Od piękna do destrukcji - o sztuce Pabla Picassa

Obrazek użytkownika Aleksander Rybczyński
Kultura

Któż z nas, poznając tajemnice historii sztuki, ewolucję estetyki oraz stylów, nie zachwycił się sztuką Pabla Picassa? Przełom XIX i XX wieku fascynował eksplozją idei, nowatorstwem postrzegania świata i niespotykaną wcześniej w dziejach kultury zachodnioeuropejskiej mnogością stylów, burzących dotychczasowy porządek i wyobrażenia o pięknie.

Pablo Picasso,Portret Olgi na fotelu, 1918, olej na płótnie, 130x58 cm © Picasso Estate / SODRAC (2011)

Od jakiegoś czasu, zacząłem jednak nabierać przekonania, że najwcześniejszy etap w karierze bohatera wystawy w Art Gallery of Ontario - okres błękitny, jest największym osiągnięciem geniuszu hiszpańskiego artysty. Następne koleje jego twórczego rozwoju są już tylko systematyczną destrukcją poczucia klasycznego piękna i szaloną eksploatacją formy i możliwości wyobraźni, nie powstrzymywanej żadnym głębszym przesłaniem, ani zasadą wierności jakimś nadrzędnym wartościom.

Można powiedzieć, że w przestrzeni komunikacji wizualnej, Picasso kładzie solidny grunt pod wyeliminowanie z współczesnego kanonu sztuki zasad budowania kompozycji i wszechobecny dzisiaj relatywizm estetyczny i etyczny oraz brak potrzeby, opartego na wierze dialogu z religią. Kreatywna podróż hiszpańskiego mistrza jest fascynująca i nie tylko on sam zatracił się w tym cyrkowym tańcu formy na linie, ale także porwał z sobą krytyków, marszandów i środowiska, kształtujące estetyczne upodobania.

Picasso nie jest nieświadomym historii amatorem, pewnie sięga do rozmaitych okresów w sztuce, potrafiąc nawiązać do pompejańskich fresków, klasycystycznego portretu i do dzieł, które na trwałe zapisały się w dziejach sztuki.
Jednak nie tradycja jest elementem, podgrzewającym ten gejzer talentu. Cały czas, z upodobaniem znajduje to, co odbiega od tradycyjnie pojmowanego piękna.

Ten trend jest doskonale widoczny na imponującej wystawie, zaprezentowanej w AGO. Mamy tutaj zaledwie jeden obraz okresu błękitnego, kiedy to malarz głównie skupiał się na przekazaniu ludzkiego dramatu, filozoficznej refleksji i wewnętrznej głębi, naginając formę do potrzeby humanistycznego przesłania. Od tego czasu Picasso bez żadnych hamulców rozdrabnia się w technicznych fajerwerkach, "zagadnieniach malarskich", niuansach formy i detalach "rozmaitych punktów widzenia", skumulowanych ostatecznie w kubistycznej rewolucji. Oczywiście, wszystkie te przemiany podsycane są niekwestionowanym geniuszem. Mimo to nie sposób nie zauważyć, ze rozpad formy łączy się z degrengoladą piękna i transformacją harmonii w niepokojącą strukturę brzydoty.
Mimo to, Picasso jest zbyt wielkim mistrzem, by od niechcenia nie zachwycić doskonałością kompozycji i wzruszającą siłą wizjonerskiego gestu.

Odejście od etycznego wymiaru sztuki wiąże się u Picassa z odejściem od rzeczywistości i rezygnacją z potrzeby dociekania prawdy. Moglibyśmy się zachwycać jego, nawiązującą do Goyi, "Koreańską masakrą" z 1951 roku, gdybyśmy mogli mu wybaczyć, tak charakterystyczną dla zachodnioeuropejskich artystów i intelektualistów, bezkrytyczną pochwałę komunizmu i kompletną ignorancję zbrodni stalinowskich.

Moglibyśmy mu także wybaczyć fascynującą destrukcję piękna i barokowy wręcz rozkład formy. Skutki tej eskapady do niekończącego się postępu odczuwamy jednak boleśnie do dzisiaj: karmieni monotonią sztuki konceptualnej i jałowizną współczesnych instalacji. Byłoby to znośne, gdyba za magią nowości, obowiązującą ironią i płaską ścianą nicości kryła się iskra Boża, chociaż w połowie zbliżona do jasności talentu Pabla Picassa.

Wprowadzenie do wystawy stanowi, z pozoru banalna, seria czarno-białych fotografii z epoki, autorstwa Picassa i współczesnych mu fotografów. Niektórzy z nich pozostali anonimowi; inni, jak Robert Doisneau należą do światowej historii gatunku. Cudowna niedoskonałość tych odbitek, wykonanych z negatywów w ciemni, oparta na intuicyjnie uchwyconej przypadkowości chwili, tak bardzo przewyższa współczesną, wystudiowaną w "photoshopie" perfekcyjność cyfrowej podróbki prawdziwej sztuki fotografii. Światłoczuła emulsja, w najszlachetniejszej postaci, jest bowiem niewrażliwa na iluzję, ani na pospolite kłamstwo.

Picasso, Arcydzieła z Musee National Picasso w Paryżu, Art Gallery of Ontario, Toronto, 317 Dundas Street West, od 1 maja do 26 sierpnia 2012

Komplet ilistracji do tekstu:
http://aleksander-rybczynski.com/2012/06/28/od-prawdy-do-destrukcji-o-sztuce-pabla-picassa/

Polecam także stronę emigracyjną;
www.marszpolonia.com

Brak głosów

Komentarze

tak charakterystyczną dla zachodnioeuropejskich artystów i intelektualistów, bezkrytyczną pochwałę komunizmu i kompletną ignorancję zbrodni stalinowskich.

------------------------------------------------------------

Strzał w dziesiątkę.

Co do Sztuki ,przez duże S.

Wiem . Jestem profanem.

Ale mi w zupełności wystarczy ktoś taki jak  Matejko i Thomas Cole.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#271009

ooone:

Tekst wart 10!

Picasso wielki talent, dla jakichs falszywych idei spastiszowal sam siebie. Niestety, pociagnal za soba pokolenia malarzy. Marnosc nad marnosciami. Strata dla kultury ludzkiej

Vote up!
0
Vote down!
0

ooone

#271294

tego samego medalu i mieszanie ich ze sobą, prowadzi wg mnie na manowce. Więc po pierwsze sztuka dzieli się na wielką, dobra i kiepską, przy czym jej gatunek ma tu trochę mniejsze znaczenie. Możemy się zgodzić? Picasso, w każdym okresie swojego malarstwa uprawiał sztukę wielką, przy czym np. dla mnie świetne sa obrazy z Normandii z najlepiej znanym "Jedzącymi kartofle" Aha, to nie jest sztuka piekna, natomiast ma potężną ekspresję. No to zgódźmy się, że sztuka do końca nie musi pozostawać w służbie piękna. Ba może pokazywać wręcz brzydotę i tu polecam "Okropności wojny" Goyi, oraz olbrzymią porcję literatury i filmów wojennych.No i jeszcze ta forma u Picassa, jego eksperyment. No to nie było, aż tak płaskie i dziecinne, to było wielkie pytanie, jak bardzo można tą formę zniekształcić, uprościć, aby móc jeszcze coś przekazać.Kubiści odkryli wtedy sztukę afrykańską z jej charakterystycznym zniekształceniem proporcji i perspektywy, niemniej ogromnie wyrazistą. Nie mówmy o "Gołabku pokoju", ale polecam "Jeźdźca" Kandyskiego - to są dwie kreski zaledwie, ale ten koń i jeździec naprawdę cwałują. Więc sztuka nie musi pozostawać w służbie piękna, dokładnego odtwarzania. Sztuka nie powinna w ogóle pozostawać w służbie. I dla mnie te socjalistyczne poglądy Picassa są nie tyle odpychające jako ideologia, ile są potężnym obciążeniem jego twórczości, zmniejszając jej wymiar. Jeżeli Goya pokazywał wojnę, to pokazywał swój wstręt i przerażenie jej okropnością. Picasso malował ilustracje do ideologicznych agitek, a to jest olbrzymia różnica.

Vote up!
0
Vote down!
0
#304825

ale jeszcze chwilę o tym pięknie. W wielkiej wystawie fotograficznej z lat 60tych "Kim jest człowiek" były dwa przerażające obrazy - żebraczka z Kalkuty - ciemna, wychudzona, z ledwie zakrywającymi ciało łachmanami, z wysuniętą, przerysowana przez obiektyw ręką i para wieśniaków z Sudanu, którym z płaskiego kosza wiatr porywał ziarno[zdaje się, że to akurat był sposób na odwianie plew, ale obraz był tak przekonujący, że przyszło mi to na myśl chyba dopiero kilka lat później]. To były czarno białe zdjęcia, nie było w nich piękna, ale pamiętam je nadal po czterdziestu z górą latach. Kilka lat tmu oglądałem wystawe NationalGeografic. Mistrzostwo krajobrazu, wyprowadzenia barw i kompozycji, w każdym z nich było piękno, no może trochę takie, które dobiera sie do koloru firanek, ale było. I między innymi obrazek z Afryki - szczupła, bardzo czarna [Sudan chyba], wyprostowana dziewczyna, owinięta purpurowym ręcznikiem. W tle szmaragdowy busz, i piękna w swojej ceglastej tonacji laterytowa ziemia. Naprawdę sliczny obrazek. I podpis: umierająca z głodu murzynka z plemienia [już nie pamiętam], w obozie dla uchodźców. To naprawdę zakrwało na kiepski żart

Vote up!
0
Vote down!
0
#304830

Tam najlepiej mi się oglądało Picasso. Nie w Prado, nie w galerii w Puerta del Sol w Madrycie...
Niepozorny od zewnątrz niski budynek w Barcelonie, z dziwnym neonowym szyldem jak podrzędne kino na przedmieściach, gubi się między innymi budowlami ale wystarczy wejść do środka i człowiek od progu jakby wchodził do innego świata. Percepcja staje się zupełnie inna i to co w przekazie płótna czy grafiki było do tej chwili niezrozumiałe, robi się jasne.

Taka mała wstawka przy okazji - nie rozumiałam Cervantesa gdy był lekturą obowiązkową, don Kichota. Dopiero po latach, szwendając się po rudej kamiennej pustyni w okolicach La Mancha (krajobraz kosmiczny, zupełnie jak z Wenus), pustej i cichej jak miejsce na końcu świata zapomniane przez Boga i ludzi... ruiny maleńkiego zameczku, proporcją odpowiadającego rycerzowi na koniu, jakieś zeschłe, karłowate osty i pisk nieznanego ptaka gnieżdżącego wśród kamieni...wtedy don Kichot ożył i ożyło wszystko to co mu w duszy grało.
Pozdrawiam.
contessa

_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#304849