Co z nich wyrośnie?

Obrazek użytkownika matka trzech córek
Idee

 Nasze dzieci – największy skarb i nadzieja na przyszłość. Troska o ich los, spędza sen z powiek niejednemu rodzicowi.

 Zanim zaplanujemy sobie potomka, długo zastanawiamy się nad tym, czy aby podołamy wyzwaniom, które postawi przed nami życie. Przeważa optymizm i wiara we własne i bliskich siły.

 Święcie przeświadczeni o dobrej woli państwa, które według zapisów konstytucji, jest zobowiązane do pełnienia opiekuńczej, względem małoletnich obywateli, roli, przystępujemy do kształtowania osobowości młodego członka narodowej wspólnoty.

 Przynajmniej tak nam się wydaje.

 Przychodzi bowiem czas, kiedy maluch opuszcza domowe pielesze, by codziennie, na długie godziny, trafiać pod inne niż rodzicielskie skrzydła, a tam dzieląc los rówieśników, poddany zostaje wszelkiej formie kształtowania psychiki, a nawet indoktrynacji.

 Teraz wszystko jest już w rękach opiekunów i to od ich predyspozycji, światopoglądu, kultury i dobrej woli wreszcie zależy, jaką drogą rozwoju podąży malec.

 Dzieci są niczym plastelina, którą wprawne dłonie formują i kształtują i chociaż ostateczny wizerunek powstanie dopiero wtedy, gdy umocni się, okrzepnie i stwardnieje, to jednak pierwotne formy długo utrzymują nadany kształt.

 

 Z dużym niepokojem obserwuję nasilające się trendy „unowocześniania”, promocji różnych form zachowań, które nie tylko z polską tradycją nie mają nic wspólnego, ale i kulturowo odbiegają daleko od uznanych u nas norm i zasad.

 Ruch, a w zasadzie ideologia, która zwie się tajemniczo „Gender” wkracza coraz śmielej do naszej rzeczywistości.

 Wsparta siłą środowisk homoseksualnych, wywalcza sobie prawa do propagowania zachowań, które w żaden sposób nie powinny dotyczyć najmłodszych.

 

 O tym, jak giętka i plastyczna jest osobowość dziecka, niech zaświadczy autentyczna historia, którą opowiem. Zdarzyło się to w jednym z przedszkoli. Podczas rysowania na dowolny temat, kiedy dzieci zwyczajowo przelewały na kartkę swoje wyobrażenia rozmaitych „słodkości”, jeden z chłopców z zapałem kreślił specyficzny symbol swastyki . - A co ty rysujesz? - Zapytała wychowawczyni, zorientowana doskonale, co przedstawia praca. -A… to taki znak. Mój tata nosi go na koszulce. To znak siły.

 

  

 

 Kobieta przerwała zajęcia i opowiedziała dzieciom o 1 września 1939 roku, kiedy niemieckie samoloty oznakowane takim „krzyżem”, jak ten z rysunku chłopca, zrzucały bomby na Polskę.

 Przypomniała nasze własne narodowe symbole.

 Po krótkim „wykładzie” dzieci wróciły do rysowania przerwanych prac.

 Tylko jeden mały chłopiec zaczął od początku…

 

  

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

Piękne! Nie tylko rysunki ...

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

charamassa

#376219

Chłopczyk ma talent:)

Do moich rąk trafił jeszcze jeden jego obrazek. Ciekawy. Z cyklu: "Co autor miał na myśli?":) Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#376264

... "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". Przecież ów chłopiec rysujący swastykę nie wymyślił jakiegoś abstrakcyjnego znaku. On to bowiem był zainspirowany tym, co ujrzał na ojcowskiej koszulce. I tu widoczna jest albo niewiedza ojca, albo też świadome propagowanie symbolu hitlerowskiego faszyzmu - źródła setek milionów ofiar, morza nieszczęść, ruin i zgliszcz. 

Zarówno niewiedza ojca, jak i świadome propagowanie tego symbolu - także prawnie zabronionego - jest ze wszech miar godne potępienia. Ale jego synek nie wie, że swastyka tak naprawdę nie jest symbolem siły - jak jemu kłamliwie wyjaśnił ojciec.

Dlatego też kształtowanie umysłów dzieci zaczyna się od działania rodziców. Ale nie może zaczynać się od kłamstwa! Ów ojciec nawet nie wie, jaką krzywdę wyrządza swojemu dziecku. Takich "tatusiów" w Polsce mamy "na pęczki". Mamy ich... oho… ho,... albo i jeszcze więcej! Są to z reguły istoty półrozumne - tylko przez pomyłkę zwane ludźmi. Ich iloraz ineligencji oscyluje wokół liczby 40, a edukację szkolną zakończyli na poziomie gimnazjum lub przyuczeniem do zawodu, by mogli wykonywać najprostsze prace fizyczne. 
Taki "tatuś od siedmiu boleści" w zasadzie nie jest przygotowany do roli ojca! I gdyby jego syn trafił pod opiekę nauczycieli wychowania przedszkolnego, którzy preferują i wprowadzają w proces wychowawczy ideologię gender, to nie widziałby w niej nic złego, a nawet ją popierał. Ale do czasu. Nadejdzie bowiem taki moment, kiedy ojciec odczuje bardzo negatywne skutki owej ideologii na własnej skórze. Wówczas jakiekolwiek przeciwdziałania owego tatusia na nic się zdadzą, bo będzie już za późno. Padnie ofiarą własnej głupoty. I nie tylko on. 

 

Pozdrawiam z 10,
                       

__________________________
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)

Vote up!
0
Vote down!
0
#376276