Zbrodnia i bezkarność

Obrazek użytkownika Aleksander Rybczyński
Historia

Mija trzydziesta pierwsza rocznica wprowadzenia stanu wojennego i każdy kolejny rok coraz bardziej dewaluuje naszą Solidarność,

każdy kolejny rok wytłuszcza grubą kreskę, którą rząd Tadeusza Mazowieckiego przekreślił kartę współczesnej historii Polski. Echo nierozliczonych zbrodni rezonuje Trzecią RP i poniesie się dalej, złowrogim wstrząsem w niepewną przyszłość naszej Ojczyzny. Nie ukarano zbrodniarzy stalinowskich, a odpowiedzialnych za wojnę, wypowiedzianą narodowi 13 grudnia nazywa się ludźmi honoru. W tę sekwencję cynicznego wyrzekania się potrzeby elementarnej sprawiedliwości wpisują się haniebnie okoliczności tak zwanej katastrofy smoleńskiej. Nie ma mowy o jakiejkolwiek winie, a godność reprezentuje rzecznik rządu, przepraszający po rosyjsku prawdopodobnie za to, że "nie wsie pogibli".

Obejrzałem norweski film "Into the White" , opowiadający historię angielskich i niemieckich lotników, którzy po podniebnej potyczce, awaryjnie lądują w skutych zimą norweskich górach. Trafiają razem do drewnianego szałasu, gdzie otoczeni przez śnieżne zawieje, zmuszeni są współistnieć, oficjalnie podtrzymując fikcję konwencji obozu jenieckiego. Zwróciłem uwagę na scenę, w której panujący chwilowo nad sytuacją niemieccy lotnicy, przygotowują posiłek i stawiają miski na podłodze, w części "angielskiej" "obozowego" schroniska. Anglicy odmawiają jedzenia w takich warunkach, oświadczając, że poddani Królowej, nie będą posilać się na podłodze. Po tym oświadczeniu, przyjętym przez wrogów z zakłopotaniem, ale też z szacunkiem i zrozumieniem, wszyscy rozbitkowie jedzą wspólnie przy jednym stole.

Czy Polacy są mniej dumnym od Anglików narodem? Myślę, że polscy oficerowie w podobnych warunkach, także nie zgodziliby się jeść na podłodze. Takie naturalne poczucie godności jest podstawą wizerunku, ceniącego własną wartość prostego człowieka, nie mówiąc już o budowanej wspólnie narodowej dumie. Co by zrobił aktualny rząd III RP? Rozsiadł by się na deskach i potulnie złapał za łyżki, by "nie drażnić" "przyjaciół". Podobna logika prowadzi do największych upokorzeń i szargania godności najwybitniejszych obywateli i bohaterów. Na niej skonstruowano strategię prowadzenia "śledztwa" smoleńskiej katastrofy. W rezultacie milczy się, kiedy na podłodze Rzeczypospolitej szulerzy przesuwają ciała ofiar i trumny, jak figury w grze w trzy karty, nie pozwalając nawet zgadywać, kto gdzie i zamiast kogo został pochowany.

Przypominamy sobie znowu rocznicę stanu wojennego i czujemy się podobnie oszukani, podobnie okłamywani i podobnie odzierani z godności i życia. Nie wszyscy potrafimy zamknąć się w małych prywatnych gettach obojętności, w Europie bez granic i bez prawdy, w lunaparkach i stadionach narodowych, gdzie nie ma miejsca na historię i pamięć. Bezradni demonstranci jeszcze raz pojawią się pod domem generała, wyruszą na marsze protestu, upominać się o upokarzaną w polskich sądach sprawiedliwość. Tylko sprawiedliwość pozwala bowiem przebaczać, budować zgodę, którą próbuje się ogłaszać, bez zwracania uwagi na poległych, których ciał nie obmyto nawet ze smoleńskiego błota. Kiedy kłamstwo zostanie nazwane kłamstwem, zbrodnia zbrodnią, kiedy winni zostaną ukarani, będziemy mogli "przestać jątrzyć", odnaleźć spokój w sercach i Polskę sprawiedliwą. Czas wiosny, wolności i prawdziwego pojednania. Dopiero wtedy stan wojenny przejdzie na dobre do historii.

Fotografia: Jerzy Bartonezz, Nowa Huta, 1982

www.aleksander-rybczynski.com

Brak głosów