Czego chciał Nobel?

Obrazek użytkownika Psuj
Blog

Norweski działacz pokojowy F. Heffermehl przyjrzał się w opublikowanej ostatnio książce laureatom Pokojowej Nagrody Nobla pod kątem spełniania przez nich kryteriów zadanych przez samego fundatora. Heffermehl twierdzi, że o ile przed rokiem 1945 kryteria te spełniało 85% laureatów, o tyle w czasach powojennych- tylko 45%.

Nie wnikając głębiej w samą analizę, warto zwrócić uwagę na wskazywaną przez nią tendencję i zauważyć pewną analogię z naszym lokalnym „noblowskim" podwórkiem. Krótko mówiąc- porównajmy naszych przed- i powojennych laureatów.

Ci pierwsi- Curie-Skłodowska, Sienkiewicz i Reymont- są zgodnie uznawani za osoby chwalebnie zapisane w naszej historii. Laureaci powojenni zaś, nie odbierając im oczywiście zasług, to bez wyjątku osoby budzące kontrowersje, niekoniecznie mogące pochwalić się kryształowym życiorysem. Czesław Miłosz, tuż po wojnie wysługujący się komunistom, po zerwaniu się ze smyczy krytykujący twórców, którzy robili mniej więcej to samo, co on. Wisława Szymborska, w czasach stalinizmu zachwycona radzieckim zbrodniarzem i dająca temu wyraz w zaangażowanych wierszach. Wreszcie Lech Wałęsa, człowiek, powiedzmy, umiarkowanego formatu, którego historia ze złośliwym chichotem postawiła obok największych Polaków. Owszem, tak Miłosz, jak Wałęsa czy Szymborska zapewne spełnili kryteria wymagane, by zdobyć Nobla... jednak w porównaniu z Curie-Skłodowską, Sienkiewiczem czy Reymontem wypadają, co tu gadać, bladziutko.

Podobnie sprawa ma się z naszym potencjalnym noblistą, profesorem Wolszczanem. Jego osiągnięcia naukowe zapewne wystarczają do przyznania mu tej prestiżowej nagrody- jakkolwiek, gdyby nie był donosicielem, raczej nie osiągnąłby tego, co udało mu się dzięki współpracy z systemem totalitarnym. Ewentualna nagroda nie ustawi go wśród powszechnie szanowanych, kryształowych Postaci, podobnie jak nie zaliczyła do nich Miłosza, Wałęsy czy Szymborskiej. Podobnie jak te trzy osoby, Wolszczan stanie się co najwyżej głównym bohaterem sporów, przez jednych wysławiany, przez drugich bezwzględnie krytykowany; obawy więc, że ewentualna nagroda dla Wolszczana będzie potężną bronią w rękach przeciwników lustracji, są chyba przesadzone. Warto jednak zadać sobie inne pytanie- czy zamysłem Alfreda Nobla, ustanawiającego nagrody za osiągnięcia naukowe, było wsparcie rozwoju nauki- czy może zachęcanie do dokonywania odkryć za wszelką cenę, bez względu na drugiego człowieka, elementarną przyzwoitość czy jakiekolwiek zasady? Tegoroczny werdykt Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk będzie niewątpliwie pomocny podczas udzielania odpowiedzi.

Brak głosów