V Czy diabeł może zostać zalegalizowany? V

Obrazek użytkownika Tomasz Sokolewicz
Kraj

Gdy Polska traci szansę współbudowy dyplomacji Unii Europejskiej – liczba pochodzących z Polski Ambasadorów Unii jest delikatnie mówiąc skromna, a i dobrze opłacane prace dla kierowców, kucharek i całego personelu pomocniczego przypadły przedstawicielom wszystkich nieomal narodowości, ale nie Polakom, gdy nawet tradycyjnie przychylne Polsce media niemieckie jak popularna jedynka (ARD) mówią wprost o „spektakularnym fiasku” Szczytu Partnerstwa Wschodniego, z którego zaproszeni goście wyjechali bez pożegnania i bez podpisania listy obecności, gdy wspomagana największymi w historii Unii Europejskiej dotacjami gospodarka nie potrafi zbudować autostrad, ani przejezdnych szybciej niż 100 lat temu dróg kolejowych, a zawłaszczone przez nomenklaturę PRLu media deportują całą generację Polaków za granicę pokazując młodzieży tułaczkę na obczyźnie jako interesującą alternatywę dla beznadziei w rządzonej nieudolnie przez postkomunistów ojczyźnie, polska machina wyborcza kontrolowana przez sędziów stanu wojennego z PKW, opierająca swoje obliczenia na software Ryszarda Krauzego, tego samego, którego nieoczekiwana zmiana prawa głosami platformy agenturalnej uchroniła przed prawdopodobnym wyrokiem, wspierana przez tradycyjnie posłuszne i dostarczające wzorowych wyników więziennictwo (ciekawe, czy nie za cenę życia ludzkiego, hmm? Czy ktoś wie, co było powodem szału, który nagle, w dniu wyborów, ogarnął dyrektora więzienia w Sztumie, do tego stopnia, że ten profesjonalnie podciął grdykę więźnia, powierzonego przez państwo jego opiece i ochronie? ) i policje, tradycyjnie wożącą w bagażnikach swoich komendantów tysiące ostemplowanych głosów opozycji, wypluwa wynik wyborów.

Wybory wygrywa platforma agenturalna, to oczywiste, co cieszy kibicujących korespondentów rosyjskich. Ambasady Rzeczpospolitej wykonały polecenie ministra Sikorskiego couchingu prasy zachodniej listami z pytaniem o świadomość choroby psychicznej Jarosława Kaczyńskiego i antyniemieckości i antyeuropejskości Prawa i Sprawiedliwości, co pozwala liczyć na liczne głosy poparcia dla zwycięzców z całego świata zachodniego, tak by putinowska Rosja nie była jedynym krajem, którego cieszy przegrana śledztwa smoleńskiego i zapomnienie sprawy Katynia czy rabunku dzieł polskiej kultury w czasie zwycięskich wojen komunizmu, a przedtem Imperium Romanowów, aby nie wspomnieć o przeprowadzonym Gazociągu Północnym – bombie ekologicznej dla całego Bałtyku, która już wkrótce może na wiele stuleci może zamienić Bałtyk w cmentarz odbierając prace rybakom i całej branży turystycznej.

Wielkim zwycięzcą wyborów są polscy sataniści, którzy po fazie plucia na modlące się staruszki, budowy krzyży z puszek po piwie „Lech” będących życzeniem śmierci Prezydenta RP i postępujących, ale jeszcze nie akceptowanych przez większość społeczeństwa profanacjach cmentarzy i symboli religijnych tuż po wejściu ich przedstawiciela Holocausta – Nergala do telewizji publicznej uzyskali również wpływ na prace parlamentu.

Rozpoczął się proces uwiarygodniania „agnostyków”. Obserwując znanych mi ludzi „razwiedki” wszyscy nagle stali się albo agnostykami, albo z pozycji ludzi wierzących usiłują nas przekonywać, że nic się nie stało. Sataniści zostaną porównani do „Samoobrony” Andrzeja Leppera i Stana Tymińskiego – nic bardziej błędnego, bo ani kontrowersyjny trybun ludowy, ani kolorowy motyl z Ameryki Południowej nie posiadali twarzy diabła.
Ujawnienie aktywnych „agnostyków” na zapleczu „katolickiej” platformy agenturalnej może wreszcie pobudzi do myślenia ludzi wierzących zahipnotyzowanych przez Buzka, Boniego czy Tuska.

WSIowy postkomunistyczny PSL ożył po śmierci Andrzeja Leppera i obecnie zdaje się przeżywać renesans popularności.

Moralnym przegranym tych wyborów jest PO: strzały do Nelly Rokity dzień po deklaracji poparcia Jana Rokity dla kandydatury Kurtyki do Senatu RP, zabójstwo w Sztumie, strzały w Opolu, zatrzymania przez policję Tóskobósa, pobicia i kampania pogróżek internetowych, a przede wszystkim aktywny udział w kłamstwie katyńskim wpisuje tą formację polityczną do „Czarnej księgi historii Polski”, a budowa wielkich, wymagających wysokich, stałych nakładów stadionów w kraju, którego ludność nie potrafi grać w piłkę nożną, a wielu obywateli umiera z głodu lub braku podstawowej opieki medycznej do „Światowych rekordów głupoty”.

Rachunek za budowę lodziarni na Antarktydzie pod kierunkiem majstrów z Petersburga, posiadających dyplomy rzeźników i status pariasów za europejskie pieniądze przyjdzie nam już wkrótce zapłacić. Zagłosowaliśmy solidarnie.

Brak głosów