"Następny proszę!"

Obrazek użytkownika walter
Gospodarka

Najpierw Triada teraz Sky Club ...a kto będzie następny? Następny...

„Rzeczy dzieją się nie dlatego, że tak chcemy.”

Właścicieli obu tych biur podróży, zresztą pewnie tych samych, trudno posądzać o chęć zysku za wszelką cenę...w tak krótkim czasie oczywiście. To nie są idioci, by w kilka miesięcy zorganizować sobie dwie upadłości! Powtórzę: to nie idioci.
Winny jest cały system.
Założeniem liberalnej demokracji, jej fundamentem, jest nieograniczona kumulacja. To cywilizacyjne oszustwo wmawia nam, że każdy ma takie same karty przy pokerowym stole. Że skuteczność opiera się na ciężkiej pracy i trochę... szczęściu. Odwołanie się do pracy jest skuteczne, bo patrząc na krezusów naszego świata, my maluczcy podbudowani pozytywnym przykładem, za........my jak małe motorki, wierząc, że dzięki temu staniemy się podobni bogom współczesnego Olimpu. Im dłużej pracujemy, im większe mamy odciski na dłoniach, im bardziej schylamy się ku ziemi, tym mocniej pragniemy być jak ONI. Gdyby przyszło nam do głowy, że:”coś jest nie tak?”, mają dla Nas to niemierzalne słowo-klucz „łut szczęścia”.
A! Teraz już wiem dlaczego większość z nas umiera przed 65rokiem życia ( co nie przeszkadza podnieść granicy niewolnictwa współczesnego o dwa lata), nie osiągnąwszy nawet setnej ( jakiej setnej? Tysięcznej!) części tego co Mr Kulczyk i mu podobni.
Oni mają szczęście. A my nie!
Gdyby patrzeć na statystykę i porównać ilu ma to szczęście w stosunku do tych nieudaczników bez niego, lepiej palnąć sobie w łeb. Tak zaraz. Czyżby ten rzadki „minerał” był dostępny jedynie coraz bardziej nielicznym? Czy ma to być odpowiednik ucha igielnego, które przywołane zostało w Biblii w absolutnie odwrotnym kontekście?
Szczęście nie ma tutaj nic do rzeczy. W businessie odnosi się je do wszystkiego co nie powinno być nazwane. A w uczciwej grze dotyczy to wszelkich machlojek, szwindli i kantów. Szczęście to: dostęp do informacji przed innymi. Ale, że to nielegalne używają eufemizmów. Szczęście, to układy i znajomości.
Sens dobrego interesu polega na tym, że obie strony są zadowolone. Ponieważ w nieuczciwej wymianie ( a taką jest liberalizm), jest zawsze zwycięzca i pokonany ( o czym nie chcą wiedzieć tylko naiwni), ten swoisty „gorący kartofel” przekazywany jest dalej i dalej. Tak działa system papierów wartościowych, w którym nie kreuje się absolutnie żadnej wartości dodanej! Jest ona wirtualna i tworzona wykładniowo w zawrotnym tempie. Umiejętność, to osławione szczęście, polega na wyjściu i wejściu przez te przyśpieszające, swoiste drzwi obrotowe, tak by nie doznać uszczerbku. Dla maluczkich to niemożliwe. Zresztą dla nikogo nie jest to możliwe. Z wyjątkiem odpowiedzialnego za ruch przywołanych tutaj drzwi. To jest właśnie szczęście.
Co rusz ta liberalno-demokratyczna maszyna zaciera się. To Ameryka, to Grecja... w „Truskolandii” (gdy Yoko odwiedziła nasze Polskie pola uległa urokowi strawberry fields), też mamy takie nieplanowane wypadki przy pracy.
Chłopcy z Triady ( kto normalny chciałby korzystać z biura o takiej nazwie?!) nie planowali upadku drugiej swojej firmy w ciągu niespełna pół roku. Oni liczyli na interes z dłuższą historią. W prawdzie z oczywistym, opisanym wyżej końcem, ale po co burzyć coś co przynosi nam zysk bez absolutnie żadnego wysiłku? Zmiana nazwy, przejęcie jednego podmiotu przez drugi odbywa się w ciągu godziny bez konieczności wychodzenia z basenu gdzieś na Mauritiusie.
Szczęście w businessie zarezerwowane jest dla nielicznych i dodatkowo tych samych ludzi. Mam jakieś dziwne wrażenie, że postaci jakie oglądam przy kolejnych kłopotach czy powodzeniach finansowych są wciąż te same. Czy Pani z zarządu Sky Club nie jest wam znajoma?
Reasumując, kryzysy nie są zjawiskiem rzadkim czy wyjątkowym. Są wpisane, wskutek fundamentalnego założenia, w mechanizm liberalnej demokracji. Stanowią taką chwilę, moment, gdy co złe ( ten fałszywy fetysz prawa do bogacenia się wszystkich), zostaje odrzucone. Gdy mamy wrażenie, że ktoś chce Nas przeprosić za swoje szwindle. Nie łudźcie się. Tak jak Pani z zarządu Sky Club'u nie użyła tego słowa tak nikt inny tego nie zrobi.
Oni wiedzą: „frajerów nie sieją sami się rodzą”.
Więcej w książce: „Społeczeństwo zniewolone” na www.motyleksiazkowe.pl

Mariusz Brzostek

Brak głosów