Waśko: Pytania o sarmatyzm. Cz. 1.

Obrazek użytkownika Rzeczy Wspólne
Idee

Nie jest tak, że nasz kontakt z elementami kultury szlacheckiej może polegać wyłącznie na studiowaniu historycznych źródeł w bibliotekach i archiwach. Wystarczająco wiele takich elementów pozostało do dziś częścią rzeczywistości społecznej i tkanki kulturowej. Sarmatyzm historyczny jest pod pewnym względem tożsamy z nicią najbardziej autentycznej polskiej tradycji, po której idąc, możemy się dziś wydobyć z różnych labiryntów naszej epoki.

 

Zapomniany fenomen

 

Z badań socjologicznych, ale przede wszystkim z potocznego doświadczenia, wynika, że największą rolę społeczną odgrywa obraz historii najnowszej, tej zwłaszcza, która dla żyjących obecnie pokoleń pozostaje jeszcze przedmiotem żywej pamięci i przedmiotem sporów politycznych, bądź inspiruje do działania. Ale i obrazy epok bardziej odległych, w postaci utrwalonej wiedzy, mitów i symboli wchodzą w skład naszego umysłowego wyposażenia i wyobraźni. Nie wszyscy i nie w każdym momencie jesteśmy tego świadomi, ale również i tego rodzaju treści z ukrycia rzutują na nasz sposób rozumienia świata, a nawet na niektóre decyzje podejmowane tu i teraz. Z tego punktu widzenia możemy na przykład stwierdzić, że jeśli jakiś internetowy komentator wydarzeń współczesnych pisze, iż jego zdaniem „niektórzy politycy prawicowi mają skłonność do machania szabelką”, to w skład jego niewypowiedzianych i nieuświadamianych założeń wchodzi m.in. określone – negatywne – wyobrażenie epok historycznych, w których Polacy posługiwali się szablą.

W dodatku ta negatywna ocena zapośredniczona jest przez sam język, gdyż wyrażenie „machanie szabelką” ma charakter idiomatyczny. Można więc pytać o to, kiedy się ono pojawiło po raz pierwszy i w jakim kontekście społecznym nastąpiło jego utrwalenie.

 

Nastąpiło to w latach PRL-u, pod wpływem głoszonej wówczas tezy, wymyślonej zresztą przez hitlerowską propagandę, że we wrześniu 1939 roku Polacy poszli „z szablami na czołgi”. Co z zagadkowych powodów usłużnie zilustrował Andrzej Wajda w filmie „Lotna” (1959), gdzie bohater, polski ułan w symbolicznej scenie bezsilnie wali kawaleryjską szablą w pancerz niemieckiego czołgu.

 

Szabla przekuta została tym sposobem w symbol narodowej klęski. Z drugiej strony, ponieważ w dawnych wiekach noszenie szabli u pasa było przywilejem szlacheckim (szabla była identyfikowana jako atrybut stanowy), na głębszym poziomie tego rodzaju gry symboliczne prowadzone po 1945 roku aktywizowały negatywne oceny historyczne związane ze szlachtą i epoką pierwszej Rzeczpospolitej. Komuniści i ich współpracownicy przejęli tu i wykorzystali na swój sposób tę część dorobku dziewiętnastowiecznej historiografii polskiej, która dzieje Rzeczpospolitej rozpatrywała niemal wyłącznie w aspekcie okoliczności i przyczyn wewnętrznych jej kryzysu i upadku. Trauma rozbiorów już u historyków ze szkoły krakowskiej przerodziła się w masochistyczną fascynację klęską państwa, co odżyło po II wojnie światowej. Do pewnego momentu prawie nikt nie zauważał, że bezustanne rozważania o upadku państwa i jego przyczynach, na pozór „trzeźwe i realistyczne”, w istocie zaś mające charakter intelektualnej obsesji, zupełnie przesłoniły nam fenomen znacznie ciekawszy. Tym zjawiskiem przeoczonym był sam fakt wielowiekowego istnienia tego państwa, jego struktury i zasad, na których się opierało. Fenomenu tym ciekawszego, że stworzonego przez pokolenia naszych przodków samodzielnie, na zasadach odmiennych i własnych, co zgodnie przyznawali zawsze zarówno jego obrońcy, jak i wrogowie.

 

Współczesne wyzwania

 

Wysunięcie na pierwszy plan pytania nie o przyczyny upadku, ale o pozytywną zasadę istnienia i funkcjonowania dawnej Polski odróżnia obecny stan zainteresowań i dyskusji na ten temat od paradygmatu obowiązującego w PRL. Nowe zainteresowania dawną Polską skupiają się na tym, co ją na europejskim tle czyniło krajem jedynym w swoim rodzaju. Nie na renesansie, reformacji, baroku i oświeceniu – bo te zjawiska były prawie wszędzie. Nowe zainteresowania skupiają się na sarmatyzmie i republikanizmie szlacheckim, których poza granicami Polski nie było. Odmienność Rzeczpospolitej od jej otoczenia, w której dawna historia polityczna widziała metafizyczną przyczynę rozbiorów, a którą historia kultury przykrywała systemem występujących u nas zjawisk ogólnoeuropejskich, zaczyna być obecnie postrzegana inaczej – jako potencjalna wartość, godna nowego, źródłowego rozpoznania.

Jeśli jest to odpowiedzią na jakieś nowe potrzeby czasu, to o jakie potrzeby może tu chodzić? Pierwsze inicjatywy nowego spojrzenia na sarmatyzm były reakcją obronną przeciwko likwidatorskiej propagandzie historycznej komunistów, do której jeszcze po stanie wojennym zaprzęgano wznawiane wówczas celowo „Dzieje Polski” Michała Bobrzyńskiego i „Dzieje głupoty w Polsce” Aleksandra Bocheńskiego. Być może jednak w obecnej dekadzie nie byłoby tego nowego skupienia uwagi na czynnikach różnicujących dawną Polskę od jej kulturowo-politycznego otoczenia, gdyby dzisiejsze średnie i młode pokolenie, które jako pierwsze na skalę masową zaczęło swobodnie podróżować po świecie, nie doświadczyło w tym otwarciu swojej własnej, polskiej odmienności. Ta jego część, która mimo presji emigracyjnej nie ulega wynarodowieniu – czyli większość, musi na własny użytek i po swojemu zaakceptować własną polskość, która ujawnia im się w kontaktach z innymi.

 

Czym sarmatyzm nie jest

 

Postawy te nie mają nic wspólnego z postmodernistyczną modą na eksponowanie wyobrażeniowych tożsamości opartych na stanowiących ich wyróżnik „różnicach”. Nie chodzi też o przedstawianie wieloetnicznej Rzeczpospolitej w granicach jagiellońskich jako figury ponowoczesnego społeczeństwa wielokulturowego, czy o lansowanie sarmackiej prowincji na fali aktualnej mody na peryferie i wszelkie kulturowe marginesy. Sarmatyzmu nie da się wpisać w postmodernistyczne mody, gdyż niesie on w sobie esencjalną treść, nieakceptowaną na tym gruncie. Jest ostentacyjnie chrześcijański i rodzinny (a więc patriarchalny), partykularny (a więc „nieeuropejski”). A przy tym jako zhomogenizowana forma kultury narodowej nie jest „mniejszościowy” i nie daje się sprowadzić do jedynej nie-mniejszościowej a politycznie poprawnej formy kulturowego partykularyzmu, jaką w Unii Europejskiej wydają się być usilnie promowane regionalizmy.

Ze słowem sarmatyzm ludzie politycznie poprawni kojarzą więc dzisiaj przede wszystkim pierwotne, satyryczne znaczenie, jakie nadali mu jego wynalazcy w epoce oświecenia. „Sarmatyzm” to „satyra na świat ludzi uważających się za Sarmatów, a w istocie będących miernymi, ograniczonymi mieszkańcami większych lub mniejszych zaścianków”.

 

Pełną wersję tekstu przeczytasz na:

 http://www.rzeczywspolne.pl/2011/10/pytania-o-sarmatyzm/

 

Andrzej Waśko (ur. 1961), historyk literatury, publicysta, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego i WSFP „Ignatianum” w Krakowie. Wiceprezes Towarzystwa Nauczycieli Szkół Polskich, były wiceminister edukacji, związany z dwumiesięcznikiem „Arcana”, miesięcznikiem „Nowe Państwo”, tygodnikiem „Gazeta Polska”. Autor wielu książek, m.in. „Romantyczny sarmatyzm: tradycja szlachecka w literaturze polskiej lat 1831-1863” (1995) i „Demokracja bez korzeni” (2009).

 


 

Kwartalnik „Rzeczy Wspólne”

Rzeczy Wspólne” na Facebooku

Prenumerata i zakup pojedynczych egzemplarzy wersji papierowej

 

Fundacja Republikańska

Fundacja Republikańska na Facebook-u

Zostań darczyńcą Fundacji Republikańskiej

 


Brak głosów