Kolejny "mur" na Bliskim Wschodzie

Obrazek użytkownika Patryk Gorgol
Świat

Potężnym ciosem wymierzonym w Hamas jest decyzja prezydenta Egiptu o budowie podziemnego „muru”, który ma uniemożliwić przemyt do Strefy Gazy. Informację dotyczącą takiego projektu podała telewizja BBC. Jeżeli to prawda, to Strefę Gazy rzeczywiście porównać będzie można do oblężonej twierdzy. Od strony Egiptu – mur i podziemna zapora, od strony Izraela granica ze Strefą Gazy jest zabezpieczona perfekcyjnie przy pomocy najnowocześniejszych technologii, morze kontroluje izraelska marynarka powietrzna, a przestrzeń powietrzną IAF (Izraelskie Siły Powietrzne).

Wolna Amerykanka. Mur graniczny oficjalnie istniał (i istnieje), ale przemytem trudziły się nawet władze Strefy Gazy. Istnieje rozbudowana sieć tuneli, którymi transportuje się wszystko – od żywności po broń. Właśnie tą drogą Hamas zbroił się na kolejne potyczki z Izraelem. Ostatnio ogłosił zawieszenie broni, by tym samym powstrzymać przeprowadzane przez Izrael bombardowania podziemnych tuneli, które były odwetem za ataki rakietowe. Izrael w końcu znalazł skuteczny sposób na ograniczenie możliwości taktycznych Hamasu.

Jak to wyglądało do tej pory?

Tunele są zarazem największym błogosławieństwem i przekleństwem Palestyńczyków. To dzięki ich istnieniu, Hamas miał łatwy dostęp do broni, co pozwalało mu na zaczepianie Izraela, a z drugiej strony – na egipskich bazarach można było kupić wszystko, czego nie ma w Strefie Gazy. Mieszkańcy często przechodzili na stronę egipską „na zakupy”. Co bardziej przedsiębiorczy Egipcjanie również wysyłali w ten sposób różne towary. Zarabiali na tym też celnicy egipscy, którzy udawali, że nic nie widzą i nawet pies przewodnik by im nie pomógł. Sam Hamas od „importowanych” produktów pobierał podatki (więcej na temat przemytu: tutaj).

Śmiało można więc powiedzieć, że gospodarka Strefy Gazy opierała się na dwóch filarach – pomocy humanitarnej oraz nielegalnym handlu przygranicznym. W trakcie interwencji Izraela w Strefie Gazy Hamas wysadził mur graniczny w kilku miejscach, co pozwoliło opuścić terytorium tysiącom uchodźców, ale pewnie też bojowników, którzy mogli się uzbroić. Egipt oficjalnie twierdził, że walczy z nielegalnym przemytem, jednak w praktyce przymykał oko na ten proceder. Teraz skończył się czas półśrodków – Egipt wspólnie z Izraelem uszczelnia blokadę Strefy Gazy.

Mubarak uderza w Hamas

Długość zapory ma wynosić 10-11 kilometrów, a fundamenty mają być wkopane na głębokości 18 (Mariusz Zawadzki w swoim artykule podaje głębokość 30) metrów. Niezwykle interesująco wyglądają informacje, jakoby Egipcjanom pomagali amerykańscy inżynierowie. Oznaczałoby to, że o całej operacji doskonale wie administracja Stanów Zjednoczonych oraz prawdopodobnie Izrael. Warto przypomnieć, że wspomniane państwa wielokrotnie naciskały na prezydenta Mubaraka, by ukrócił przemyt

Stalowa zapora ma być odporna na ładunki wybuchowe, niemożliwe ma być również jest stopienie, ani przecięcie. Nie wiadomo, czy w 100% zablokuje transporty do Strefy Gazy – wszakże rezolutni Palestyńczycy mogą wymyślić sposób, by ominąć zaporę. Będzie to jednak od nich wymagało dużo większego wysiłku, a i skala przemytu, o ile nie zostanie zlikwidowany, zmniejszy się w znaczący sposób. To przede wszystkim donośna polityczna deklaracja Mubaraka – od dziś gram przeciwko Hamasowi. Jest to kolejna istotna informacja, jeżeli zwrócimy uwagę na rolę, jaką odgrywał Egipt w podpisywanych rozejmach zawieranych pomiędzy Izraelem, a Hamasem. Egipt za każdym razem był pośrednikiem.

Mubarak, poza tym, że znajdował się pod naciskiem Stanów Zjednoczonych i Izraela, nie może sobie pozwolić na wspieranie ekstremistów – zwłaszcza związanych z opozycyjnym wobec niego Bractwem Muzułmańskim Jak łatwo można się domyśleć, stalowa zapora nie wzbudza entuzjazmu wśród samych mieszkańców Egiptu, którzy identyfikują się z Palestyńczykami. Pomoc Izraelowi w zamknięciu kordonu to cios w Strefę Gazy. Od tej pory to Izrael ponownie będzie decydował, co i kiedy przewozić będą mogli Palestyńczycy.

Problem będzie miał również Hamas, jeśli blokada okaże się skuteczna. Zniknie najważniejsze ze źródeł zaopatrzenia broni. Sytuacja humanitarna w tym momencie jest fatalna, a uszczelnienie blokady jej się nie przysłuży. Hosni Mubarak ryzykuje niezadowolenie społeczne, a na całym rozwiązaniu najbardziej wygrywa Izrael. Udana budowa zapory oznaczałaby również wzmożenie presji na Hamas, którego pozycja negocjacyjna uległaby znacznemu pogorszeniu.

Iran nie uwolni Hamasu z tej opresji. Możliwości transportu sprzętu zostały uszczuplone. Mubarak podjął odważną decyzję, która krytykowana będzie zarówno przez opinię publiczną w jego kraju (jeżeli można uznać, że coś takiego istnieje w Egipcie), jak i przez świat arabski (i Iran). Można również rozpatrywać, czy odcięcie Strefy Gazy nie jest ciosem wymierzonym w Teheran, który jest głównym sojusznikiem i sponsorem Hamasu.

Niezależnie jednak od wszystkiego, nie będzie pokoju, jeśli nie dojdzie do porozumienia między Hamasem, a Fatahem. Nic nie zapowiada, by nawet ewentualne uszczelnieni blokady spowodowało, by radykałowie zostali pozbawieni władzy w Strefie Gazy. Należy również czekać na więcej informacji dotyczących stalowej zapory. Zmiany również nie nastąpią od razu, bo budowa "podziemnego muru" ma potrwać 18 miesięcy.

Więcej na podobny temat:
- Bliski Wschód: byle się nie dogadać

Brak głosów