Jest jedna Polska, czyli polemika z Rybitzkym

Obrazek użytkownika Jaku
Blog

Bloggerstwo, to hobby, jak każde inne. Tak, jak zbieranie znaczków, malowanie obrazów czy łowienie ryb. Dla niektórych takie hobby może się stać czymś więcej - pasją lub wręcz spędzającym sen z powiek uzależnieniem. Jednak tak, jak rybak który, miewa dni, w których od wczesnego świtu do południa nie może nic złowić, tak samo blogger, może mieć zły dzień i napisać słabą notkę. Tak było w tym przypadku.

Chodzi o artykuł Rybitzkiego z dnia 18 pażdziernika pt. ,,Nie ma jednej Polski, czyli o niemożliwości porozumienia.'' Autor przedstawia w nim argumenty, przemawiające za tym, że nie ma jednej wizji Rzeczpospolitej, oraz stwierdza, że nikt nie ma prawa reprezentować ,,opinii ogólnonarodowej'', gdyż tej nie ma. (Rozumiem, że docelowo Rybitzkiemu chodziło o fakt, że każda opinia jest subiektywna, co samo w sobie jest banałem).

Nie zakładam złych intencji autora, ale z jego tekstu można wyłuskać kilka cytatów, niepokojących każdego kolegę bloggera znajdującego się teoretycznie po tej samej stronie politycznej barykady. Już na samym początku Rybitzky stwierdza, że ,,nikt nie ma monopolu na reprezentowanie całego społeczeństwa dosyć dużego państwa''. Jest to niestety stwierdzenie całkowicie fałszywe i zgodzi się tu ze mną każdy, kto rozumie podstawy systemu demokratycznego. Otóż, w państwie, w którym obowiązuje taki system, społeczeństwo jest reprezentowane przez wybieranych kadencyjnie urzędników zwanych politykami - prezydent, premier, ministrowie, posłowie i senatorzy. Na pewno każdy z nas co nie co o takich słyszał.
Nie zatrzymując się dłużej nad tym drobnym ale ważnym niuansem, przejdę do meritum wpisu.

Stwierdzenie pojawiające się w dalszej części tekstu jest kluczowe dla zrozumienia błędu, jaki popełnił Rybitzky w swoim wpisie a który mnie, skromnego krytyka, przyprawia o dreszcze. Ryba mówi - Nigdy nie można rzec, iż np. Lech Kaczyński lub odwrotnie - Donald Tusk, przynoszą wstyd Polsce. Bo komuś czyny jednego z nich się nie podobają, lecz komuś innemu jak najbardziej. I odwrotnie - Czy wolno nam choć pisnąć, że Hitler i Stalin przynosili wstyd swoim
ojczyznom, skoro tak wielu Niemcom i Rosjanom ich decyzje się podobały, ba, niektórzy nawet te decyzje z uśmiechem na twarzy wprowadzali w życie odpowiednio w Waffen SS i NKWD? Rybitzky dopuścił się tu relatywizacji, na którą, żaden człowiek posiadający kręgosłup moralny nie może sobie pozwolić. Taki tok myślenia może doprowadzić do zdeprecjonowania pojęć prawdy i kłamstwa. Skoro ja mam swoją prawdę, a ktoś ma inną, to znaczy, że obiektywnej prawdy nie ma w ogóle. To błędne myślenie, wynikające z mylenia faktów z opiniami. Otóż, w przeciwieństwie do opinii, fakt (z natury obiektywny) da się konkretnie ustalić i ocenić na podstawie obiektywnego kryterium jakim jest racja stanu/dobro wspólne, jakkolwiek nazwać (tak, tak drodzy lewicowi przyjaciele, polityka to zarządzanie zbiorowością, a nie, jak wielu z was zapewne by chciało, spełnianie marzeń każdej poszczególnej jednostki).

W dalszym toku artykułu Ryba formułuje tezę, z którą całkowicie się zgadzam - Nie ma jednak żadnego sensu dyskusja z osobami wierzącymi w coś zupełnie innego niż my - to prawda, różniące się od siebie systemy wartości nigdy nie stworzą fundamentu pojęciowego do jakiejkolwiek dywagacji. Problem polega na tym, że jeśli chcemy mówić o Polsce, to musimy brać pod uwagę tylko i wyłącznie kryterium jej dobra. Niestety ludzie wyznający inne wartości (zakładam, że w domyśle lewacy) nie uznają polskiej racji stanu za wartość najwyższą, przez co dobro Ojczyzny nie stoi na pierwszym miejscu w ich hierarchii aksjologicznej. Dla eurolewicy wyżej znajduje się dobro ,,wspólnoty europejskiej'', dla ultraliberałów wolność jednostki. Biorąc pod uwagę polską rację stanu, można bardzo łatwo obiektywnie ocenić, która wizja Polski będzie dla naszego kraju najwłaściwsza. Nie ma tu miejsca na relatywizm. Potrzebna jest chłodna kalkulacja.

Tekst Rybitzky'iego kończy się zawadiackim podsumowaniem - Co więc pozostaje nam robić? Cóż, w zasadzie tylko jedno. Sprawić, by wygrała nasza wizja Polski - tu też całkowicie się zgadzam. Aby tak się stało, trzeba stworzyć partię, pójść na milion kompromisów i w końcu wygrać wybory. Albo pójść na skróty i w drodze wyborów wybrać sobie reprezentanta. O to właśnie chodzi w polityce i takie zakończenie z lubością mi się czyta. Tylko niepotrzebne te relatywizujące wtręty tu i ówdzie.

Bloggera Rybitzky'ego serdecznie pozdrawiam.

http://www.niepoprawni.pl/trackback/4699

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

[quote] Biorąc pod uwagę polską rację stanu, można bardzo łatwo obiektywnie ocenić, która wizja Polski będzie dla naszego kraju najwłaściwsza. Nie ma tu miejsca na relatywizm. Potrzebna jest chłodna kalkulacja.  [/quote]

Racje stanu można racjonalne zdefiniować na gruncie realizmu w stosunkach międzynarodowych. W minimum jest to przetrwanie, w maksimum światowa dominacja - Kenneth Waltz się kłania. 

 Ale co zrobić w kwesti poglądów na społeczeństwo? - tu zaczynają się schody, bo jak sam zauwarzyłeś "nie ma jednak żadnego sensu dyskusja z osobami wierzącymi w coś zupełnie innego niż my". Ideologie zasadniczo są zróżnicowane względem podejścia do relacji człowiek-zbiorowość, czyli indywidualizm-kolektywizm. W skrajnościach: libertarianizm i anarchoindywidualizm, po drugiej faszyzm i kounizm, czyli totalitaryzm. 

Nacjonalizm - używam tego słowa w znaczeniu naukowym - jest ideą która podporządkowywuje jednostki, ich aspiracje itp. a także inne tożsamości grupowe, nadrzędnej tożsamości narodowej. No i tu definiujemy "naród" na różne sposoby, teraz nie chce mi się wymieniać.

Z czego zaznaczam, że nacjonalizm może mieć nawet formę ściśle nawiązującą do ustroju politycznego, vide amerykański patriotyzm, gdzie podstawą jest demokracja.

Tożsamość przekłada się na instytucje, w przypadku nacjonalizmu jest nią państwo narodowe, a internacjonalizmu twory między i ponadnarodowe. 

P.s. Trackbacku nie puszcza się wklejając link. W czasie edycji notki URL do trackbacku notki, której go chcemy przesłać, wklejamy w pole "Send Trackback" formularza edycji. Można też dać link zwykły do notki do której nawiązujemy i kliknąć w niego.

Edit: widze, że załapało z linka.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6524

Zrozumiałem Rybitzkiego w ten sposób, że jeśli mówimy o wizji Polski, to mamy na myśli państwo jako wartość. Dlatego za kryterium obrałem rację stanu.

Co do niej samej, to racja - da się ją jasno zdefiniować (na marginesie, miałem przedmiot pt. realizm polityczny;)). Dlatego nie zgadzam się z Rybą w kwestii oceny w polityce.

Co do społeczeństwa to nieprzekonanych da się zdobyć jedynie populizmem i tanimi chwytami. Niestety, polityka w demokracji to igrzyska dla mas. Tylko niektórym, wielkim politykom udaje się zminimalizować potrzebę stosowania populistycznych zagrywek. To, że istnieją różne poglądy jest oczywiste. Ale Rybitzky w swej notce posunął się do relatywizacji, przez którą możnaby twierdzić, że nie ma czegoś takiego, jak prawda. To mój główny zarzut.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6527

Moim zdaniem wpis Rybitzkiego zawiera jeszcse ważną uwagę na koniec. Mianowicie że wobec przeciwników należy być mimo wszystko grzecznym. Popieram to, bo dla mnie ważniejsza jest siła argumentów i rozgromienie nimi przeciwnika, niż werbalne ekscesy.

Polemika to nie ring bokserski.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6525

Jeśli chodzi o politykę, to pragmatyzm jest bardzo ważny. Dlatego nie wolno palić za sobą mostów, bluzgając przeciwnika politycznego, który jutro może być sprzymierzeńcem w ważnej dla nas kwestii.

Co innego w świecie idei - tu nie ma kompromisów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6528

Mnie.
Na niepoprawnych.pl.

A tu wychodzi na to, ze uleglam kolejnej pomylce. Ze znalazlam ludzi, ktorzy rozumieja co to dyskusja i potrafia ja prowadzic.

No i - bec!

K a z d a wizja Polski jest rownie uprawniona jak inna. Do kazdej kazdy ma prawo przekonywac. Granice wizji i przekonywania pojawiaja sie tam, gdzie pojawia sie przemoc, zbrodnia, klamstwo czy chciwosc przeslabiajaca mozg i prowadzaca do grabiezy.

Nie rozumiem Rybitzkiego, nie rozumiem takze was, Jaku i DrNo.

Szkoda.

Kaska

Vote up!
1
Vote down!
0
#6533

tak jest! masz racje :)
jeszcze dodam: agresywnosc i kompletny brak tolerancji
pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0

dobra kobieta

#6536

Nie chciałbym być niemiły ale polityka to także te czynniki, które Wy wymieniacie. Chociażby w służbach specjalnych. Niestety to nie jest bajka w której wszyscy razem siadają do okrągłego stołu (zero aluzji) i radzą zgodnie nad kształtem i przyszłością kraju. To walka, do tego brudna.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6542

I jeszcze: racji stanu NIE WOLNO dostosowywac do specyfiki oraz potrzeb sluzb specjalnych!

Nie twierdze, ze wszedzi ma byc milo i wszyscy maja bez przerwy padac sobie w ramiona. Chodzi o elementarne kryteria powszechnej umowy co do tego jak maja funkcjonowac narzedzia sprawowania wladzy. Sluzby specjalne sa specjalnymi wlasnie dlatego,z e w bardzo szczegolnych warunkach, posluguja sie narzedziami s p e c j a l n y m i, czyli relatwynie innymi od powszechnie praktykowanych.

Jezeli jakiekolwiek sluzby specjalne wykorzystuje sie do, praktycznie zbrojnego, odebrania dokumentow osobie, ktora konstytucja okresla jako glownego przedstawiciela panstwa - to gdzi my jestesmy? A przeciez w glebokim przekonaniu zamachowcow ( tak!) kierowal sie oni racja stanu.

Kaska

Vote up!
1
Vote down!
0
#6571

Potrzeby i specyfika służb specjalnych w prostej linii wynika z potrzeb i specyfiki państwa. Działania służb specjalnych to państwo od kuchni - prawdziwe intencje każdej republiki demokratycznej obnażone na patelni.

Służby są dlatego specjalne, bo mają ustawowe prawo do stosowania specjalnych środków. Bardzo szczególne warunki to jest dla nich normalny dzień pracy.

Nie wiem jak dokładnie wygląda głębokie przekonanie o racji stanu zamachowca o którym piszesz ale wg. mnie nie kierował się on racją stanu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6717

A czego dokładnie nie rozumiesz?

Vote up!
0
Vote down!
0
#6537

"Granice wizji i przekonywania pojawiaja sie tam, gdzie pojawia sie przemoc, zbrodnia, klamstwo czy chciwosc przeslabiajaca mozg i prowadzaca do grabiezy."

To nie tak. Właśnie te wizje opierają się na takich przesłankach - to polityka.

Zgadzam się z Rybitzkim.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#6538

Zapominasz o kryterium, które w toku moich rozważań przyjąłem. Chodzi o rację stanu i w tej materii jest wszystko jasne.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6541

OK, ale czy aby czasami Rybitzky nie miał na myśli dialogu i dyskusji w ogóle...? Moim zdaniem tak.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6543

Możliwe - sam napisał na salonie, że ten artykuł jest gruntem pod ichniejszą dyskusję. Ale niestety w swoim tekście poszedł na kilka relatywistycznych ustępstw które nie mogły pozostać nie nazwane po imieniu. Stąd moja krytyka.

Oczywiście nie chodzi mi o to, by gnoić Rybę za jego zdanie - chciałem zwrócić uwagę na kilka nieścisłości.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6544

Zaznaczylam chyba,ze tekst Rybitzkiego zupelnie mi sie nie podoba.
Do tematu wroce po powrocie z pracy, dopiero co sie obudzilam, a przed wyjsciem musze jeszcze zapluszczone oczka przemyc:)

Kaska

Vote up!
1
Vote down!
0
#6572

Z k i m mialby byc ten dialog i dyskusja, jesli Rybitzky twierdzi, ze nie ma sensu prowadzic jej z osobami o odmiennych pogladach? Z zaproszonymi na te sama kanape do wymieniania sobie nawzajem komplimentow?

Na jakiej zasadzie mam sie nie wstydzic, jako Polka, jezeli polski reprezentant np. robi z siebie publicznie durnia - np. wspomniany tu kiedys przeze mnie Wojewodzki, a tym bardziej ludzie, za ktorych my, jako wyborcy jestesmy odpowiedzialni, bosmy ich wybrali? Bo sie komus malpowanie Wojewodzkiego podoba? Well niby de gustibus, ale jednak wolalabym nie ogladac palantow, kiedy - w jakikolwiek sposob - reprezentuja Polske. Pozwole sobie, jednak, zastrzec prawo wyboru za co i za kogo sie wstydzic tj. konkretnie znieswiezaja mnie ostro ci, ktorzy mi probuja wmowic przy jakiej okazji mam sie wstydzic. Poza tym, wstyd to odczucie, a te raczej rzadko poddaja sie naszemu chceniu oraz "powinnosciom". Mnie jest wstyd za postepowanie moich rodakow w Jedwabnem, wielu z was,zapewne znajdzie dziesiatki powodow, aby ten wstyd oddalic.

Za Walese w radzie Merdcow wstydzic sie nie zamierzam, bo jest on znany ( w swiecie tez) z ...hmm...wypowiedzi niekonwencjonalnych, to raz ( w praktyce oznacza to, ze oczekiwania pod jego adresem sa praktycznie zadne). Dwa - nie sadze, aby sie tam w ogole specjalnie wypowiadal, bo niby o czym? Trzy - ta cala rada medrcow to jakas naftalina dla przebrzmialych politykow, z ktorymi wypada cos zrobic, aby poczuli sie docenieni, ale przeciez zadnego wplywu na nic nie bedzie miala (poza okazjonalnymi krotkimi komunikatami prasowymi co uradzila).
Tusk dal Walesie kopniaka w bok ta rada. Dal mu zajecie, prestizowy tytul po to, aby s o b i e Walese zdjac z glowy. Trzeba mu przyznac, ze calkiem sprytnie to rozegral. Mnei pozostaje nadzieja, ze Walesy nie przylapia tam na podprowadzaniu serka z marketu, wizyta u "zawodowej kobiety", czy nieswiezym oddechu.

Tyle na temat wstydu.

Reszta wywodu Rybitzkiego, to oczywistosci ( np. ze rozmawiac nalezy grzecznie - tez odkrycie!). Czesc z nich wymienil Jaku re: przedstawicielstwo.

Obaj , Jaku i Rybitzky potwierdzaja, ze nalezy dazyc do swego. No, sorry, ale na czym niby mialaby polegac odkrywczosc takiego postawienia sprawy?

Za duzo teorii, za malo praktyki. Wszystkie gladkie opisy i zalozenia sprawdzaja sie dopiero w konkretnych okolicznosciach. I wtedy robi sie galimatias, bo przeciwnicy probuja sobie nawzajem, ze to oni wlasnie przestrzegaja zasad, a przeciwnik je lamie. A zalozenia sa b. proste - przynajmniej z mojego punktu widzenia: elementarne wartosci, wyniesione z Dekalogu oraz - demokracja. Nic wiecej do teoretycznego opisu tu nie potrzeba.

A wizje Polski zostawmy medrcom z Polska XXI, poki co mamy wystarczajaco klopotow z wizja telewizyjna i realna rzeczywistoscia. Jesli ktos chce byc aktywny, niech reaguje na to co na biezaco zycie przynosi, bo jest tego od groma i zawsze bedzie. Z wizjami Polski jest podobnie jak z dziecmi: rodza sie, mamy wobec ich jakies plany, wychowujemy jak umiemy, a potem bywa - ano bywa roznie. Tym r o z n i e j, im czesciej w procesie wychowywania zapominamy o w/w podstawowych wartosciach i dajemy im niewlasciwy wzor wlasnym postepowaniem, badz wymagamy rzeczy niemozliwych zupelnie nie liczac sie z ich osobowosciami, zdolnosciami, zamilowaniami.

Kaska

Vote up!
1
Vote down!
0
#6643

Rybitzkiemu najprawdopodobniej chodziło o to, że adresatem ma być szerokie audytorium.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6645

Zależy, czy mówimy o walce politycznej, czy o tworzeniu systemu politycznego. W pierwszym wypadku nie wolno stosować dekalogu, jeśli chce się osiągnąć sukces.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6760

Nie, nie jest jasne. Racja stanu jest kraj, ktory jest w stanie zadbac o dobro swoich obywateli - zarowno w polityce wewnetrznej jak i zagranicznej. To bardzo wieloplaszycznowe zadanie, jako ze obywatele sa zawsze zroznicowani. I to bynajmniej nie wylacznie w aspekcie pogladow, ale poziomu zamoznosci, wyksztalcenia, zamilowan, potrzeb czy planow zyciowych,czy wreszcie swoich "trupow w szafie".
To zaden relatywizm, ale fakty. Czy racje stanu inaczej pojmuje rodzic wybitnie uzdolnionego dziecka i dziecka niepelnosprawnego? A przeciez jeden bedzie oczekiwal wiekszej pomocy panstwa dla dla malych geniuszy, a drugi dla dzieci tzw. specjalnej troski.

Spojrz, ciagle ca polowa obywateli uwaza, ze Jaruzelski kierowal sie "racja stanu"! Oczywiscie, facet lze, kreci a dopuscil sie, jako przedstawiciel wladzy przestepstw nieslychanych ( od 1944r.). Czy ludzie o tym nie wiedza? Dzis juz wiedza, ale najzwyczajniej nie sa w stanie przyjac tego do wiadomosci ( z gory wylaczam z tej kategorii tych o ewidentym braku dobrej woli, ale zakladam,ze takich nie uzbieraloby sie az ca 50%) Tak rozumiana "racja stanu" wynika z przyzwolenia na przemoc, klamstwo i manipulacje. Wolalabym, aby takie przyzwolenie zglaszali ludzie o pogladach proweniencji, z zalozenia, nam obcym.

Racja stanu dla Jurka okazalo sie zaostrzenie ustawy o aborcji. Dla stetryczalej Polski XXI racja stanu jest aby bylo milo, a rodacy uznali, iz istnieje jakas rada medrcow, ktora wszystko wie lepiej. Dla Kaczynskiego - likwidacja patologii naroslych w IIIRzeczpospolitej.

A jak wyglada racja stanu w wykonaniu "nowej centrolewicy" pod batuta Rosatiego? Mam nadzieje,ze nigdy sie o tym nie bedziemy mieli okazji przekonywac.

Kaska

Vote up!
1
Vote down!
0
#6570

Działanie zgodne z racją stanu to często postępowanie na przekór społeczeństwu - vide sprawa tarczy antyrakietowej. Wadą demokracji jest to, że prawo głosu mają często skończeni debile i lekarstwem na to są szerokie kompetencje służb specjalnych oraz mądra polityka ludzi, którzy nie ugną się pod (często zewnętrznie inspirowaną) presją społeczną.

Dobrze to widać na przykładzie rządów Tuska i jego specjalistów od słupków sondażowych Arabskiego i Nowaka.

Racja stanu jest jedna i wierzę, że konserwatywne poglądy najlepiej określają jaka powinna ona być. Według mnie, lewica nie bierze pod uwagę czegoś takiego jak racja stanu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6716