polityk odmieniony...

Obrazek użytkownika tad9
Kraj

Czy Jarosław Kaczyński się zmienił? - to pytanie rozpala dziś ponoć publiczność. Cóż, mam nadzieję, że Kaczyński się nie zmienił (lub ewentualnie zmienił niewiele i na lepsze), ale sprawa nie jest pewna, bo politycy, jednak, czasem się zmieniają.... Weźmy ten przypadek:

- Których polityków ceni Pan najbardziej - i za co?

- W mojej partii wyjątkowym dla mnie autorytetem jest profesor Wiesław Chrzanowski. Jest to - myślę najwybitniejszy dziś polski polityk, a przy tym, co także dziś szalenie rzadkie, człowiek nieposzlakowany. (...). Bardzo cenię Jarosława Kaczyńskiego, świetnego polityka gabinetowego, bardzo skutecznego, chociaż nie bardzo rozumiem, czemu czynił te wypady przeciw ZCH-N... Jest jednak jeszcze młody i robi błędy.

- Może dla wyostrzenia różnic przed wyborami?

- W moim przekonaniu niczemu to nie służyło, niemniej cenię go, jest to polityk o wielkim węchu politycznym. Potrafi patrzeć przenikliwie, daleko... Nie ulega złudzeniom, charakterystycznych dla politycznych dyletantów, którym wydaje się, że co jest dziś - będzie w polityce zawsze. Trzeba jednak dodać, że Kaczyński źle wypada na mównicy, nie jest lubiany i ma skłonność do niejasnych gabinetowych roszad. Cenię Jana Olszewskiego za jego talent skupiania wokół siebie ludzi różnych przekonań, no i za piękny życiorys.(...)

- Jak ocenia Pan młodsze pokolenie polityków? Zdaje się, że ludzie Kongresu Liberalno-Demokratycznego są generacją najmłodszą?

- (...). Cóż, każda zwyciężająca w wyborach partia czy koalicja partii wyłania z siebie rząd. W przypadku liberałów było odwrotnie. Prezydent Wałęsa powołał ich do rządu i w ten sposób jak gdyby wykreował partię... I myślę, że ta partia skończyła się wraz z rządem J.K. Bieleckiego. Wychodzą teraz wszystkie fatalne następstwa ich rządów. Jedno jest dla mnie pewne: nie powinni zawiadywać gospodarką, bo zrujnują kraj. Stworzyli oni pewien fałszywy mit: że są jedyną grupą polityczną, która zna się na gospodarce. Przypomina mi to momenty z amerykańskiej wojny secesyjnej, gdy generałowie Północy przegrywali wszystkie bitwy z Południem, ale przegrywali zgodnie, by tak rzec z teoretycznymi regułami sztuki wojennej. (...). Podobnie liberałowie z Kongresu: używali języka fachowego i sprawiali wrażenie fachowców. Ale dobili gospodarkę i doprowadzili do szalonego deficytu budżetowego. Ale nie tylko dlatego oceniam ich negatywnie. Uważam nadto, że są partią politycznie nieodpowiedzialną. Jeśli najpierw wchodzą do koalicji piątki, popierającej rząd Jana Olszewskiego, a potem nagle, bez żadnego powodu wycofują się - to nie są to poważni partnerzy! Ponadto ta ich agresja skierowana przeciwko Kościołowi. W katolickiej Polsce?

- Może właśnie są za młodzi? A może był jednak jakiś powód?

- Ma pan na myśli to, że liczyli, iż wraz z ponownym premierostwem Bieleckiego powrócą do władzy? Ale to byłaby zupełna nieodpowiedzialność. Stracili wiarygodność. ...Wracając do tematu: nie widzę dobrych, młodych polityków. W Unii Demokratycznej wyróżnia się Kazimierz Ujazdowski, w Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym na pewno Antoni Macierewicz.

(.......)

- Jakie partie dzisiejsze zaliczyłby Pan do tych ideowych?

- Na pewno ZCHN, UPR, Socjaldemokrację Rzeczypospolitej (gdy się oczyści z "czerwonych kapitalistów i wróci do nurtu czysto roszczeniowego, socjalistycznego), także KLD może się wykreować na partię ideową. Dziś jest jednak bezideową grupą ludzi przylepionych do Unii. Oczywiście, ideowość nie wyklucza pewnego pragmatyzmu, ale nie za cenę odstępstwa od zasad. Co do PSL, to jest to typowa grupa interesu, lobby wiejskie, no a Porozumienie Centrum (w mniejszym stopniu) czy KPN lub Unia Demokratyczna (w większym) to właśnie partie "pragmatyczne": mniej ważne zasady, ważniejszy udział w rządzie... Chociaż UD jakieś zasady ma np. walka z prawicą w stylu ZCHN.

Powyższa wymiana zdań to fragment wydanej w 1992 roku książki "Z więzienia do Sejmu" zawierającej wywiad Mariana Miszalskiego ze Stefanem Niesiołowskim. Pomińmy kwestię podziwu z jakim Niesiołowski wyraża się o Jarosławie Kaczyńskim, zajmijmy się za to stosunkiem Niesiołowskiego do KLD. Ta partia była wszak "matecznikiem" Platformy Obywatelskiej. Zdaniem Niesiołowskiego tworzyła ów matecznik "bezideowa grupa ludzi", którzy "dobili gospodarkę" i stracili polityczną wiarygodność. Swoje zdanie o tym środowisku Niesiołowski utrzymywał zresztą przez lata. Jeszcze powstanie PO powitał w dawnym stylu, co mu potem wyciągnięto. Te cytaty zrobiły pewną karierę w internecie, niemniej - przypomnijmy je raz jeszcze. A więc, w 2001 roku Stefan Niesiołowski miał zdanie takie: "Ugrupowanie nowe, programowo nieokreślone, udające, że nie jest partią polityczną i celowo unikające zabierania głosu we wszystkich ważnych kwestiach społecznych, ekonomicznych i politycznych - lecz za to dające popisy hipokryzji i cynizmu, dość skutecznie żerujące na znanych fobiach, ignorancji i naiwnej wierze ludzi zniechęconych do polityki. Liderzy PO już zaczynają napotykać trudności z przekonaniem wyborców do szczerości intencji swych polityków - dobrze przecież znanych, i to nie zawsze z najlepszej strony. Teraz owi politycy nagle zapewniają, że stali się inni, uczciwsi, bardziej autentyczni i bardziej prawdomówni niż wszyscy pozostali. Przy okazji nasuwa się pytanie, jak to możliwe, by ktoś z takim życiorysem jak Andrzej Olechowski - płytki intelektualnie i pod wieloma względami po prostu niewiarygodny - mógł zdobyć kilka milionów głosów w wyborach prezydenckich. PO najprawdopodobniej skończy tak jak wszystkie ruchy, które spaja jedynie cynizm, hipokryzja i konformizm. Ciekawe tylko, czy nastąpi to jeszcze przed wyborami, czy zaraz po. (S.N. - "Rozbijacze na prawicy", Gazeta Wyborcza nr 168, wydanie warszawskie z dnia 20.07.2001r.)

Przy innej okazji, też w 2001 roku, Niesiołowski oznajmił: "Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją, począwszy od życiorysu Andrzeja Olechowskiego, o którym Janusz Majcherek miał odwagę napisać: "Należy generacyjnie i mentalnie do tej kategorii współczesnych liderów, którzy zaczynali od fascynacji rock and rollem, a zostali profesjonalistami w polityce i biznesie. Na tle wielu z nich osobista moralność, a nawet polityczna przeszłość Olechowskiego jest zupełnie przyzwoita, a poglądy bardziej niż wyważone" ("Małżeństwo z rozsądku", "Rzeczpospolita" z 13 lipca). Mamy widocznie różne definicje przyzwoitości. Platforma celowo prezentuje brak stanowiska we wszystkich ważnych kwestiach społecznych i ekonomicznych, a zwłaszcza politycznych oraz w sporach ideowych (jej przedstawiciele nie mieli nic do powiedzenia na temat oddania hołdu organizacji WiN). Nie przeszkadza jej to wmawiać społeczeństwu, że jest tą upragnioną "nową jakością". W dodatku Platforma, kwestionując celowość istnienia partii politycznych, postulując likwidację Senatu i zmniejszenie liczby posłów, toruje drogę populizmowi i demagogii. W istocie jest takim "świecącym pudełkiem" - mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO." (S.N., "Świecące Pudełko", Gazeta Wyborcza nr 219, wydanie warszawskie z dnia 19.09.2001)

No cóż, - ponieważ dziś Niesiołowski ma zgoła inne zdanie i o samej Platformie i o środowisku, które ją stworzyło, zatem COŚ musiało się zmienić. A skoro - jak podaje Wikipedia - Niesiołowski "w 2005 został senatorem z ramienia Platformy Obywatelskiej" a - do tego - "klub PO zgłaszał jego kandydaturę na wicemarszałka Senatu", więc wydaje się, że do zmiany musiało chyba dojść pomiędzy 2001 a 2005 rokiem. Kto jednak się zmienił? Platforma Obywatelska? Niesiołowski? I Platforma i Niesiołowski? I co było źródłem zmiany? Musiało być to COŚ bardzo mocnego, bo - jeśli wierzyć Donaldowi Tuskowi - ludzie po 50-ce zmieniają się z trudem, a nasi bohaterowie wówczas albo już 50-tkę przekroczyli, albo wiele im do niej nie brakowało. Cóż by to być mogło? Nie mam pojęcia. Oczywiście istnieje też możliwość, że nie zmienił się ani Niesiołowski, ani Platforma, ale takie postawienie sprawy ma smutne konsekwencje. Bo albo Niesiołowski mylił się gruntownie- przynajmniej do 2001 roku - w swoich ocenach KLD i PO, a potem "przejrzał", albo się nie mylił. Jeśli błądził, to fatalnie świadczyłoby to o jego kompetencjach politycznych i - jednocześnie - o kompetencjach partii, która robi kogoś takiego wicemarszałkiem Sejmu. A jeśli oceny Niesiołowskiego były mniej lub bardziej trafne, to wtedy wychodzi chyba na to, że i on jest cynikiem i hipokrytą, skoro związał się z formacją tak paskudną i pieje dziś hymny na jej cześć... To już lepiej przyjmijmy, że politycy jednak mogą się zmieniać - nawet około 50-tki....

(fragmenty tekstów: "Rozbijacze na prawicy" i "Świecące Pudełko" za: http://hotnews.pl/artpolska-1198.html)

Brak głosów