PO - czyli karykatura

Obrazek użytkownika Roman Kowalczyk
Kraj

Platforma Obywatelska stała się karykaturą samej siebie. Kiedy powstawała głosiła hasła wolnego rynku, niskich podatków, ograniczonego i sprawnego państwa. Krytykowała korupcję, nepotyzm, biurokrację, partyjnictwo. Donald Tusk, jeden z jej trzech liderów nazywanych „tenorami” (pozostałymi byli Maciej Płażyński i Andrzej Olechowski) pryncypialnie potępiał „próżniaczą kastę” polityków i wzywał członków partii: „Wolni ludzie, tworzyć czas!”. Platforma wobec obfitujących w afery rządów SLD zapowiadała władzę ludzi uczciwych i kompetentnych. Pospołu z Prawem i Sprawiedliwością głosiła hasło budowy IV Rzeczypospolitej, czyli państwa służącego ogółowi obywateli i wolnego od patologii.

Praktyka rządzenia boleśnie zweryfikowała tamte obietnice i gromkie zapowiedzi. Platforma zmieniła się w partyjnego molocha zawłaszczającego kolejne segmenty władzy i obszary przestrzeni publicznej. Z Platformy odeszli lub zostali usunięci Maciej Płażyński, Andrzej Olechowski, Paweł Piskorski, Zyta Gilowska, Jan Rokita, Jarosław Gowin, ostatnio mimo upokarzającego hołdu lennego złożonego publicznie na posiedzeniu Rady Krajowej PO zmarginalizowany został Grzegorz Schetyna. PO dysponując razem z PSL większością w Sejmie odrzuca wszystkie referendalne inicjatywy obywateli. Z zaskoczenia wydłużony został wiek emerytalny, a 2,5 miliona podpisów obywateli domagających się referendum w tej sprawie zostało zlekceważonych. Z partii obywatelskiej przekształconej w dwór Tuska pozostała tylko nazwa. W górę poszły podatki i parapodatki, rozrosła się monstrualnie biurokracja, kwitnie nepotyzm, afery zamiatane są pod dywan. Nad rządami PO unosi się brzydki zapach sitwy. W stopniu nieznanym po 1989 r. upolitycznione zostały media publiczne, a spora część prywatnych weszła w symbiozę interesów z władzą i gorliwie ją wspiera. Wysokie jest bezrobocie, mimo napływu środków unijnych dramatycznie urósł dług publiczny. Polacy emigrują za chlebem, nasz kraj wysycha demograficznie. Państwo funkcjonuje źle. Przy obsadzie stanowisk praktykowana jest znana z czasów komuny zasada „bmw” - bierny, mierny, ale wierny. Na ważne funkcje - vide ostatnia rekonstrukcja rządu - mianowani są ludzie przeciętni lub w ogóle nieznający się na rzeczy (np. nowa minister edukacji Joanna Kluzik- Rostkowska). W budżecie brak środków na ważne społeczne potrzeby, ale dla ludzi władzy sypią się z państwowej kasy, a więc z kieszeni podatnika, wielotysięczne premie i nagrody. W polityce zagranicznej dominuje uległość wobec silnych, brak jest samodzielności i należytej dbałości o narodowe interesy. Praca i dobre rządzenie zostały zastąpione propagandą i manipulacją oraz atakami na Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawo i Sprawiedliwość. Dawne ideały ciśnięto w kąt, została tylko gra pozorów i kurczowe trzymanie się stołków. Można być liberałem, można socjaldemokratą, można jeździć na rekolekcje do Łagiewnik, można „nie klękać przed księdzem”, można rządzić w koalicji z PSL, można z SLD - byle tylko krewni i znajomi królika byli pousadzani na tłustych posadach…

Tak, Platforma Obywatelska się zdegenerowała. Rzeczywiście - jak twierdzi prof. Leszek Balcerowicz krytykujący PO za skok na prywatne oszczędności emerytalne zgromadzone w OFE - „traktuje Polaków jak stado baranów”. Ta mąka się zepsuła i chleba z niej nie będzie. Im krócej PO rządzić będzie Polską, tym lepiej.

Brak głosów