Jakie drzewo taki klin. O Tusku(ach) tu mowa

Obrazek użytkownika Wiktor Smol
KawiarNIA

 

W czasie wolnym od pracy i innych zajęć przeglądam rozmaite serwisy. Zdarza się, że niekiedy trafię na całkiem porządny tekst, to znaczy taki w którym są podane i ciekawie przedstawione fakty, nawet te ogólnie znane.

Dziś w ramach pewnego zabiegu – pielęgnice też czasem coś pożytecznego robią – więcej czasu spędziłem przed komputerem surfując po rozmaitych stronach.

Po tak „pracowicie” spędzonym dniu doszedłem do pewnych winsoków. Wydaje mi się, że już wszystko zostało napisane i nic specjalnego nie mam do powiedzenia, że każdy, kto ma dostęp do Internetu, pomijając zawodowych dziennikarzy i publicystów, zdołał już opisać i przeanalizować dosłownie wszystko na sto jeden rozmaitych możliwości. A zwłaszcza tam gdzie skupiska piszących stanowią pewną określoną poglądowo grupę. Nieważne, czy o poglądach liberalnych, lewicowych, czy prawicowych. Ważne, że w grupie siła.

Natrafiam na strony, gdzie plucie stało się ceremoniałem, i bez niego ani rusz. Piszą, analizują i zajmują się krytykanctwem. To, że poziom tych „rewelacji” jak żywo przypomina „rozmowę” pod budką z piwem w czasie osławionego PRL-u, to już drugoplanowa sprawa. Ważne że licznik się kręci, a pod wpisem znajduje się naście, dziesiąt samych dobrych komentarzy wychwalających lotność i trafność (w opluwaniu) autora/autorkę. Takie kółko wzajemnej adoracji.

„Złych” komentarzy raczej nie ma, bo jak się ktoś odważny, to więcej już sposobności mieć nie będzie: gospodarz bloga jest wyposażony w funkcję: usuń, blokuj, zgłoś naruszenie.

No i po takim doświadczeniu już prawie całkowicie zrezygnowany trafiam na taki oto wpis, z którego treści dowiaduję się, że klient mec Giertycha, tego samego, co z Jarkiem swego czasu nie do końca mógł się dogadać, po tym jak zajmował się porządkowaniem lektur szkolnych i mundurowaniem dziatwy z podstawówek i gimnazjum, i po tym jak to wyposażył matki Polki w beciki za określoną stawkę, wygrał z wydawcą „Faktu” i ten ma „małego” Tuska przeprosić. Wyrok nie jest prawomocny.

Jakieś licho mnie pokusiło i raz jeszcze zawróciłem po łączach do lata tamtego 2012 roku. Trafiam na fotkę najpewniej zrobioną obiektywem z przysłoną o zabarwianiu zleżałego żelaza.

Na fotce młody i stary Tusk. Fotka opatrzona tytułem „Tata mi pracy nie załatwił. Nie odejdę” miał powiedzieć wtedy „mały” Tusk, syn „starego” Donalda, ale nie kaczora.

Rzuciłem okiem na tekst i sru z powrotem w 2013. I taka analogia przyszła mi na myśl, że grunt to się nie dać, i nie odchodzić pod żadnym pozorem, za żadną cenę.

I jeszcze mi się skojarzyło (pewnie z nadmiaru śliny) z „małym” Bolkiem, który motorem przypierdolił w auto, i nie dość, że złamał przepisy o ruchu drogowym i znacznie przekroczył prędkość w terenie zabudowanym, to sąd też cygana powiesił. A co? Władzy przecież nie wolno ruszać – władza, i wszystko co z nią związane, jest nietykalna. Amen.

Brak głosów