Prof Chris Cieszewski w Polsat News

Obrazek użytkownika Smok Eustachy
Kraj

 

 
 
 

Słucham wywiadu prof Chrisa Cieszewskiego w PolsatNews:
http://www.youtube.com/watch?v=UmAOo1kS8CU

i próbuję znaleźć jakieś sensowne pytanie redaktora prowadzącego Marka Kacprzaka. Ciężko. Można natomiast zauważyć laptop, który gość przyniósł, żeby pokazać swoją pracę. Prowadzącego to jednak kompletnie nie interesuje.

Pierwsze pytanie: czy naukowiec jest człowiekiem omylnym?

Absolutnie jałowe poznawczo. Jak wiadomo tylko papież jest nieomylny i to tylko w kwestiach wiary i moralności ex cathedra, reszta ludzi jest omylna. Pytanie to ma na celu zmanipulowanie spodziewanej oczywistej odpowiedzi, że jest możliwość błędu. Manipulację taką znajdziemy np w artykule na gazeta.pl, co nie dziwi.

Drugie pytanie: Czy to jest ostatecznie przebadane, ustalone czy to jest tylko teza?

Ale co? Widz nie wie. Najpierw trzeba zapytać, o czym mówimy. Ale wtedy by nie starczyło czasu na buldożery. Tzn to pytanie samo w sobie nie jest beznadziejne, zawsze jakiś plus.

Uwaga: w odpowiedzi prof. Cieszewski mówi "referentów", wydaje się, że red. Kacprzak pojął "recenzentów".

Trzecie pytanie: o współrzędne GPS.

Również jałowe poznawczo, mówił o tym prof Cieszewski na Konferencji Smoleńskiej.

Czwarte: jeżeli sie nie pokrywają, to są to dwa różne miejsca.

Brawo Ansztajnie!

Piąte: jeżeli mamy cztery pomiary to komu wierzyć, czyje są prawdziwe?

Pytanie egzystencjalne :-). W Polsce jest wolność religijna i każdy może wierzyć, w co chce. Słuszna uwaga prof Cieszewskiego, że nawet w Anodinę.  Kolejne jałowe pytanie bo wiadomo, że każdy powie, że sobie. Najpierw się red. Kacprzak pyta, komu mamy wierzyć a potem mówi, że nie chodzi o to, komu mamy wierzyć.

Dygresja: ciekawe, czy red Kacprzak spyta się dr Laska o dowody na brzozę? Naukowe.

Teraz kończę liczyć pytania i przechodzę na notację minutową:

4:46 już pierwsze przerwanie.

5:18 Skoro pan ma takie twarde dowody to czemu nie chce pan o nich mówić w mediach?

I sam sobie odpowiada, że kłamią. Dygresja o kłamaniu jest cenna cywilizacyjnie, ale nie na temat trochę.

5:50 - pytanie o zakaz filmowania.

Wyszedł prowincjonalizm i zaściankowość środowiska dziennikarskiego. Żeby dziennikarze z "Gazety Wyborczej", z Polsatu nie wiedzieli takich elementarnych rzeczy? Jak mawiają MWzWM "Siara w hooy przed Europą".

6:45 akcja z przerywaniem.

Widać, że plan rozmowy się wali, bo prof Cieszewski odpowiada na pytania, przedstawia stanowisko, definiuje zachowanie prowadzącego. Ale też jest to dygresja. Groźba opuszczenia lokalu poskutkowała.

7:45 Prezentacja wyników, które można dowolnie podważać, bo każdy może mieć własne współrzędne. I dolewanie oliwy do ognia.

Też beznadzieja. Odpowiedź jasna i oczywista.

8:30. Pytanie o Macierewicza.

Macierewicza się trzeba pytać o to, co myśli. Nie dla każdego to oczywiste. Ale kolejne pytanie z tezą.

9:15 Jak pan sobie wyobraża, że można złamać drzewo na wysokości 6 metrów?

"Co?" - prof Cieszewski nie rozumie z kolei, jak można tego nie wiedzieć i się poważnie pytać o takie rzeczy. To pytanie to jest największy kwiatek tego wywiadu. Większy od buldożera.

Dalej dygresja. Kacprzak się chwycił tego buldożera jak pijany płotu. Festiwal bezsensu z jego strony. Naprawdę tu nie ma co się doszukiwać jakiegoś sensu. Potem się pyta, czy na zdjęciu widać ślady buldożera, który by mógł złamać. W międzyczasie okazuje się, że nie wie co to jest pytanie.

Nie sposób się nie zgodzić z podsumowaniem prof Cieszewskiego:

Niech się pan zastanawia w swoim własnym czasie. Ja nie mam czasu, żeby czekać aż się pan zastanowi. Pan się zastanawia nad rzeczami, o których nie ma pan pojęcia, nie ma kwalifikacji, tracimy czas. Ja tu nie jestem po to, żeby się pan dowiedział jak mogą jeździć buldożery. To jest nonsens. Ja tu jestem po to, żeby odpowiedzieć na pytania związane z moimi badaniami, nie z buldożerami. To, co pan robi to dokładnie działanie brudnych, nieetycznych, nieeleganckich mediów, które tylko się skupiają na tym, żeby sprowadzić sytuację do absurdu. To sytuacja, w której się pan na dobrą sprawę nic nie dowie, ale próbuje pan pokazać, że coś jest niespójnego w tym co ja robię lub myślę.

Nie znalazłem żadnego pytania z sensem. Nic. Null. Może ktoś coś znalazł? Prowadzący powinien pojąć, że to nie on jest głównym punktem wywiadu, ale rozmówca. Mechaniczne próba osiągnięcia założonego celu - dyskredytacji rozmówcy - tak się musi skończyć.

Brak głosów