*V* SMUTEK NIESPEŁNIONEJ BAŚNI *V*

Obrazek użytkownika Tomasz Sokolewicz
Kraj

Gdy tylko wzejdzie słońce i technicy TVN temperaturę obrazu uznają za wystarczającą słychać od portu szum silnika motorówki i pod „Pomnikiem Zabitych Stoczniowców” pojawia się mały, otyły człowieczek szybko poruszający się w otoczeniu mediów w kierunku pomnika.

Jeśli teren został już sprawdzony przez ochronę i szczuje rekrutowane przez samego Waltera, a może nawet potomków dziennikarzy tworzących „Czerwony Sztandar” w 1939 roku we Lwowie ustawiły światło i kamery, zaczyna się wyścig z czasem – grubasek stara się powiedzieć coś dziennikarzom w języku nawiązującym do sztuki Dada, łączącej kilka zdań w jedno w sposób zupełnie przypadkowy np. zawierający co drugie słowo z pierwszego zdania i co trzecie z drugiego uzupełnione losowo wybranymi słowami: „Ja tylko ja zostałem słońcem. [teatralna przerwa]. Dzięki TV pokazywane obrazy, cholera, za a nawet słyszące tworzący się szum, jak mrówki, [teatralna przerwa] ustawiły „Pomnik Stoczniowców” [teatralna przerwa].

Dodatkową trudność sprawia ludność miejscowa z transparentami, które trzeba zasłaniać na tyle zręcznie, aby nie zasłonić wszystkich podbródków niskiego, ruchliwego i bardzo zdecydowanego osobnika jednocześnie tłumacząc zdumionemu telewidzowi, że ma do czynienia z kimś naprawdę wyjątkowym.

Gdy miejscowi zaczynają naprawdę przeszkadzać swoim nudnym powtarzaniem jakiś frazesów o wolności czy demokracji okazuje się, że człowieczek potrafi się zachować i jakieś tam „zamknij się chamie” przytomnie odburknąć a jednocześnie realistycznie i wyjątkowo szybko wycofać się na z góry upatrzone pozycje wraz z dziennikarzami.

Widać, że grubasek wie o co chodzi: że po nie może nastąpić tak, a po tak nie i że po Kaczyńskim może nastąpić Komorowski, a po Komorowskim nawet Putin, albo jego pies czy koń. Albo odwrotnie - ktoś, kogo stacja i platforma nienawidzi bardziej od papieża Jana Pawła II i Ronalda Reagana razem wziętych może przejąć władzę i zabrać łupy złodziejom, a morderców wtrącić do więzień co byłoby tragedią większą od utraty władzy przez stalinowców w 1956 roku, holocaustem cywilizacji czerwonego człowieka, może nawet początkiem III wojny światowej, bo przeciez trudno sobie wyobrazić, aby świat mógł zaakceptować nacjonalizacje gaziety lub zwrot ukradzionych pieniędzy z FOZZ do kasy państwowej. Kontakt z ludnością miejscową bezczelnie usiłującą wyłudzić telewizyjne minuty na jakieś nudne skargi w celach żebraczych przerywa w sposób profesjonalny i na koniec słychać tylko silnik motorówki.

Kilkanaście minut później przychodzą robotnicy – najstarsi z nich pamiętają, jak grubasek judził, aby nie budować pomnika, tylko wmurować tablicę, jak realista, ale nikt ich o to nie pyta. Kamerzyści kręcą wszystkich, ale puszczą jedynie tych, którzy należą do władzy. Rozmowa z władzą o oczach handlarzy złotem nie będzie długa: „Solidarność” powinniśmy albo zapomnieć, albo czcić jako święto neostalinowców, którzy po odsunięciu od władzy ich idoli: Bieruta, Zambrowskiego czy Brystygierowej najpierw wysyłali do Moskwy tęskne listy, by w końcu lat 80 otrzymać z powrotem koncesję na propagandę, wychowanie i gospodarkę.

Możemy zobaczyć w rządowej TV ( innej przecież nie ma) dekorowanie takich opozycjonistów jak Stefan Bratkowski czy Janina Parandowska i jak wszyscy rozsądni ludzie być tym zachwyceni, prawda?

Brak głosów

Komentarze

"Nie zaglądaj w spraw kulisy,
Siedzą tam zawsze świnie i Lisy".
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

JAN OLSZEWSKI

#180701