Z jednej strony 40% miejsc w szpitalach jest wolnych, z drugiej: kolejki chorych rosną. Dlaczego?

Obrazek użytkownika Smok Eustachy
Kraj

 

Z jednej strony 40% miejsc w szpitalach jest wolnych, z drugiej kolejki chorych rosną. Dlaczego?
Pierwsza przyczyna jest nasŧepująca: wyobraźcie sobie że NFZ ustawia limit ile ludzi może zachorować np. na raka, np 50 na miejsce/miesiąc. A tu zgłasza się więcej - raz 52, raz 60. A 45 bardzo rzadko. I przez to kolejka się z dnia na dzień wydłuża i czas oczekiwania zmierza do nieskończoności. Kiedyś nawet porody były objęte limitami i zamiast się przejmować ciężarną to raz musieli kombinować z cesarką, żeby limit wykorzystać a raz kombinowali, jak ciążę przeciągnąć do pierwszego.

Druga przyczyna: NFZ precyzyjnie nie trafia i taki chory na raka dowiaduje się, że szpital może go leczyć, ale na zapalenie płuc, bo tu ma wolne miejsca. I kombinują.

Trzecia przyczyna: Stawki. NFZ daje za niskie kwoty na leczenie danej choroby. Szpital dostaje np. 5 000 a potrzebuje 15 000. I skąd ma wziąć? No musi przyjąć 2 zdrowych i udawać, że ich leczy na cośtam.
Generalnie lekarze zostali w ten sposób zdemoralizowani przez rząd, bo kantują, żeby ludzi ratować. Odpowiada za zaistniałą sytuacje premier Donald Tusk, który poprzez swoich funkcyjnych: Kopacz i Arłukowicza realizuje taką politykę zdrowotną.

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)