Kakofonia na Titaniku

Obrazek użytkownika Budyń78
Kraj

Kolejnym krokiem Kazimierza Marcinkiewicza powinien być "wyciek" nagrania z udziałem jego i "Isabell" w sytuacji intymnej, co pozwoliłoby zająć czymś opinię publiczną.

Media z jednej strony krytykują Marcinkiewicza za podporządkowanie wszystkiego PR-owi, z drugiej łapią w lot każdy jego happening tak, jak wcześniej nagłaśniały każdy wygłup Palikota. Hipokryzja tego światka to nic nowego, więc zamiast znów się nią zajmować, popatrzmy na to, co przyniósł nam dzisiejszy dzień. Wspomniany Marcinkiewicz może mieć kłopoty. Co prawda nie trafi na razie pod Trybunał Stanu, a jedynie spotka się zapewne z prokuratorami. Byłoby zabawne, gdyby człowiek, być może odpowiedzialny za kilka większych afer (opcje walutowe, prywatyzacja sektora energetycznego) nagle miał odpowiadać za doprowadzenie do upadku jednego zakładu. Marcinkiewicz broni się, mówiąc, że ministrem skarbu był tylko miesiąc, kłopot w tym, że wcześniejszy minister, pan Mikosz, był protegowanym Marcinkiewicza właśnie. Nareszcie jakieś prawdziwe afery w rządzie PiS! - chciałoby się zawołać, niestety o Mikoszu cicho, a Marcinkiewicz już dawno z PiS nie ma nic wspólnego, choć według sondaży nie wszyscy Polacy o tym wiedzą. Może warto wiec w jutrzejszym przekazie dnia wspomnieć coś o "karygodnych zaniedbaniach polityków PiS w sektorze mięsnym".

Dziennikarz śledzy "Dziennika", przypadkowo noszący to samo nazwisko co jeden z bardziej znanych pułkowników ABW, wraz z kolegą opisali interesy Pawlaka. Pawlak, jak wiadomo, zawsze lubił gdy jego sprawy prowadziła związana z nim kobieta, nigdy specjalnie mu to nie zaszkodziło, tak jak politykom jego partii nie szkodził nepotyzm. Polityka haków jak widać ma się dobrze, MSWiA tolerowało dziwne interesy strażaków z kochanką Pawlaka, zapewne właśnie po to, by wyciągnąć je w odpowiedniej chwili. Wygrana PSL w Olsztynie to dobry moment, Pawlak może poczuć się zbyt pewnie. Tak więc nagle dziennikarze, przy okazji udowadniając, że jednak potrafią krytykować rząd, zaczną oburzać się tym, co dotąd było naturalne i niegodne uwagi. Stokrotka polskiego dziennikarstwa pisze nawet o dymisji Pawlaka... Kto wie, może rozpad koalicji i niemożność rekonstrukcji rządu to dobry sposób na ucieczkę z boiska w połowie z góry przegranego meczu? Kłopot jednak w tym, że obecnie nie ma komu przejąć obowiązków. SD jeszcze zbyt słabe, Polska XXI przegrała z Lufthansą, a o demokratach nie ma nawet co pisać. Donald Tusk znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, wygląd ajednak na to, że na razie nie zostanie zwolniony z obowiązków, prędzej - będzie musiał zrezygnować z przezydentury. Zapowiedzią tego była debata z Tadeuszem Mazowieckim, w której, mimo tytułu w GW, padła deklaracja, że głową państwa może być ktoś inny, warunkiem jest tylko bezwolność potencjalnego kandydata. Podstawowym pytaniem jest jednak, jak długo Tusk będzie wart popierania dla swoich możnych przyjaciół z układu medialnego. Dziennikarze przecież zawsze mogą się czymś oburzyć. Na każdego z ministrów znajdą się na pewno rzeczy poważniejsze, niż wyprawa na boisko w czasie głosowania. Protesty społeczne dziś jeszcze nie są nagłośniane, jednak artyści w swej nieskończonej społecznej wrażliwości na los najsłabszych nie mogą się doczekać wezwania na kolejny koncert dla pielęgniarek od ludzi, którym zawdzięczają swoje kariery. Kolejne roczniki mogą nagle zostać uświadomione, jak niskie będą ich emerytury. Lontów jest wiele, pytanie tylko, który podpalić. Czasu na podjęcie decyzji jest zaś tyle, ile zajmie wyhodowanie godnego następcy. Nie mogę się doczekać tego wewnętrznego rozdarcia wszystkich etatowych komentatorów, którym nagle otworzą się oczy. Czeka nas ciekawy rok, pełen zaskakujących zmian poglądów, skandali i medialnych fajerwerków. Spory ideologiczne też nieprzypadkiem pojawiają się właśnie dziś - nie chodzi tu na pewno tylko i wyłącznie o gonienie Europy. Tym razem trzeba będzie zrobić bardzo dużo, by tak naprawdę nie zmieniło się nic. Do naturalnego zużycia się ekipy doszedł kryzys, czynnik, nad którym nie do końca da się zapanować, za sznurki zaś pociągają inni gracze, niż na ogół. To już nie gra przyjaciół, a bezwględna walka o całą kasę. Przegranych ustalić można chyba dość łatwo, przy kolejnych historycznych transformacjach najwięcej obrywają ci sami. Jednak kto wygra - tego dziś nie wie zapewne nawet Grzegorz Schetyna.

Władze światowych potęg też jak widać nie są zbyt pewne siebie, skoro w USA wojsko ćwiczy rozpędzanie zamieszek, Unia zas tylnymi drzwiami wprowadza prawo, pozwalające mordować demonstrantów. W krajach bałtyckich protesty społeczne już się rozpoczęły, w Niemczech alarmująco wzzrasta liczba lewaków "zdolnych do użycia przemocy", tylko u nas wciąż jeszcze cisza, spokój i zakochany Marcinkiewicz. Bomba jednak tyka. Globalne ocieplenie, aborcja, eutanazja, Isabell i milion innych tematów zastępczych stają się coraz bardziej rozpaczliwą kakofonią. Na razie jeszcze ogłupione masy zdają się tańczyć tak, jak media im grają. Jednak wlewająca się na pokład Titanika woda może w końcu poplątać kroki. Gdy zagłuszy również przekazy dnia, będzie być już za późno. "Ostateczny krach systemu korporacji" Janusz Palikot będzie próbował przykryć kolejnym błyskotliwym bon-motem, zaś Marcinkiewicz demonstracyjnie wybierze się na spacer z młodszą siostrą Isabell (lub jej odpowiednikiem) jednak może nie istnieć już żadne medium, które to pokaże. I tym optymistycznym akcentem warto zakończyć rozważania nad wydarzeniami jednego tylko dnia w marcu 2009 roku.

Brak głosów

Komentarze

No proszę, wyłożyłeś kawę na ławę, tylko o sondażu GW zapomniałeś dzisiejszym, gdzie słupek chyżego roja stoi jak stał i nie zapodali gdzie ten sondaż robili czy w redakcji u Aaaadddaaaaasia.

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#15587

nawet nie wiedziałem o tym sondażu, ale nie zdziwiłbym się, gdyby był robiony nawet wsród faktycznej próby losowej. Gdy śledzę na forach komentarze do sprawy orwellowskiego "spisu powszechnego" spotykam się z głosami krytykującymi... Kaczyńskiego. Tresura działa naprawdę sprawnie, a młodzież już nawet nie zna Orwella, choć niby był lekturą szkolną nie tak dawno temu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#15590

Ja jestem oszołom, który wierzy w spiskową teorię dziejów. Prawdę mówiąc wszyscy w nią wierzą, ale się nie przyznają.
Pan Budyń pisze, że komentatorom otworzą się oczy. Otóż jestem pewien, że mają oni oczy szeroko otwarte i bardzo uważają na "icki" (nazwa wzięta z żeglarstwa) Jak się tylko zmieni wiatr - oni natychmiast zmienią hals. Oglądałem dziś główne wydanie dziennika w TVN. Wygląda na to, że ta łajba już stoi w łopocie.
Jeżeli z tego wyniknie w końcu rozwalenie koalicji - to znaczy, że ktoś zupełnie z zewnątrz steruje naszą "demokracją". Obawiam się jakie mogą być dalsze kroki.

AW

Vote up!
0
Vote down!
0
#15595

może teraz SD?

Vote up!
0
Vote down!
0
#15596

Szykuje się coś naprawdę wielkiego - każdy nawet najgłupszy obywatel podskórnie to wyczuwa. Niebawem demokracja odejdzie do lamusa i pozostanie jedno pytanie - wygrają oni, czy my.

Vote up!
0
Vote down!
0
#15598

...kelnerem, akwizytorem czy konduktorem, czyli tym, do czego ma warunki. Pewnie nie pójdzie siedzieć... Nie jestem aż tak podły, żeby życzyć mu źle (choć należy się to zdrajcy i pajacowi, jak psu buda). Poczekam jeszcze kilka lat i zobaczę, czy "blondina" nadal przytula się do pucybuta Marcinkiewicza. Obstawiam, że poszuka innego ustawionego małżonka, albo wyda pamiętniki "W łóżku z Kaziem".
Sławna/niesławna Anastazja P. wysiada.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#15602

Za każde błazeństwo jest odpowiednia kara. Jeszcze Kaziu się obudzi z "miłosnego szału", bez rodziny, ośmieszony i samotny. Wtedy będzie mógł podać rękę Palikotowi.
Pozdro.

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#15603