Dokąd płynie Ponton?

Obrazek użytkownika Psuj

<p align="justify"><strong>Postać prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego, przyznam szczerze, nie budzi mojej szczególnej sympatii. Urbański- na pierwszy rzut oka współpracownik braci Kaczyńskich- jest w rzeczywistości bardzo samodzielnym i skrajnie wyrachowanym graczem, posiadającym rozległe (momentami koszmarne) powiązania. Dzisiaj "Ponton" stał się bohaterem publikacji portalu "Dziennik" ze względu na spekulacje na temat możliwości wejścia postkomunisty Dubaniowskiego do zarządu TVP.</strong> </p><p align="justify">Być może moja niechęć do Urbańskiego spowodowana jest okolicznościami, jakie towarzyszyły jego obsadzeniu na stanowisku prezesa TVP. Bronisław Wildstein nadawał się na szefa publicznej telewizji jak mało kto. Nie ma sensu wychwalanie jego osoby; dość, że taki prezes gwarantował niezależność telewizji bez względu na polityczne zawieruchy. Zastąpienie Wildsteina Urbańskim było posunięciem zdecydowanie głupim, zresztą zemściło się na Jarosławie Kaczyńskim, kiedy Andrzej Urbański (wraz z całą TVP) aktywnie włączył się w kampanię wyborczą Platformy (akcja "idź na wybory") i walnie przyczynił do porażki swego protektora. Nie chcę snuć spiskowych teorii, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Andrzejem Urbańskim nie powodowała wtedy głupota.</p><p align="justify">Urbański jest bowiem człowiekiem na swój sposób niezależnym i swoją niezależność ceniącym. Oczywiście jest to niezależność inna, niż niezależność np. Wildsteina. Obrazowo porównać można te dwie postaci do pływających po morzu statków (lub, tradycyjnie "Pontona" Urbańskiego, do pontonu)- tyle, że Wildstein płynie obranym przez siebie kursem, podczas gdy Urbański dryfuje z prądami, z którymi mu akurat dryfować wygodnie. </p><p align="justify">Wydawać by się mogło, że aktualny prezes TVP, agitując w czasie kampanii wyborczej 2007 przeciw PiS podcina gałąź, na której siedzi; kojarzony mimo wszystko z partią Kaczyńskich. Z punktu widzenia PO związanie Urbańskiego jako szefa TVP z PiS jest oczywiście korzystne, pozwala bowiem na lansowanie platformerskiej wizji rządów Jarosława Kaczyńskiego; wątpliwe, by Andrzej Urbański liczył na powyborczą wdzięczność Tuska- jeśli nawet, to alternatywny scenariusz opracowany miał perfekcyjnie.</p><p align="justify">Paradoksalnie porażka wyborcza PiS okazała się dla Urbańskiego korzystna. Jarosław Kaczyński, nawet jeśli miał do swego byłego protegowanego pretensje o wsparcie wroga, nie mógł pozwolić sobie na uzewnętrznienie uczuć- on sam przestał być premierem, Urbański zaś wciąż zajmuje jedno z kluczowych stanowisk w państwie. Odrzucony przez PO znów może być wykorzystywany jako sojusznik PiS- tym razem jednak to on rozdaje karty i mimo zapędów Platformy potrafi utrzymać się na stanowisku tym bardziej, że ma pełne wsparcie PiS i prezydenta (jakikolwiek inny prezes TVP będzie oczywiście dyspozycyjny wobec PO, lepiej więc postawić na krnąbrnego, ale przez PO nielubianego Urbańskiego).</p><p align="justify">Obiektywnie patrząc, wziąwszy pod uwagę obecne warunki, trudno dostrzec lepszego niż Urbański kandydata na stanowisko prezesa TVP. Każdy wskazany przez PO będzie oczywiście prorządowy- Tusk nie pozwoli sobie na kogokolwiek niezależnego, obojętne, czy będzie to niezależność w stylu Wildsteina, czy specyficznie pojmowana niezależność typu Urbańskiego; weźmie miernego i wiernego, kierując się kryteriami analogicznymi do tych, które stosował dobierając swoich ministrów. Więcej zaś prorządowych mediów to mniej pluralizmu. Urbański, choć gra po tej samej stronie co PiS, w gruncie rzeczy nie gra z PiS w jednej drużynie. Do specyficznie pojmowanej niezależności dołożył swoistą apolityczność- w tym sensie, że nie jest zależny od żadnej siły politycznej (choć jest siła polityczna w pewnej mierze zależna od niego). Mimo wszystko wypada taką sytuację docenić, można też pośmiać się pod wąsem z sytuacji, w której rząd jest bardziej antytelewizyjny, niż telewizja antyrządowa.</p><p align="justify">Jak więc widać, zagrywki zmierzające do zainstalowania w radzie nadzorczej TVP Waldemara Dubaniowskiego (czy wcześniej wstawienie do Rady Programowej Gadzinowskiego) to zagrywki Urbańskiego, który wykorzystuje niemoc PiS do utrzymania się na stołku. Dla Prawa i Sprawiedliwości zmiana prezesa TVP byłaby równoznaczna z rozszerzeniem antyPiSowskiego jazgotu z mediów prywatnych na telewizję publiczną (czyli właściwie jazgot objąłby całą telewizję- w tym medium pluralizm zostałby ostatecznie wyeliminowany). PiS zrobi wiele, by do tego nie dopuścić- lepsza jest, jak już wspomniałem, specyficznie niezależna telewizja Urbańskiego niż kolejna tuba propagandystów Tuska. </p><p align="justify">Urbański, gracz doświadczony i bezwzględny, nie omieszkuje się tego wykorzystywać i konsekwentnie buduje swoją pozycję. Pytanie tylko, co zamierza z tak przygotowanego stanowiska osiągnąć- nie podlega wątpliwości, że jako pierwszy samowładny szef TVP ma olbrzymie pole manewru.</p>

Brak głosów