Po­zo­sta­ła nam tyl­ko uli­ca

Obrazek użytkownika kowal_jan
Kraj

Nie istnieje żadna szansa na obalenie tej rządzącej kliki metodami demokratycznymi czy parlamentarnymi z uwagi na panujący układ sił oraz osobę prezydenta.

Nie ma takiego skandalu, afery czy nawet zbrodni, która tych szkodników odsunęła od władzy i zmusiła do dymisji.

Panuje totalna bezkarność elit i ich wielka determinacja, aby nigdy nie ponieść odpowiedzialności za zbrodnie oraz krzywdy wyrządzone Polsce i Polakom.

W rosyjskie dumie, izbie niższej parlamentu Federacji Rosyjskiej na próżno szukać odpowiednika takiej partii politycznej, jaką w Polsce jest opozycyjny PiS.

Jest tam „Jedinaja Rosija” Andrieja Worobliowa, Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej, Gienadija Ziuganowa, Sprawiedliwaja Rosija, Siergieja Mironowa i Liberalno Demokratyczna Partia Rosji, Władimira Żyrinowskiego.

W wielkim skrócie można powiedzieć, że karty rozdają Putin z Miedwiediewem, a Ziuganow z Żyrinowskim markują opozycję robiąc groźne miny.

Właśnie do takiego putinowskiego modelu władzy dąży establishment III RP i rosyjska agentura, a polskim odpowiednikiem ruskiej „wielkiej czwórki” ma być u nas Tusk z Komorowskim oraz Miller, jako nasz rodzimy Ziuganow i Palikot, czyli polski odpowiednik Żyrinowskiego.

W kraju o demokracji fasadowej, czyli udawanej coś takiego jak prawdziwa opozycja czy silne wolne media to rzecz nie do pomyślenia.

Licząc od soboty, czyli 10 marca 2012 roku, pozostaje nam równo miesiąc do obchodów drugiej rocznicy smoleńskiej zbrodni i musimy pamiętać również o tym, że plan zdrajców nie powiódł się do końca.

Stało się, bowiem zrządzeniem opatrzności tak, że Jarosław Kaczyński z powodu choroby matki nie wszedł tego feralnego dnia, 10 kwietnia 2010 roku na pokład samolotu udającego się na uroczystości katyńskie.

Tylko dzięki temu, największa opozycyjna partia w naszym kraju przetrwała i oparła się później akcjom jej rozbicia, przypominającym prowokacje z tworzeniem przez bezpiekę w 1948 roku, kontrolowanej przez komunistów V Komendy WiN.

Jesteśmy dzisiaj paradoksalnie w podobnej sytuacji jak Rosjanie. Nie istnieje żadna szansa na obalenie tej rządzącej kliki metodami demokratycznymi czy parlamentarnymi z uwagi na panujący układ sił oraz osobę prezydenta.

Nie ma takiego skandalu, afery czy nawet zbrodni, która tych szkodników odsunęła od władzy i zmusiła do dymisji. Panuje totalna bezkarność elit i ich wielka determinacja, aby nigdy nie ponieść odpowiedzialności za zbrodnie oraz krzywdy wyrządzone Polsce i Polakom.

Podobnie jak Rosjanom, pozostała nam tylko ulica i doprowadzenie panujących szkodników do poczucia strachu większego niż ten, jaki odczuwają wobec swoich szemranych mocodawców, którzy obdarzyli ich władzą i zapewniają trwanie przy pomocy zmasowanej propagandy medialnej.

Możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości zaskakujących zmian postaw i poglądów, a z drugiej strony takich niedostrzeżonych przez wszystkich wolt już był sporo.

Tak jak Bierut chodzący początkowo w procesjach Bożego Ciała, bezpardonowo później atakował Kościół i prześladował księży, tak i Tusk, „budowniczy IV RP”, i „pogromca korupcji i układów, w 2005 roku w kampanii wyborczej brał po 27 latach ślub kościelny by dziś odsłonić swoje prawdziwe oblicze i zaatakować „czarnych”, których od zawsze nienawidził.

Tu nie ma, co liczyć, że obudzi się u tych ludzi jakieś poczucie honoru lub choćby winy czy zwykłej przyzwoitości.

Oni, tak jak komuniści w 1989 roku pozornie odejdą tylko wtedy, kiedy ktoś zagwarantuje im bezkarność i pozostawi łupy w ich łapach.

To właśnie w tym celu dzięki medialnym nadymaczom wprowadzono ponownie do sejmu Millera oraz zorganizowano parlamentarny debiut Ruchowi Palikota wspieranemu przez Urbana i Dukaczewskiego.

Historia zatoczyła po 22 latach koło i tym razem to właśnie komuniści i ich nowe mutacje muszą zrewanżować się swoim magdalenkowym kolaborantom ratując im skóry zanim wygarbuje je doprowadzony do ostateczności naród.

Mam jednak nadzieję, że tym razem my Polacy nie popełnimy takiego grzechu głupoty oraz naiwności jak w 1989 roku i pokrzyżujemy im w końcu misterne plany.

Mirosław Kokoszkiewicz piątek,

Warszawska Gazeta 16 marca 2012

Brak głosów

Komentarze

To nie jest żaden blog.
Teksty innych autorów wkleja się w "Polecankach".

Vote up!
0
Vote down!
0
#236633