie, że KIEDYŚ
był nawet w ZChN...
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#312496