Chrzest bojowy. Rocznica

Obrazek użytkownika ooone
Kraj

Dzis pozwalam sobie bardzo osobiscie. Oto mija mickiewiczowskie 44 lata od mojego zaangazowania politycznego. W marcu 68 z wypiekami na twarzy lapalem zewszad wiadomosci o wystapieniach w osrodkach akademickich - z zachodniego radia i z partyjnej propagandy w gazetach.

Dowiedzialem sie o planowanym wiecu pod Biblioteka Uniwersytetu Lodzkiego na dzien 19 marca. Uprzednio juz mial miejsce wiec na uniwerku gdzies wewnatrz budynku. Bylem jeszcze uczniem liceum. Zjawilem sie na miejscu dobrze przed wyznaczona godzina. Obszedlem dookola, szukajac drog ucieczki na wypadek jak zaczna palowac. Przed wejsciem do BUL-u jest skwerek, chodnik, mala uliczka Matejki i za nia maly bardzo ladny park Matejki. Prostopadle do tej uliczki jest glowna ulica Narutowicza.

O wyznaczonej godzinie (pisze to po latach, z pamieci i zapomnialem ktora to byla) zaczeli przybywac mlodzi ludzie i "placyk" powoli sie zapelnial. Dolaczylem do nich. Na podwyzszenie wszedl student, przedstawil sie nazwiskiem Szczesny i ze jest z prawa. Przemowil. Po nim przemawial student Makatrewicz, nastepnie student Kapala, ktory powiedzial ze jest pochodzenia chlopskiego. Po nich na "mownice" wszedl starszy czlowiek, przedstawil sie jako robotnik i oswiadczyl ze robotnicy popieraja studentow w ich dazeniach i protestuja przeciwko biciu "naszych dzieci".

Wczasie trwania wiecu zauwazylem w oknie na pierwszym pietrze budynku biblioteki osobnika na wpol zaslonietego firanka, jak mowil do trzymanego w rece mikrofonu. Zdaje relacje, pomyslalem. W pewnym momencie od Narutowicza nadjechaly autobusy. Wysiadlo duzo mezczyzn, cywili. Wszyscy mieli na lewych rekawach czerwone opaski z nadrukiem MILICJA ROBOTNICZA. Ustawili sie na prawo od naszego tlumku. Stali zazenowani, usmiechali sie do nas. Najwyrazniej spedowka z zakladow pracy. Wsrod nich byli jednak aktywisci. I ci zaczeli przeciskac sie poprzez demonstrantow do srodka, do "mownicy". Pokrzykiwali: Idzcie do domu, sluchac przemowienia towarzysza Gomulki! Wlasnie w tym czasie trwal wiec warszawskiego aktywu partyjnego w Sali Kongresowej Palacu Kultury, na ktorym tow. Wieslaw dokonal swojej slawnej egzegezy Dziadow.

Nastepnie doszla do zgromadzenia inna duza grupa ludzi. To politechnika! Oni mieli swoj wiec, na ktorym postanowili przejsc przez cale miasto i przylaczyc sie do kolegow z UL. Jak to nam dodalo ducha!

Jeden z tych aktywistow-prowokatorow dotarl do miejsca w ktorym ja sie znajdowalem. Otrzymalem kuksanca lokciem w bok. Nasza odpowiedzia bylo wziecie sie pod ramiona, zeby utworzyc zywa zapore i spiewanie Mazurka Dabrowskiego i... Miedzynarodowki. Ten spiew powtarzalismy parokrotnie. Nasza spontaniczna taktyka przyniosla rezultat. Aktywisci utkneli pomiedzy nami. Wiec przyjal rezolucje poprzez aklamacje. Jeszcze byl apel, zeby sie rozejsc w spokoju. Wiec dobiegl konca.

Jeszcze pod koniec trwania wiecu slyszalem jak ktos mowil ze robotnik ktory przemawial zostal zaraz aresztowany ze slowami: Kto wam dal prawo przemawiania w imieniu klasy robotniczej?

Aktywista, ktory mnie potraktowal kuksancem mial rysy twarzy latwe do zapamietania. Dlatego po jakims czasie rozpoznalem go na zdjeciu w gazecie. Byl nim niejaki Jerzy Pieklarz, wowczas jeden z sekretarzy Komitetu Dzielnicowego PZPR Lodz-Górna.

Warte jest zauwazenia, ze milicja w Lodzi zachowala sie powsciagliwie i palowania nie bylo. A lodzka milicja byla przez lata dowodzona nie przez kogo innego, tylko samego Moczara. Ja tylko to tutaj zauwazam, daleki jestem od jakichs wnioskow. Musialo to byc skutkiem jakiejs wewnetrznej walki w partii, ze w niektorych miastach uzyto brutalnej sily, a w naszym wypadku - nie. Co prawda studenci, ktorzy przemawiali i w inny sposob byli aktywni, zostali ewentualnie aresztowani i relegowani z uczelni.

Waznym faktem jest, ze marzec 1968 byl ostatnia data, kiedy Polacy spontanicznie spiewali Miedzynarodowke. Wczesniej mialo to miejsce w 56 r. Nigdy potem to sie nie wydarzylo. Mysle jednak ze to nie byl skutek wydarzen marcowych, ale "braterskiej" interwencji w Czechoslowacji. Ze z idea socjalizmu z ludzka twarza Polacy tez wiazali duze nadzieje i tragiczny koniec tej proby spowodowal ostateczna utrate wiary w socjalizm w spoleczenstwie polskim.

A o sobie: co ja tam robilem nie bedac studentem? Po paru latach juz bylem, na uniwerku. A wiec demonstrowalem na zapas. Osobiscie, moj udzial w demonstracji stal sie waznym elementem samookreslenia sie. Jako czlowiek, jako Polak, jako obywatel. Do dzis nosze w sobie satysfakcje, ze ja tam bylem.

Brak głosów