Śladami Mistrza

Obrazek użytkownika Budyń78
Kraj
Wiele razy przypominano zestawienie wypowiedzi Radosława Sikorskiego na temat Wałęsy, z czasów rządu Olszewskiego i z czasów aplikowania do Salonu. Wygląda na to, że nasz dzielny szef MSZ w swej miłości do Wałęsy zapędził się trochę, powtarzając zachowanie byłego prezydenta sprzed lat.
Jako jedne z mocniejszych dowodów na agenturalność Wałęsy z czasów, gdy nie było jeszcze ani IPN, ani biografii Zyzaka, ani filmów Brauna była reakcja "legendarnego przywódcy" na ujawnienie listy Macierewicza. Obok obalenia rządu Olszewskiego i rozsiewania plotek o planowanym zamachu stanu, Wałęsa - nie będąc pewnym rozwoju sytuacji - przyznał się do podpisania "trzech albo czterech dokumentów" o czym informowała depesza PAP. Informowała przez 5 minut, po czym została wycofana. Być może Lechu zorientował się, że uległ histerii, a może akurat upewnił się, że nic mu nie grozi? Szczęśliwie nikt tego tematu potem nie drążył, zamiast tego mieliśmy festiwal antylustracyjnego bełkotu. To dawne czasy, mam jednak wrażenie, że coś z nich właśnie powtórzyło się jako farsa.

Oto bowiem wczoraj, po publicznym przesłuchaniu w Parlamencie Europejskim, które dotyczyło katastrofy smoleńskiej, nasz nieustraszony szef MSZ ogłosił - i to nawet nie na twitterze - treść swojej rozmowy z ambasadorem Jerzym Bahrem, który 10 kwietnia był na miejscu w Smoleńsku. To właśnie na podstawie opinii Bahra, który znajdował się 150 metrów od wraku, Sikorski powziął stuprocentową pewność, że katastrofy nikt nie przeżył. Nie trzeba być fanem seriali kryminalnych, by zorientować się, ile taka opinia byłaby warta w jakiejkolwiek sprawie kryminalnej. Poza tą, oczywiście. "Stoimy w odległości 150 metrów, nie ma żadnego śladu życia, ugasili pożar"... - mówi ambasador, a minister nabiera pewności, jak Titanic wody. Nic dziwnego w tym nie ma, Bronisław hrabia Komorowski wiedział, że "spadły na niego obowiązki" będąc jeszcze dalej, niż te nieszczęsne 150 metrów Bahra. Z daleka lepiej widać? Szkoda, że Sikorski nie ujawnił też treści jakiejś innej rozmowy, na przykład ze sprzątaczką, która pozwoliła mu na wyrobienie sobie natychmiast opinii na temat winy pilotów. O której to zresztą w Polsce się nadal - wbrew prawdzie, ale zgodnie z obowiązującą, jak widać, narracją, powtarza, czy to w TVN24, czy to w pałacu prezydenckim. Przyczyny są zresztą arcyboleśnie proste.

W każdym razie... Wczoraj ujawniono zapis rozmowy, dziś ogłoszono, że zapisu nie ma. Po następnej konferencji PiS Sikorski ogłosi, że nigdy nie skandował ze swoją wesołą ferajną "Były prezydent Lech Kaczyński", bo mu to wcale ładnie nie brzmiało. A marszałek Kopacz siedzi i pisze Radkowi nowe stenogramy...?

Brak głosów

Komentarze

Ursa moja wiadomość dotarła do ciebie,bo nie wiem czy dobrze wysłałem,i jeszcze raz przrpraszam

Vote up!
0
Vote down!
0
#240562

W tych stenogramach jest jeden istotny, obciążający detal - wynika z nich ni mniej ni więcej, że cała nasza dyplomacja, procedury i tego typu rzeczy to kompletna fikcja i amatorszczyzna o spektakularnych rozmiarach.

Skoro możemy założyć, że te rozmowy były wielokrotnie analizowane pod kątem ew. "problematyczności" - co stanowiło o decyzji ich ujawnienia ?
Zwłaszcza, że druga rzecz jaką możemy równolegle założyć jest następująca - ci, którzy analizowali treść tych rozmów idiotami nie byli i zdawali sobie sprawę z ładunku kompromitacji jakim okrywa nasze władze ta, z pozoru niewinna, wymiana zdań.

I kolejny znacznie istotniejszy element - awaria sieci informatycznej plus brak zapisu rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim.
To jest moim zdaniem hit tygodnia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#241282