PROFESORSKA "KULA ŚNIEGOWA"

Obrazek użytkownika kowal_jan
Kraj

PROFESORSKA "KULA ŚNIEGOWA" (warto poczytać)

Niżej przedstawiam zredagowany przez "Codzienną" zapis wystąpienia prof. Marka Czachora w Brukseli z 28 marca br. podczas konferencji w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Reprezentuję polskich naukowców, którzy chcą się zająć sprawą katastrofy Smoleńskiej. Właściwie jestem przedstawicielem dwóch grup.

  • Pierwszą jest środowisko, które dąży do zorganizowania pierwszej konferencji smoleńskiej w Polsce. Ma ona się odbyć 22 października tego roku, prawdopodobnie w Instytucie Podstaw Informatyki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.
  • Druga grupa składa się z przedstawicieli czterech wydziałów Politechniki Gdańskiej i trzech zespołów badawczych z Instytutu Maszyn Przepływowych PAN w Gdańsku. W sprawę zaangażowane są już co najmniej 24 instytuty badawcze oraz przynajmniej 52 naukowców z tytułem co najmniej doktora habilitowanego.

Celem konferencji jest stworzenie forum naukowego, podczas którego eksperci, przy użyciu metod naukowych, będą mogli dyskutować na temat katastrofy smoleńskiej.

Należy też przygotować bazę danych dotyczącą tego wydarzenia.

Podstawowa trudność, z którą wszyscy mamy do czynienia, łącznie z prof. Wiesławem Biniendą i prof. Kazimierzem Nowaczykiem, to brak wiarygodnych informacji na temat tego, co się stało w Smoleńsku.

Wspomnianą bazę będziemy chcieli stworzyć częściowo na podstawie materiałów, które już zostały zgromadzone przez zespół parlamentarny.

Mamy także nadzieję, że Prokuratura Generalna dotrzyma słowa i udostępni nam materiały, które nie są objęte tajemnicą śledztwa.

Z tych danych będziemy mogli utworzyć bazę, z której mogliby korzystać naukowcy zarówno polscy, jak i zagraniczni. To jest pierwszy krok.

Po dzisiejszej konferencji nie powinniśmy się spodziewać zbyt wiele. Dlaczego?

Niestety nadal nie mamy dostępu do części danych, część z nich została utracona z powodu niewłaściwych procedur przyjętych przez stronę polską i rosyjską, nie przeprowadzono też rzeczywistych badań wraku tupolewa.

Zresztą sam system finansowania nauki polskiej jest taki, że nie przewiduje funduszy na badania naukowe dotyczące akurat sprawy smoleńskiej.

Przełamanie narracji  widzimy jednak dziś bardzo pozytywne zjawisko.

Najwyraźniej w środowisku naukowym wzrasta świadomość tego, że śledztwo jest źle prowadzone i że w związku z tym istnieje odpowiedzialność środowiska naukowego, które powinno wziąć udział w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy.

Poza tym obserwujemy zjawisko zbliżone do swoistej kuli śnieżnej. Już kilkadziesiąt utytułowanych osób podpisało się pod stwierdzeniem, że należy zbadać katastrofę smoleńską.

Odnoszę wrażenie, że dzięki temu trochę zmniejszyła się presja psychologiczna na naukowców i zmniejszyły się ich obawy przed zajęciem się tym tematem.

Można wręcz mówić o swego rodzaju przełamaniu.

Przeszkody w badaniach chciałbym teraz pokazać cztery trudności, z którymi borykają się naukowcy usiłujący badać katastrofę smoleńską.

  • Po pierwsze dane w oficjalnych raportach - rosyjskim i polskim - są często wewnętrznie sprzeczne. Oto dosyć spektakularny przykład. W raporcie komisji ministra Jerzego Millera znajdujemy np. wysokość 17 m nad ziemią. Jest to tzw. wysokość radiowa, czyli mierzona radarem. Według polskiego raportu w tym momencie samolot był obrócony o 120 stopni, czyli kołami do góry, a radar był wymierzony w górę. Zatem albo samolot nie był obrócony, albo odczyt radiowysokościomierza jest bezsensowny i nieprawdziwy. Na podstawie takich wewnętrznie sprzecznych danych trudno jest prowadzić badania.
  • Kolejną trudność idealnie obrazuje zdjęcie, na którym widać część kadłuba wywiniętą w bardzo charakterystyczny sposób - burtami na zewnątrz. Żaden ze znanych mi specjalistów nie potrafi sobie wyobrazić procesu fizycznego będącego wynikiem zderzenia, który mógłby spowodować, że zamknięta rura - jak kadłub samolotu - otworzyłaby się w taki sposób. Natomiast znane są wyniki badań eksperymentalnych z prawdziwymi samolotami, które wskazują, że do takich uszkodzeń może doprowadzić eksplozja.
  • Gdyby zapytano mnie w tej chwili, co konkretnie należy zbadać, to wskazałbym ten właśnie fragment samolotu. Bez takich danych, bez przewiezienia wraku do Polski nic konkretnego nie jesteśmy w stanie powiedzieć.
  • Trzeci problem to brak materiałów od prokuratury.
  • Gdy porównamy wykresy z raportu MAK-u, pokazujące przepływ paliwa w silnikach i temperatury gazów wylotowych, to widzimy, że końcówka wykresu pokazuje wzrastającą ilość paliwa przepuszczanego przez silniki. I rzecz, która jest zastanawiająca - w wypadku silników nr 1 i 2 temperatura w momencie zwiększania gazu rośnie, a w silniku nr 3 maleje. A to może świadczyć albo o awarii silnika nr 3, albo o procesie niszczenia silnika.
  • Dane są nieprecyzyjne, a jakość wykresu jest słaba. Możemy to gruntownie przeanalizować dopiero wtedy, gdy będziemy mieli dostęp do pliku źródłowego z danymi. Te pliki są w posiadaniu polskiej prokuratury. Dlatego uważam, że powinny być udostępnione.
  • I ostatnia rzecz. Polska ma w tej chwili bliźniaczy samolot o numerze 102, identyczny pod każdym względem z tym, który rozbił się w Smoleńsku. Jest to więc niezmiernie ważny materiał dowodowy. Powinien być bardzo szczegółowo przebadany. Tymczasem rząd próbuje sprzedać ten samolot Rosjanom! Jeśli tak się stanie, stracimy jedyną możliwość stworzenia wiarygodnej dokumentacji technicznej.

GAZETA POLSKA CODZIENNIE 03.04.2012

MAREK CZACHOR

Brak głosów