Media - główny problem

Obrazek użytkownika box2008
Kraj

Tu nie ma co owijać w bawełnę. Wybory, przez swój wynik, potwierdziły, ostatecznie, diagnozę postawioną dużo wcześniej. Kluczową rolę odegrały media, kształtujące emocje i postrzeganie rzeczywistości przez większą część Polaków. W wytworzonej wirtualnej rzeczywistości, bez znaczenia okazały się fakty, których setki świadczą na niekorzyść PO i Donalda Tuska. W świadomości największej grupy wyborców nie udało się połączyć (czy może lepiej napisać, udało się skutecznie uniemożliwić połączenie) problemów trapiących mieszkańców naszego kraju, takich jak niewydolna służba zdrowia, dziurawe drogi, wysokie koszty pracy, samowola urzędników, bezrobocie i szybujący ceny żywności, z odpowiedzialnością rządu. Oczywiście, nie bez zasług jest tu sama platforma, która za, bagatela, 300 mlrd. zł „zafundowała” Polakom intelektualną watrę cukrową i orliki, by ssanie w dołku nie odrywało ich od „Tańca z gwiazdami”. I nie piszę tego by kogokolwiek usprawiedliwić. Powiedzmy to sobie raz wtóry jasno, wybory, w których udział biorą milionowe masy wygrywa się na poziomie oddziaływania masowego. W perspektywie powyższego, 30% wynik Prawa i Sprawiedliwości należy uznać za sukces, mierzony w skali zasięgu inicjatyw oddolnych i niszowych w warunkach permanentnej dominacji mediów wielkonakładowych i aparatu władzy, otwarcie zaangażowanych po stronie platformy.
Po 4 latach, nieudolnych i na przemian ciążących do totalitaryzmu, rządów PO, 6 latach niszczącej demokrację „wojny polsko-polskiej” a zwłaszcza po Tragedii Smoleńskiej, nikt nie ma wątpliwości, jak destrukcyjne i szkodliwe dla państwa Polskiego są rządy partii Donalda Tuska, nikt, kto zna fakty i wyciąga z nich samodzielne wnioski. Bo choć skala upadku zasad i demoralizacja ludzi poddanych wieloletniej indoktrynacji jest wysoka, choć niektórzy utrzymują, że poparcie dla PO jest wynikiem mocno zakorzenionego klientelizmu Polaków, to osobiści nie wierzę, że pośród tych 5 mln. głosujących na PO są sami idioci i złodzieje. Na ile udało mi się porozmawiać z wyborcami partii Tuska, wyłania się obraz totalnej dezorientacji i myślenia życzeniowego, opartego na stereotypach zaszczepionych przez media. Do ludzi tych nie dociera nie tyle program PiS, co rzeczywistość w jakiej żyją. Na jednych działa, usypiająco, ciepła woda w kranie i brzęcząca muzyczka wyciekająca z czarnego pudełka, na innych, strach przed „nieobliczalnym prezesem” lub wystudiowane, do granic przeciągnięcia materiału, przemowy lidera „większości”. Wszystko to serwują nam, na okrągło, media. Nie ma co oczekiwać na samoistne przełamanie tego chocholego tańca. Spójrzmy na 09.10.br jako na potwierdzenie przebiegu granicy zasięgu oddziaływania formatującego aparatu medialnego, znajdującego się w rękach chcącego utrzymać status quo establishmentu. Z tej perspektywy to nie Platforma Obywatelska jest główną stroną w konflikcie politycznym w Polsce, zamiast niej wyrazicielem i strażnikiem interesu faktycznie sprawujących władzę może być jutro, równie dobrze: SLD, palikot czy inna partia X. To media, dzięki sile oddziaływania budowanej latami struktury, są podstawą na której opiera się jednostronna dominacja. Najlepszym dowodem, wynik błazna z Biłgoraja. Dla PiS konkluzja jest jedna, nic nie dadzą zmiany kadrowe, konferencje, nowe statuty, o ile za podstawę nie przyjmie się konieczności zbudowania własnych kanałów komunikacji z co najmniej 10 – 15 mln. grupą dorosłych Polaków. I to nie tylko na czas kampanii wyborczej lecz stale. W ostatnim tygodniu kampanii mieliśmy do czynienia z dwoma bezprecedensowymi starciami przedstawicieli przeciwnych opcji politycznych, z jednej strony PiS, reprezentowane przez Jarosława Kaczyńskiego i Adama Hofmana, z drugiej, w barwach partii władzy, wystąpił Tomasz Lis i Jarosław Gugała. To pokazuje najdobitniej z czym mamy do czynienia i nie ma się co łudzić przełożeniem wajchy. Jeżeli dojdzie do załamania gospodarczego i niepokojów, media podejmą próbę rozłożenia ładunku społecznego niezadowolenia, tak by uniemożliwić PiS wejście na falę.
Podsumowując.
Strategia, jaką dotychczas przyjęła PiS, okazała się skuteczna dla zachowania stanu posiadania, co w perspektywie dysproporcji środków oddziaływania, jest sukcesem. Jednak w sytuacji, gdy przekaz partii dociera do niewielkiej, stosunkowo, grupy osób korzystających głównie z mediów tzw. drugiego obiegu, nie da się przejąć władzy, nawet w warunkach permanentnej kompromitacji PO, co pokazały wybory 09.10. Tym samym konieczne jest poszerzenie starych i wypracowanie nowych kanałów informacji i komunikacji. Nie da się przeoczyć zbieżności ww. z potrzebami wzmocnienia demokracji i dyskursu publicznego w Polsce.
PS
Ten tekst nosiłem od jakiegoś tygodnia w sobie.
Dla rozszerzenia, linkuję dwie notki, na temat mediów, które popełniłem w podobnym duchu.
( http://box2008.salon24.pl/231990,uderzyc-w-media
http://box2008.salon24.pl/227972,media-narzedzie-dyktatu

Brak głosów

Komentarze

Zgadzam się. Media to władza. Nie ma na co czekać. PiS nie ma na co czekać. Musi mieć swoje media. Już. I to przynajmniej kilka.

Pozdrawiam.
edward
"Pan miłuje prawo i sprawiedliwość".
Psalm nr 33,5.

Vote up!
0
Vote down!
0

edward
"Pan miłuje prawo i sprawiedliwość".
Psalm nr 33,5.

#194511

PiS nie może opierać się na swoich mediach. Takie natychmiast ściągną nagonkę i zostaną zdezawuowane jako polityczne. PiS musi mieć kanały komunikacji, a to jest różnica. Przepraszam, ale miejscu publiczne nie jest właściwym do rozwijania tej myśli.

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#194525