Szukam pracy – moje przygody – kolporter ulotek – część V

Obrazek użytkownika Pluszak
Kraj

„Najtrudniejszy pierwszy krok” – tak śpiewała kiedyś Anna Jantar. Kolporterem ulotek nigdy nie byłem, ale zawsze można spróbować :) , zwłaszcza że to praca na swoje konto. Niestety sam sobie nie mogę wypłacić pensji bo nie mam jeszcze z czego, ale w ramach wolnego czasu mogę zostać kolporterem ulotek portalu Bazaroskop.eu.

Pierwsza ulotka reklamowa Bazaroskopu

Projekt oraz wydruk ulotki został wykonany nieodpłatnie przez moją koleżankę, zawodowego grafika, i za to jej wielkie dzięki. Ulotka została wydrukowana w ilości 400 sztuk, z czego w dniu wczorajszym, tj. 31 maja 2011 rozdysponowałem pomiędzy okoliczne firmy i sklepy około 30 sztuk.

Najtrudniejszy jest ten pierwszy krok, kiedy trzeba wykonać jakąś pracę, a nigdy wcześniej się jej nie wykonywało. Teoretycznie rozdawanie ulotek to prosta sprawa, wystarczy komuś wręczyć ulotkę i sprawa załatwiona. Ale w praktyce wcale tak nie jest, bo jeśli się nie chcę aby ulotka trafiła do kosza to wypada powiedzieć choć kilka słów, na przykład „zapraszam do zamieszczania materiałów pani firmy w portalu Bazaroskop".

Na pierwszy „odstrzał” poszedł Turek, i wcale nie dlatego żebym nie lubił Turków, ale wracając wczoraj do domu jako pierwsza na mojej drodze stanęła turecka kafejka, a na dodatek w tej kafejce potrzebowali kogoś do pracy, a tą pracą miałaby być pomoc w kuchni. Wszedłem do kafejki, podszedł pan ubrany w czerwoną koszulkę z godłem Turcji, „łamaną" polszczyzną zapytał w czym może pomóc. Zapytałem go o co chodzi z tą pracą, co jest wymagane, na to on odparł że chodzi o przygotowywanie kebabów, ale niestety nie ma szefowej, a to z nią trzeba rozmawiać w sprawie pracy. Poprosił abym zostawił jakiś kontakt do siebie. No to zostawiłem numer telefonu, a także adres strony www wraz z ulotką Bazaroskopu. Turek podziękował, wyszedłem.

„Pierwsze koty za płoty”, za jednym zamachem załatwione dwie rzeczy, zapytałem o pracę, i wręczyłem ulotkę Bazaraskopu.

W dalszej kolejności wędrując po Starym Rynku w Bielsku-Białej odwiedziłem kilkanaście różnych firm, w tym zakład optyczny, jedną kafejkę, drugą kafejkę, antykwariat, jeszcze jedną kafejkę itd. Wszyscy otrzymali ulotki wraz z kilkoma słowami wyjaśnienia. W dalszej części wędrówki odwiedziłem jeszcze dwa biura turystyczne, biuro pośrednictwa pracy, salon sukien ślubnych, sklep dla plastyków, sklep z marmurami. Kolejne osoby, szefowie firm lub pracownicy otrzymali po ulotce wraz z wyjaśnieniem o co chodzi.

Trzecia tura wręczania ulotek odbyła się w bliskiej okolicy mojego domu, ulotki otrzymali: sklep wędkarski, zakład fryzjerski, kwieciarnia, pizzeria, sklep w którym sprzedaje się świeże, wiejskie jaja.

Czwarta i ostatnia tura odbyła się na dużym parkingu, tam gdzie uczą się parkować kursanci z kilkunastu różnych szkół nauki jazdy.

W zasadzie większość ludzi podziękowała, niektóre z osób stwierdziły że zapoznają się z tym portalem. Najbardziej rozbrajający był jeden z instruktorów nauki jazdy, który na próbę wręczenia ulotki odburknął nieuprzejmie „po co?”. Widocznie ten pan instruktor ma dużo zainteresowanych kursami na prawo jazdy skoro nie był zainteresowany. Ze wszystkich firm w których byłem tylko ten instruktor nauki jazdy odmówił wzięcia ulotki, pozostałe firmy przyjęły.

Osobnym tematem jest to co się później stało z tymi ulotkami. Być może cześć z tych ulotek trafiła do kosza, przecież to standardowa procedura wielu osób z nas. Gdy podchodzi ulotkarz to niby ulotkę się bierze, ale najczęściej ląduje ona w najbliższym koszu na śmieci.

W Bazaroskopie każdego dnia przybywa odwiedzających, ale ogłoszeniodawców czy osób których chcą zareklamować swoje firmy jest wciąż zbyt mało. Aktualnie najwięcej jest ogłoszeń dotyczących pracy, więc domyślam się że trochę odwiedzających wpada na stronę www aby poszukać pracy. Mam nadzieję że inne działy również uda się rozbudować, ale wiem że będzie to trudny proces, a zwłaszcza teraz kiedy w TV leci reklama pewnego portalu który oferuje podobna usługę zamieszczania ogłoszeń. Niestety nie mogę sobie pozwolić na zakupienie czasu antenowego czy powierzchni reklamowych, więc cała reklama odbywa się z wykorzystaniem półśrodków i dzięki uprzejmości administracji kilku portali www.

Wracając do tematu pracy kolportera ulotek... Praca kolportera to teoretycznie łatwizna, wystarczy do kogoś podejść, dać mu ulotkę ( lub kilka ulotek ) i sprawa załatwiona. Ale w praktyce wygląda to tak że większość z tych ulotek i tak ląduje w kuble, a wielu z nas nawet nie raczy poczytać co tam jest napisane. Rozdając ulotki i jednocześnie widząc że taka ulotka trafia do kubła który znajduje się 10 metrów od ulotkarza, takie zachowanie odbiorcy ulotki wcale nie motywuje do samozadowolenia ulotkarza. Skoro już ktoś zdecydował się zabrać jakąś ulotkę, to miło by było aby się z nią zapoznał.

Zostało mi do rozdysponowania około 360 – 370 ulotek w wersji papierowej, prędzej czy później je rozdam. Jeśli ktoś ma ochotę wesprzeć moją pracę to może sobie zrobić wydruk ulotki Bazaroskopu a następnie przypiąć czy przykleić ją w jakimś widocznym miejscu firmy, sklepu czy biura. Tyle wystarczy, dzięki.

W najbliższy piątek mam zadzwonić do jednej z bielskich firm w sprawie roznoszenia ulotek, pan z którym rozmawiałem mówił mi w poniedziałek że ulotek do rozdania będzie sporo, ale mam zadzwonić w piątek. No to czekam na piątek...

Reasumując, jak się kiedyś chce cokolwiek kiedyś zarobić to czasem trzeba wykonać furę pracy za darmo, i taką pracą jest na przykład rozdawanie ulotek reklamowych swojej firmy czy sklepu. Niezależnie od poszukiwania pracy zamierzam nadal porozdawać trochę ulotek Bazaroskopu.

Brak głosów