Zawiedziony widz ogląda "Układ zamknięty"

Obrazek użytkownika Budyń78
Kraj

Czy to zainteresowane sukcesem filmu konserwatywne media przesadnie rozpaliły oczekiwania, czy „Układ zamknięty” jest po prostu dość słabym filmem? Obstawiam to drugie.

Z filmu zmontowano kilka minut jako ilustrację, promującą zarazem „Układ zamknięty” i nową płytę Kultu. I było to kilka minut naprawdę wstrząsających, pozostawiających widza w stanie wręcz przytłoczenia. A film? Film wstrząśnie tą większością widzów, która mało zorientowana jest w polskich realiach i na co dzień zadowala się tym, co podane przed nos. Ale tę lepiej zorientowaną większość raczej zawiedzie. Tak naprawdę ten film system owszem, kopie w kostkę, ale zarazem tak bardzo skupia się na ludzkim pokazaniu postaci negatywnych, że przestają one budzić w widzu mocniejsze emocje. Może poza prokuratorem, który – cóż za przypadek – wygląda zupełnie jak Zbigniew Ziobro.

To ostatnie trochę łatwiej zrozumieć, gdy dowiemy się, że jednym ze sponsorów filmu był pan Janusz Kaczmarek. I jakoś o tą ciekawą okoliczność nie zapyta żadne prawice medium, rozpływające się nad demaskatorskim filmem.
Nie przekreślam „Układu zamkniętego”. Kilka scen jest naprawdę bardzo mocnych a intryga, póki pozostaje oparta na faktach, spełnia swoją rolę. Jednak im więcej autorzy dodają od siebie, zaszłości historycznych i rozterek moralnych, tym wszystko słabnie. Zjechana przez konserwatywnych estetów, a chwalona przeze mnie „Drogówka” była filmem o wiele bardziej wobec polskiej rzeczywistości krytycznym.

Do tego – lepiej zagranym. Aktorstwo jest tu słabe i nawet aktorzy starszego pokolenia na jakieś swoje wyżyny się tu nie wznoszą. Gajos najlepiej wypada w krótkich chwilach, gdy wypowiada się dla mediów i staje się na chwilę towarzyszem Winnickim. Kaczor – gdy zaczyna grać bardziej emocjonalnie. A ofiary? Są tak nijakie, może poza najstarszym ze wspólników, że jakoś specjalnie im nie współczujemy, a sceny drastyczne robią wrażenie swoją drastycznością właśnie, ale nie czułem przy nich emocji, które wywołałaby sympatia do bohaterów. Bardziej przekonujący jest oślizgły typ, osaczający najpierw jednego z bohaterów, a potem zrozpaczone rodziny. Dialogi zaś momentami są koszmarnie sztuczne.

Kilka scen, w tym sam początek, dawało trochę większą nadzieję, jednak większa część filmu to w zasadzie konwencja Teatru Telewizji. I cóż, pewnie sztuka byłaby lepsza, jednak miałaby mniejszy zasięg. Do tego nie wiadomo, czy kiedykolwiek ktoś pokazałby ją w telewizji.

Żeby było jasne: Nie posądzam twórców o złą wolę. To dobrze, że film został zrobiony. Problem mam raczej z entuzjazmem na wyrost nad filmem, który bardzo podoba się i dziennikarzom, i biznesmenom, i zaproszonym na premierę bardzo ważnym figurom. Które potem wygłaszają ładne, okrągłe zdania, gdy tymczasem, w Polsce AD 2013 niemal na żywo możemy śledzić, jak pokazana w filmie sytuacja się powtarza. Raz za razem i znowu.

Weźcie na ten film osoby, które widzą Polskę zbyt różowo. Ale czytając recenzje i artykuły w różnych adresowanych do konserwatywnego czytelnika pismach/portalach, pamiętajcie zarówno o głównym sponsorze filmu, jak i o tym panu z Trójmiasta, o którego udział w przedsięwzięciu przez grzeczność nikt twórców nie pyta.

Brak głosów

Komentarze

"Film wstrząśnie tą większością widzów, która mało zorientowana jest w polskich realiach"

A nie potraktują go po prostu jako sf?
Pamiętam, że kiedy oglądałam "Psy", do głowy mi nie przyszło, że bracia Słaby (a w każdym razie osoby bardzo do nich podobne) istniały rzeczywiście... chociaż może dlatego, że smarkata byłam. ;D

Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#352862

A może po prostu, szanowny Budyniu, latka lecą?...

Kiedyś, kiedyś, bardzo dawno byłem entuzjastą filmu. DKF-y, nocne maratony, kluby filmowe. Sam swego czasu nawet parę razy amatorsko... Z upływem lat (i obejrzanych arcydzieł)  coraz bardziej jednak wypłowiały mi barwy ruchomych obrazków. Powoli dochodziłem do dzisiejszego przekonania, że malarze kamerą albo nie potrafią, albo tak na prawdę nic nie mają do powiedzenia.

Tak, wiem, to obrazoburcze. Pamietam, jak oburzył się na mnie kolega, który pewnie dziś byłby jakimś Pasikowskim, gdyby głupio nie zginął na autostradzie w RFN (czy może jeszcze NRF). W dyskusji po obejrzeniu kolejnego genialnego dzieła jeszcze bardziej genialnego francuskiego reżysera - filmu "Posłaniec" powiedziałem, że film jest o niczym, i ratuje go tylko jeden motyw muzyczny. Prawie się na mnie obraził, ale chyba doszedł do wniosku, że żartowałem - umiem żartować w śmiertelnie poważny sposób.

W kinie ostatni raz byłem na lokalnej premierze "Ogniem i mieczem" (straszny gniot) i tylko dlatego, że żona dostała "okazyjnie" bilety, a ja nie chciałem sprawiać jej przykrości. W telewizji (gdy jeszcze oglądałem) wytrzymywałem zwykle tylko do pierwszej przerwy na reklamy. Teraz czasami próbuję złapać coś z "klasyków" na jutubie - i nic z tego.

Ksiażki. Twierdzę, że oglądanie "najgenialniejszych arcydzieł światowego kina" nie jest w stanie dać tego, co czytanie nawet przeciętnej książki. Obraz filmowy wdziera się przez oczy i zachlapuje powierzchnię wyobraźni, nie dając szans głębszym jej pokładom. Obrazy z książki podstępnie przenikają do umysłu, kiełkują i zajmują całą jego przestrzeń, nie tylko powierzchnię.

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#352901

Ostatni akapit w całości uznaję za swój.
Ja mam to samo.
Znam osobę, do której intelektu i wrażliwości mam duże zaufanie, która zamiast obejrzeć sztukę, woli ją przeczytać, z didaskaliami itd.
Mówiła mi to w latach 80., kiedy wystawienia sztuk były jeszcze na ogół na wysokim poziomie.
Oczywiście do teatru chodziła (nie wiem, jak teraz, po obniżeniu się poziomu spektakli), bo ją ta dziedzina bardzo interesuje. Jednak i tak w dużej mierze chodziła po to, żeby ewentualnie zobaczyć, jak ujął to reżyser.
Ja wolę książkę od filmu, bo film ogranicza wyobraźnię, kieruje w jeden kanał. Dlatego opędzam się teraz od dobrze mi życzących naganiaczy na serial o Annie German.
Wolę A.G. posłuchać i obejrzeć (choćby na YT) w oryginale, a życiorys jej chyba dość dobrze znam i bez serialu.

Rodzice i Dziadkowie! Jeśli chcecie, żeby Wasze dziecko nie straciło swojej bogatej wyobraźni, nie kupujcie im bajek na video, tylko czytajcie, a potem niech same czytają.
Wyobraźnia, tak jak mózg czy mięsień, nie ćwiczona - zanika. Jej nosiciel nadaje się potem na wyrobnika, rzemieślnika, odtwórcę, a nie na rzeczywistego twórcę.
Howgh!

Vote up!
0
Vote down!
0
#352942

jedni popierają inni kontestują. Nic nie mogło powstać bez aprobaty władzy, jesteśmy idiotami że tak dajemy się dołować. Telewizja republika wyjaśni to co nie wyjaśnione, alboo nie przecierz dopiero się tworzy

 

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>po co to komu</p>
<p> </p>

#352940

Muszę się wybrać. Na razie kilka osób już namówiłam. Reklamacji nie zgłoszono, ale każdy odbiera inaczej.

Bardzo często widz jest zawiedziony, że nie zobaczył tego, co według niego powinno być. Były zastrzeżenia do "Czarnego czwartku", że prawie nic o Jaruzelskim.

Ja często miałam zastrzeżenia do przedstawiania rzeczywistości w filmach tzw. ambitnych, po raz pierwszy było to chyba w odniesieniu do "Barw ochronnych" Zanussiego. Na "Układ" wybiorę się, podczas długiego weekendu.
Dziękuję za notkę, bo będę mogła skonfrontować wrażenia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#352955

się odzywasz jak nic nie masz do powiedzenia

 

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>po co to komu</p>
<p> </p>

#352956