Szatkowski: I armaty, i masło. Cz. 2.

Obrazek użytkownika Rzeczy Wspólne
Gospodarka

 

 

Podsumowując ogólne wytyczne tworzenia polityki przemysłowo-zbrojeniowej, warto zauważyć, że powinna ona polegać na właściwym moderowaniu przez rząd interesów motywowanych bezpieczeństwem narodowym i interesów gospodarczych.

 

Sprężyna rozwoju?

 

Gospodarcze aspekty polityki przemysłowo-obronnej dotyczą dwóch kwestii. Po pierwsze chodzi o pozostawienie wydawanych na uzbrojenie pieniędzy w kraju. Po drugie istotny jest rozwój technologii podwójnego zastosowania, które będą służyły mądrej industrializacji zarówno w sferze zbrojeniowej, jak i cywilnej. Warto zauważyć, że to ostatnie może być problematyczne w ramach reżimu prawnego UE. Rozwój oraz zakupy technologii uzbrojenia korzystają wciąż z ograniczanego wyłączenia art. 346 Traktatu o Funkcjonowaniu UE dotyczącego „podstawowego interesu bezpieczeństwa”. Zezwala ono na preferencje krajowych podmiotów przy zamówieniach, a także na różne, bardziej elastyczne formy pomocy publicznej w tym wsparcia badań i rozwoju. Nic dziwnego, że szereg państw Europy Zachodniej próbuje tę furtkę wykorzystać dla pomocy publicznej dla swojego przemysłu. Przykładem może być znów Francja, która w ramach pakietu antykryzysowego zamówiła dodatkowe okręty w swoich stoczniach.

 

 

Biorąc pod uwagę aspekty gospodarcze, ciekawe jest spostrzeżenie analityków McKinsey, którzy dowodzą, że z punktu widzenia samego budżetu obronnego, znacznie tańszy od budowania własnych programów jest zakup importowanego uzbrojenia1. To tłumaczy np. duże potencjały niektórych państw na Bliskim Wschodzie, czy potęgę izraelskich sił powietrznych (gdzie zakupy samolotów są w znacznej mierze finansowane z amerykańskiego funduszu pomocowego). Z drugiej jednak strony fundusze wydane na własne programy zbrojeniowe zwracają się gospodarce trzykrotnie (na przykładzie Wielkiej Brytanii). Przemysł zbrojeniowy był w minionej dekadzie dziedziną gospodarki przynoszącą rentowność wyższą od średniej2. Wspominając typologię produktów bazy przemysłowo-zbrojeniowej, chciałbym podkreślić, że z ekonomicznego punktu widzenia należy strzec się przed, często motywowaną megalomanią, koncentracją uwagi na ostatecznym montażu dużych systemów uzbrojenia, oraz budowaniu wielu imponujących acz niewdrażanych prototypów. Analizując ostatnią decyzję rządu o dokapitalizowaniu Grupy Bumar funduszami na rozwój kilku systemów uzbrojenia, w tym polskiej lądowej platformy bojowej Anders, warto zauważyć, że gros jej całkowitego kosztu stanowić będą wciąż kluczowe komponenty zagranicznego pochodzenia, takie jak silnik, główny oręż, systemy ochrony aktywnej. Andersa warto produkować z kilku powodów. Istnieje wymagany efekt skali – duży potencjał w zakresie produkcji pojazdów pancernych, a Wojska Lądowe czeka wymiana kilkuset pojazdów tego typu. Ważniejsze jednak wydaje się to, co być może pominięto: opracowanie nowoczesnej technologii kluczowych komponentów, które później można sprzedać różnym producentom systemów. Z reguły technologie podstawowe mają też większy potencjał podwójnego zastosowania.

 

 

Dlatego na kryteria ekonomiczne polityki przemysłowo-zbrojeniowej należy patrzeć z punktu widzenia całej gospodarki. Aby osiągnąć te wyniki, potrzebny jest jednak wspomniany efekt skali (dwukrotne zwiększenie zamówienia skutkuje średnio 10 proc. spadkiem ceny jednostkowej)3, na który składa się wielkość krajowych zamówień i ich unifikacja, perspektywy eksportu i potencjał istniejącej już bazy przemysłowej.

 

 

Jakiej polityki potrzebujemy

 

 

Podsumowując ogólne wytyczne tworzenia polityki przemysłowo-zbrojeniowej, warto zauważyć, że powinna ona polegać na właściwym moderowaniu przez rząd interesów motywowanych bezpieczeństwem narodowym i interesów gospodarczych.

 

 

Jak na tym tle wygląda, a jak powinna wyglądać, polityka przemysłowo-zbrojeniowa Polski? Niestety, charakteryzuje ją typowy dla wielu dziedzin polityki naszego kraju brak spójnej strategii. Najbardziej uderzająca jest wieloletnia niemożność wyartykułowania interesów obronności w sferze zbrojeniowej, przede wszystkim w formie tzw. listy uzbrojenia o strategicznym znaczeniu wskazującej, jakie rodzaje broni powinny być produkowane w kraju. Ta indolencja i pasywność biurokracji MON doprowadziła do symptomatycznej dla obecnej ekipy decyzji o powierzeniu tej oceny „podmiotowi uznanemu na rynku świadczonych usług”4, czyli do outsourcingu kształtowania jednego z bardziej wrażliwych elementów polityki obronnej państwa.

 

 

W przypadku Polski na kształt tej listy powinny wpływać uwarunkowania związane z ewentualnym konfliktem zbrojnym na obszarze Niziny Środkowoeuropejskiej. W efekcie należałoby podkreślić potrzebę posiadania własnej wytwórczości amunicji, wyposażenia i broni indywidualnej i zespołowej, broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej, a także remontu i serwisu całych platform uzbrojenia (czołgi, samoloty, śmigłowce). Z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa konieczne jest posiadanie technologii kryptografii, łączności, dowodzenia, zarządzania polem walki oraz sensorycznych (radary, optoelektronika).

 

 

Również mechanizmy wspierania przemysłu zbrojeniowego z powodów obronnych (Plan Mobilizacji Gospodarki – PMG) przez Ministerstwo Gospodarki są anachroniczne, oparte na kryteriach socjalnych i oderwane od potrzeb wojska. PMG powinien być zaktualizowany w oparciu o rzeczywiście pożądane moce wytwórcze i technologie. Inny instrument MG – offset dla swej skuteczności jako impulsu technologicznego dla zbrojeniówki wymaga aktywnego i spójnego z wizją polityki przemysłowo-zbrojeniowej formułowania krajowych oczekiwań przez resort. Do kompetencji Ministerstwa Gospodarki oraz Ministerstwa Nauki powinno należeć zidentyfikowanie tych obszarów, w ramach których baza przemysłowa i przewidywane zakupy MON pozwalają na bardziej ambitną politykę przemysłowo-zbrojeniową i zdefiniowanie pożądanych technologii podwójnego zastosowania. Z tego punktu widzenia obok wymienionych wcześniej ważnych dla bezpieczeństwa zdolności, ważne jest też utrzymanie i rozwój w kraju przemysłu pancernego i artyleryjskiego. Przetargi na nowe śmigłowce powinny być wykorzystane do rozwinięcia spóźnionego dialogu z obecnymi w Polsce zagranicznymi koncernami, w celu wykorzystania ich obecności do rozwoju krajowej bazy badawczo-rozwojowej, krajowych poddostawców oraz serwisu tych maszyn. Odnośnie do technologii podwójnego zastosowania – niestety, od schyłku zimnej wojny przemysł zbrojeniowy nie dysponuje już skalą i nakładami na badania, które mogłyby z niego czynić podstawę rozwoju gospodarczego. Nawet nasz prężny prywatny przemysł produkujący sprzęt łączności i zarządzania polem walki tworzy aplikacje technologii wziętych z „cywilnej”, najczęściej niestety zagranicznej półki. Niemniej jednak warto podjąć starania, aby poprzez kumulację skali informatyzacji Sił Zbrojnych (i innych służb) rozwinąć potencjał nowoczesnych technologii łączności i informatycznych czy robotyki, a także by przy okazji programu Anders pozyskać technologie nowoczesnych napędów hybrydowych.

 

 

Strategia przede wszystkim

 

 

Formułowane przez MON założenia dotyczące bezpieczeństwa oraz postulaty ekonomiczne autorstwa MG i MN powinny być uzgodnione w spójnej strategii przemysłowo-zbrojeniowej na szczeblu Rady Ministrów. Ostatnia z tych prób, Strategia dla Przemysłu Zbrojeniowego z sierpnia 2007 roku, była pozbawiona aktywnego udziału MON, i mimo deklaracji nie jest przez obecny rząd implementowana. Dlatego właściwym wydaje się odtworzenie czegoś na kształt Komitetu Spraw Obronnych rządu jako ciała właściwego w tych kwestiach oraz wyposażenie go w fachowe zaplecze w KPRM.

 

 

Czynnik, jaki trzeba wziąć pod uwagę, to fakt, że obecnie będzie jeszcze trudniej stworzyć tę spójną wizję. Tak zwany Pakiet Obronny Dyrektyw UE ogranicza możliwość tworzenia narodowych preferencji. Odpowiedzią powinno być więc promowanie odformalizowanych, informacyjnych relacji pomiędzy zapleczem przemysłowo-badawczym a siłami zbrojnymi, tak aby to pierwsze znało dalekosiężne zamierzenia MON.

Dobrze, że potencjał przemysłu zbrojeniowego zostaje w Polsce ponownie dostrzeżony. Aby go wykorzystać i rozwinąć, potrzebujemy mądrej, proaktywnej i skoordynowanej polityki państwa oraz sieciowej i nieformalnej współpracy administracji z państwowym i prywatnym przemysłem i zapleczem badawczo-rozwojowym. Mimo że nie należy zbytnio przeceniać perspektyw stworzenia w ten sposób technologii podwójnego zastosowania, taka polityka ma szanse przynieść duże korzyści naszej gospodarce. Nawiązując do znanego dylematu ekonomicznego, nie powinniśmy więc być zmuszeni wybierać pomiędzy armatami i masłem.

 

 

Tomasz Szatkowski (ur. 1978), absolwent WPiA UW, Podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Narodowego – ISM UW oraz Department of War Studies King’s College London (MA in War Studies). W latach 2005-2006, jako doradca Ministra Koordynatora ds. Służb Specjalnych oraz członek Komisji Weryfikacyjnej WSI, pracował nad reformami: nadzoru i zadaniowania służb specjalnych oraz wojskowych służb specjalnych. W latach 2006-2008 Przewodniczący Rady Nadzorczej, a potem wiceprezes Grupy Bumar. W latach 2009-2011 członek rady nadzorczej i p.o. Prezesa TVP. Obecnie doradca ds. bezpieczeństwa i obronności Grupy Politycznej EKR w Parlamencie Europejskim.

 

 

Całość artykułu przeczytasz na: http://www.rzeczywspolne.pl/2011/10/i-armaty-i-maslo/

 

 

1 McKinsey on Government nr5/2010.

2 European Defense Trends Budgets, Regulatory Frameworks, and the Industrial Base” An Annotated Brief; CSIS Defense-Industrial Initiatives Group, Maj 2010.

3 M. Terlikowski, dz. cyt.

Brak głosów