Uprawnienia kierującego pojazdem w przypadku dokonania przez Policję nieprawidłowego (lub fikcyjnego) pomiaru prędkości

Obrazek użytkownika Artur Mezglewski
Kraj

Uprawnienia kierującego pojazdem w przypadku dokonania przez Policję nieprawidłowego (lub fikcyjnego) pomiaru prędkości

Obowiązujące przepisy prawa polskiego nie przyznają kierującym żadnych konkretnych uprawnień w zakresie sprawdzenia poprawności kontroli prędkości jego samochu. Kierowca jest zupełnie bezradny nawet w sytuacji dokonania przez policjanta pomiaru fikcyjnego. W praktyce mają miejsce przypadki, że funkcjonariusz nie kasuje na wyświetlaczu radaru wyniku pomiaru dokonanego wcześniej i przypisuje go kolejnym zatrzymanym kierowcom. Zdarzają się nawet takie sytacje, że policjant, który zgłasza dyżurnemu, że namierzył kolejnego kierowcę przekraczającego dozwoloną prędkość, faktycznie nie wyszwedł nawet z radiowozu i nie miał nawet radaru w ręce…

1. Organy uprawnione do dokonywania kontroli prędkości

Do dokonywania kontroli prędkości upoważnieni są: policjanci, funkcjonariusze Straży Granicznej lub organów celnych, strażnicy miejscy (gminni), inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego oraz – w bardzo ograniczonym zakresie – Żandarmeria Wojskowa i wojskowe organy porządkowe

Strażnicy mogą dokonywać kontroli prędkości jedynie na drogach gminnych, powiatowych i wojewódzkich oraz drogach krajowych w obszarze zabudowanym, z wyłączeniem autostrad i dróg ekspresowych oraz jedynie w oznakowanym miejscu i określonym czasie, uzgodnionymi z właściwym miejscowo komendantem powiatowym Policji.

Żandarmeria oraz wojskowe siły porządkowe mogą używać urządzeń kontrolno-pomiarowych jedynie w stosunku do kierujących pojazdami sił zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej oraz w stosunku do żołnierzy pełniących czynną służbę wojskową kierujących innymi pojazdami.

W odniesieniu do strażników oraz inspektorów ITD nie wydano jeszcze właściwych przepisów wykonawczych, stąd formacje te, na razie nie mogą karać kierowców mandatami za przekroczenia prędkości (co nie oznacza, że bezprawnie tego nie czynią – uwaga ta dotyczy strażników miejskich). Stosowne rozporządzenia zostanie wydane niebawem.

2. Natura prawna działań polegających na dokonywaniu pomiarów prędkości

Używanie urządzeń kontrolno pomiarowych do badania prędkości pojazdów w ruchu drogowym jest czynnością faktyczną o charakterze materialno-technicznym. Czynność taka stanowi jedną z prawnych form działania administracji publicznej, do których zaliczamy także organy bezpieczeństwa i porządku publicznego.

3. Obywatel jako użytkownik drogi publicznej

W stosunku do osób będących użytkownikami dróg publicznych obowiązujące przepisy wyznaczają cały szereg obowiązków, które mogą wypływać z różnych źródeł: norm prawnych, znaków, sygnałów, poleceń uprawnionych organów. W przypadku naruszenia przepisów ruchu drogowego przez użytkownika drogi, mogą wynikać dla niego określone skutki prawne. Skutki takie następują, jeśli złamanie obowiązku określonego zachowania na drodze zostało stwierdzone w sposób bezpośredni przez podmiot uprawniony do dokonania kontroli ruchu drogowego lub do kierowania ruchem.

4. Skutki stwierdzenia przekroczenia przez kierującego dozwolonej prędkości

Za przekroczenie przez kierującego dozwolonej prędkości spotkają go skutki o charakterze prawnoadministracyjnym oraz prawnowykroczeniowym. Skutkiem o charakterze prawno administracyjnym jest nałożenie na kierującego określonej liczby punktów karnych w ewidencji kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego. Skutkiem o charakterze wykroczeniowym (z reguły) będzie grzywna nałożona w postępowaniu mandatowym lub w postępowaniu sądowym.

5. Pozycja kierującego pojazdem na gruncie przepisów prawa administracyjnego

Używanie urządzeń kontrolno-pomiarowych nie jest dokonywane w toku postępowania administracyjnego. Kierujący pojazdem nie ma zatem uprawnień strony postępowania, chociaż z faktu dokonania takiej kontroli mogą wypływać dla niego określone skutki prawne.

Obowiązujące przepisy prawa administracyjnego nie przyznają kierującemu pojazdem żadnych konkretnych uprawnień w zakresie kontroli poprawności pomiaru prędkości dokonanego przez Policję lub inny uprawniony organ. Przepisy te zakładają zatem pewną fikcję, polegającą na założeniu, że do przekroczenia prędkości doszło, jeśli uprawniony organ tak uznał. Fikcji tej kierujący pojazdem nie jest w stanie obalić nie tylko w sytuacji, gdy dokonany pomiar był nieprawidłowy, ale także wówczas, gdy faktycznie żadnego pomiaru nie wykonano…

Obowiązujące przepisy prawa o ruchu drogowym szczegółowo określają uprawnienia Policji i innych organów w zakresie kontroli ruchu oraz obowiązki spoczywające na kierujących pojazdami. Nie zawierają jednak żadnych norm określających jakiekolwiek uprawnienia, które przysługiwały by kierującym w trakcie dokonywanej kontroli. W szczególności kierujący nie ma w przepisach administracyjnoprawnych zagwarantowanego prawa do:

- osobistego ustalenia, którym miernikiem prędkości pomiar został dokonany,

- osobistego sprawdzenia świadectwa legalizacji urządzenia,

- sprawdzenia prawidłowości dokonania pomiaru na podstawie analizy zapisów z pamięci elektronicznej urządzenia,

- osobistego sprawdzenia dokumentacji przebiegu kontroli prędkości.

6. Regulacje zawarte w wewnętrznym prawie policyjnym

Pewne obowiązki po stronie policjantów, związane z ujawnieniem dokonanego pomiaru, wynikają z wewnętrznych przepisów policyjnych zawartych w Zarządzeniu Nr 609 Komendanta Głównego Policji. Z przepisów tych wynika, iż policjant ma m. in. obowiązek (§ 15 ust. 1):

- posiadania przy sobie potwierdzonej kopii świadectwa legalizacji przyrządów kontrolno-pomiarowych, używanych w służbie i okazać ją na prośbę osoby kontrolowanej,

- w miarę możliwości okazać, na żądanie osoby kontrolowanej, nagranie lub wynik pomiaru.

Należy jednak uwzględnić, że:

a) powyższe przepisy nie przyznają kierującemu żadnych praw, na podstawie których mógłby gdziekolwiek dochodzić swoich roszczeń, poza możliwością złożenia skargi na funkcjonariusza,

b) zarządzenie KGP Policji wiąże jedynie policjantów, a nie wiąże funkcjonariuszy innych służb.

W praktyce przepisy zarządzeń wewnętrznych Komendanta Głównego często nie są przez policjantów realizowane – i dzieje się to za wiedzą i zgodą komendantów powiatowych Policji. I tak np. inspektor Stanisław Wilczyński – Komendant Powiatowy Policji w Nisku, stwierdził pisemnie, że

„Przepisy wewnętrzne nie nakładają na policjanta obowiązku okazywania czasu od pomiaru ani też okazywania świadectwa legalizacji, robione to jest tylko grzecznościowo…”

Dowód: pismo Komendanta Powiatowego Policji w Nisku do Sądu Rejonowego w Nisku z dnia 15 marca 2011 r. (RD-697/11)

7. Uprawnienia przysługujące kierującemu w postępowaniu wykroczeniowym

Kierujący, który kwestionuje prawidłowość dokonanego pomiaru może odmówić przyjęcia mandatu karnego. Wówczas wszczęte zostanie przeciwko niemu postępowanie sądowe, poprzedzone przeprowadzeniem tzw. czynności wyjaśniających.

Na etapie czynności wyjaśniających obowiązujące przepisy (art. 54 § 6 KPW) przyznają mu prawo do zgłaszania wniosków dowodowych, w tym także prawo do złożenia wniosku o sprawdzenie przez Policję lub inny organ prowadzący czynności prawidłowości dokonanego pomiaru. Powyższy wniosek nie jest jednak wnioskiem dowodowym w sensie ścisłym. Na etapie czynności wyjaśniających kierującemu nie przysługują bowiem prawa strony procesowej. O ewentualnym przeprowadzeniu dowodu każdorazowo z urzędu decyduje organ, który prowadzi czynności wyjaśniające. Nadmienić należy, że jest to ten sam organ, który wcześniej dokonał pomiaru prędkości…

Kierujący na etapie czynności wyjaśniających nie ma prawa do przeglądania akt postępowania, gdyż takiego prawa nie przyznał mu ustawodawca.

W postępowaniu przed sądem kierowca (jako obwiniony) ma już pełne uprawnienia strony postępowania. Ma prawo wglądu do materiału dowodowego oraz ma prawo składania wniosków dowodowych. Sąd może oddalić wniosek dowodowy jedynie wówczas, gdy (art. 170 § 1 KPK w związku z art. 39 § 2 KPW):

- przeprowadzenie określonego dowodu jest niedopuszczalne;

- okoliczność, która ma być udowodniona, nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy albo jest już udowodniona zgodnie z twierdzeniem wnioskodawcy;

- dowód jest nieprzydatny do stwierdzenia danej okoliczności;

- dowodu nie da się przeprowadzić,

- wniosek dowodowy w sposób oczywisty zmierza do przedłużenia postępowania.

Odnośnie przysługującego kierowcy prawa wglądu do materiału dowodowego, zauważyć należy, co następuje.

Kierowca ma wgląd jedynie do akt prowadzonego przeciwko niemu postępowania wykroczeniowego, nadal nie uzyskał jednak prawa wglądu do dokumentacji przeprowadzonej kontroli prędkości.

Kierowca jako strona postępowania może wnioskować, aby sąd zwrócił się do Policji, czy też innego organu, który przeprowadził kontrolę prędkości, o przekazanie dokumentacji dotyczącej przebiegu tej kontroli, jednakże sąd nie ma praktycznie żadnych możliwości wyegzekwowania od Policji dostarczenia żądanych dokumentów. Tym bardziej nie ma najczęściej możliwości sprawdzenia, czy dana dokumentacja dotyczy przedmiotowego zdarzenia i czy jest kompletna.

W praktyce zatem sąd rozpatruje sprawę wykroczeniową jedynie na podstawie tych dokumentów, które Policja zechce łaskawie nadesłać, bez możliwości dokonania ich prawidłowej, pełnej weryfikacji.

8. Praktyka

W praktyce zdarzają się przypadki dokonywania przez Policję nieprawidłowych pomiarów prędkości przy użyciu ręcznych mierników prędkości. Wcale nierzadko zdarzają się też przypadki dokonywania przez nich pomiarów fikcyjnych. Radary ręczne są dość ciężkie, a wykonanie prawidłowego pomiaru wymaga pewnego wysiłku oraz pewnej sprawności i doskonałego refleksu. Nie wszyscy funkcjonariusze taką sprawność posiadają. Nie wszystkim się też chce gimnastykować. W związku z tym, iż poszczególni komendanci nakładają na patrolujących policjantów obowiązek wykazania się określonym, dziennym dorobkiem mandatowym, policjanci ci po wykonaniu pomiaru i uzyskaniu na wyświetlaczu określonej wartości, przekraczającej znacznie dopuszczalną prędkość, nie kasującą tego pomiaru, lecz przypisują go następnym zatrzymanym kierowcom (znane mi są osobiście 3 takie przypadki).

Kierowcy zwykle nie zdają sobie sprawy z faktu, że niejednokrotnie okazywany im przez funkcjonariusza pomiar prędkości na wyświetlaczu tzw. radaru nie został uzyskany na skutek dokonanego aktualnie pomiaru, lecz jest to pomiar innego samochodu, który został dokonany wcześniej i świadomie nie został przez policjanta skasowany….

Nawet w przypadku kwestionowania przez kierującego prawidłowości dokonanego pomiaru oraz wnioskowania przez niego dokonania weryfikacji pomiaru, jednostki organizacyjne Policji nie przeprowadzają żadnego postępowania, które zmierzało by do ustalenia rzeczywistego przebiegu kontroli. W momencie złożenia przez funkcjonariusza drogą radiową meldunku o stwierdzeniu naruszenia w postaci przekroczenia prędkości, Policja uznaje ten fakt za oczywisty i ujmuje go w swoich statystykach, dotyczących wykrywalności popełnianych wykroczeń.

W przypadku, gdy sprawa trafia do sądu, a kierujący stanowczo domaga się przeprowadzenia kontroli dokonanego pomiaru, Policja przesyła do sądu świadectwo legalizacji urządzenia pomiarowego starego typu, które nie posiada pamięci elektronicznej, a więc nie dające możliwości odtworzenia dokonanych pomiarów. Urządzenia takie są nadal na wyposażeniu komend i komisariatów Policji. Sąd nie ma możliwości sprawdzenia, jakie urządzenie było eksploatowane danego dnia przez określony patrol i czy było to jedyne urządzenie pomiarowe na wyposażeniu tego patrolu. Przed wszystkim sąd nie ma skutecznego sposobu na to, aby uzyskać pełny rejestr wszystkich pomiarów wykonanych przez dane urządzenie.

Jest regułą, że zachowanie kierowcy, polegające na kwestionowaniu pomiaru prędkości i odmowie przyjęcia przez niego mandatu karnego, traktowane jest przez policjantów jako postawa „arogancka”. Osoba, która śmie podważyć „wyrok” policjanta może spodziewać się ze strony Policji się różnorakich przejawów zastraszania i szykanowania. Najostrzejszą formą szykan jest kampania prasowa, w której podawane są opinii publicznej jedynie wybiórcze informacje dotyczące zdarzenia. Zdarza się też, że kampania taka oparta jest na oczywistym kłamstwie. Policjant, którego ambicja została urażona, jest zdolny do wszystkiego.

9. Przykład – rzekomy pomiar prędkości dokonany przez sierżant Joannę Wziątek z Komendy Powiatowej Policji w Stalowej Woli

a) Początek sprawy

W dniu 24 maja 2009 roku o godz. 15.30 sierżant Joanna Wziątek z Komendy Policji w Stalowej Woli zgłosiła drogą radiową do KPP w Nisku, że „kierujący w miejscowości Katy odmówił mandatu karnego”. Sierżant Joanna Wziątek w notatniku służbowym spisała dane personalne kierowcy oraz sporządziła notatkę, iż krytycznego dnia o godz. 14.10 kierowca odmówił przyjęcia mandatu. Na marginesie notatnika, na wysokości danych personalnych kierowcy, dużymi, „drukowanymi” literami wpisała słowo WNIOSEK.

W dniu 8 czerwca 2009 r. sierżant Joanna Wziątek sporządziła ponadto notatkę urzędową – na potrzeby postępowania sądowego w sprawie o przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. W notatce tej napisała m. in.:

„W dniu 24.05.2009 r. w godz. 13:00-21:00 pełniłam służbę patrolową w ramach koordynacji wojewódzkiej radiowozem nieoznakowanym Renault Laguna nr rej. RZ 65854 na trasie T15 i T16 wspólnie z funkcjonariuszem z KPP Nisko Dominikiem Wdowiakiem. Około godz. 14:20 w trakcie pracy na RMP w miejscowości Katy na drodze krajowej (K19) dwukierunkowej o dwóch pasach ruchu, sierż. D. Wdowiak zatrzymał do kontroli drogowej pojazd marki Skoda Fabia nr rej. LU 4511H jadący od strony Niska. (…) Przyczyną kontroli było przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym oznaczonym odpowiednimi znakami D-42, przez wymienionego o 60 km/h t.j. 110/50 km/h. To ja dokonałam pomiaru w/w prędkości. (…) podczas kontroli w/w był arogancki, niemiły, kilkakrotnie powtarzał że on uczy prawa takich policjantów jak my i że zna prawo” (…).

b) Reakcja kierującego na zaistniałe zdarzenie

Kierujący nie został przesłuchany na miejscu zdarzenia pomimo ciążącego na policjantach ustawowego obowiązku przeprowadzenia takiego przesłuchania. Nadmienić należy, iż kierujący zdecydowanie zażądał takiego przesłuchania. Kierujący od samego początku kwestionował prawidłowość pomiaru. Wielokrotnie też (ustnie i pisemnie) wyjaśniał, że sierżant Joanna Wziątek nie dokonała żadnego pomiaru prędkości jego samochodu: nie miała ani przez chwilę radaru w ręce i nawet nie wyszła z radiowozu (cały czas siedziała na siedzeniu kierowcy).

Kierujący bezpośrednio po zdarzeniu zawrócił z drogi i udał się do KPP w Nisku celem złożenia zawiadomienia o nieprawidłowej kontroli oraz w zakwestionowania dokonanego pomiaru. Jego pobyt w Komendzie w Nisku został odnotowany przez dyżurującego policjanta. Pełniący wówczas służbę mł. aspirant Mariusz Juśko sporządził notatkę służbową z dnia 18 czerwca 2009 r., w której odnotował m. in.:

„Około godz.. 15.20 do KPP Nisko zgłosił się (…) celem złożenia zawiadomienia na nieprawidłowo przeprowadzoną kontrolę drogową przez patrol Policji w miejscowości Katy. Jak twierdził został zatrzymany niesłusznie do kontroli drogowej za przekroczenie prędkości i niesłusznie ukarany za to wykroczenie mandatem karnym, którego właśnie odmówił. Z wypowiedzi wynikało, że on nie jechał z taką prędkością jaka została mu okazana przez Policjantów Ruchu Drogowego. W/w mężczyzna podczas pobytu w KPP w Nisku zachowywał się nerwowo, był wzburzony i arogancki” (…).

Kierujący następnego dnia tj. 25 maja 2009 r. pojechał do Rzeszowa i osobiście przedstawił całą sprawę wysokiemu stopniem funkcjonariuszowi Komendy Wojewódzkiej i złożył pisemną skargę. W skardze tej, odnosząc się do faktu rzekomego przekroczenia prędkości stanowczo zaprzeczył, aby prędkość jego samochodu mogła wynieść 110/km.

Kierujący skierował ponadto w dniu 3 czerwca 2009 r. do Policji w Jarocinie wniosek o niekierowanie wniosku o ukaranie, w którym napisał:

„Wnoszę o niekierowanie przeciwko mnie wniosku o ukaranie w związku ze zdarzeniem, które miało miejsce 24 maja 2009 r. po godz. 14.00 w miejscowości Katy k/Domostawy, gdyż dokonany wówczas pomiar prędkości mojego samochodu był nieprawidłowy”.

Na powyższe pismo (które od samego początku znajduje się w aktach sprawy) kierujący nie otrzymał żadnej odpowiedzi ze strony Policji.

Także w dniu 3 czerwca 2009 r. kierujący skierował do komisariatu w Jarocinie wnioski dowodowe, do złożenia których upoważniał go art. 65 § 6 KPW. W piśmie tym zwrócił się m. in.

„o sprawdzenie w zachowanej dokumentacji jakie pomiary prędkości zarejestrował policyjny patrol w dniu 24 maja 2009 r. patrolujący drogę krajową w miejscowości Katy bezpośrednio przed pomiarem prędkości mojego samochodu, czyli ok. godz. 14.00”.

Na powyższe pismo, które także od samego początku znajduje się w aktach sprawy, kierujący nie otrzymał do dnia dzisiejszego żadnej odpowiedzi.

Fakt, iż kierujący w dniu 24 maja 2009 r. kwestionował dokonany rzekomo przez policjantkę pomiar – oprócz aspiranta Juśko potwierdzili także dwaj inni policjanci, przy czym jeden z nich zeznawał na tę okoliczność pod odpowiedzialnością karną.

c) Informacja jaką Komenda Policji z Niska przekazała prasie

Pomimo powyższych, niezaprzeczalnych, jasnych i niepodważalnych dowodów, świadczących, że kierujący od samego początku i na różne możliwe sposoby kwestionował rzekomy pomiar prędkości i od samego początku domagał się od Policji jego sprawdzenia, Policja żadnych dowodów nie przeprowadziła, natomiast przekazała prasie informację, że kierujący pomiaru prędkości nie kwestionował…

Rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nisku Anna Kowalik-Środek w maju 2010 r. przekazuje prasie następującą informację:

„Kierujący nie kwestionował prędkości swojego samochodu. Pokazano mu wynik pomiaru. Na początku domagał się od policjantów pouczenia. Kiedy tak się nie stało, odmówił przyjęcia mandatu. Dlatego policja skierowała sprawę do sądu”.

Fałsz przekazany przez rzeczniczkę Komendanta z Niska jest podwójny, bowiem kierujący od samego początku kwestionował pomiar i nie domagał się od policjantów żadnego pouczenia.

d) Ogólnopolska kampania medialna

Na podstawie tej jednej, krótkiej informacji, której źródłem była KPP w Nisku, bez zapoznania się z aktami spraw (gdzie znajdowały się, opisane powyżej dowody), bez dania kierującemu możliwości przedstawienia swojego stanowiska, informując kłamliwie społeczeństwo, że dziennikarze starali się skontaktować z kierującym, a jednocześnie odmawiając publikacji sporządzonego przez niego sprostowania – rozpoczęła się ogólnopolska kampania. Nierzetelne artykuły na temat tej sprawy publikowały m. in.:

Echo Dnia, Nowiny, Dziennik Wschodni, Sztafeta, Gazeta Pomorska, Moje Miasto, Na Sygnale, Nowy Tydzień, Wirtualna Polska.

Dziennikarzami, którzy nadali całej sprawie ogólnopolskiego charakteru byli:

Sławomir Czwal – obecny wicestarosta niżański, oraz

Marcin Radzimowski – szef tarnobrzeskiej redakcji Echa Dnia.

Szerzej na ten temat w artykule: http://prawonadrodze.org.pl/index.php/archives/353

We wszystkich publikacjach podkreślano, że kierujący nie kwestionował pomiaru prędkości. Żadna gazeta nie podała, że kierujący zeznawał, że policjantka żadnego pomiaru nie wykonała. Wszystkie tytuły sugerowały, że kierujący odmówił przyjęcia mandatu, bo się obraził na sędziego i policjantów. Wszystkie akcentowały namiętnie fakt, że kierujący jest księdzem i że jest profesorem KUL. Żadna nie napisała, że kierujący od niemal 20 lat nie pracuje w duszpasterstwie, lecz jest profesorem nauk prawnych i zajmuje się m. in. procesowym prawem wykroczeń. Żadne medium nie poinformowało o tym, że kierujący nie podał policjantom ani sędziemu informacji o tym, że jest duchownym, a więc że nie miał zamiaru wykorzystywać w procesie swojej pozycji społecznej. Tego oszałamiającego „odkrycia”, ze obwiniony jest duchownym, dokonał sędzia Krzysztof Dembowski ze Stalowej Woli, gdy – już po rozprawie – przeglądał strony internetowe. I to on nadał tej informacji sensacyjnego charakteru.

Najbardziej jednak horrendalne jest to, iż jeden z policjantów (anonimowy) ze Stalowej Woli udzielił na ten temat wywiadu do antykatolickiego pisma Fakty i Mity. Jedna z informacji, o której mowa jest w tym artykule jest prawdziwa, a nie o nie mowy w aktach sprawy, więc finformacje podane w Faktach i Mitach muszą pochodzić od osoby, która znała przebieg zdarzenia w Katach z pierwszej reki.

Link do artykułu w Faktach i Mitach (Tytuł artykułu KULtura prawna):

http://www.faktyimity.pl/FileResource.axd?d=L1BvcnRhbHMvMS9GaWxlcy9wZGZ5LzIwMTAvRmlNXzIxXzUzMy5wZGYsZnJlZQ==

Jest rzeczą niespotykaną i niepojętą, że funkcjonariusz publiczny, jakim jest policjant, udziela wywiadu do periodyku, który zajmuje się podsycaniem nienawiści na tle religijnym! I jest rzeczą niezrozumiałą, że ABW do tej pory nie zainteresowała się tą sprawą.

e) Ustalenia Policji dotyczące miernika prędkości, którym dokonano rzekomego pomiaru prędkości

Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie prowadziła w tej sprawie postępowanie w czerwcu 2009 r. Komisarz Zdzisław Sudoł – Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie w dniu 22 czerwca 2009 r. (pismo R- 371/2009) ustalił, że:

„(…) policjantka (…) dokonała pomiaru prędkości Ręcznym Miernikiem Prędkości RAPID 2K uzyskując wynik 110/km.

Powyższe ustalenie nastąpiło na podstawie kopii świadectwa legalizacji pionowej, które przesłane zostało przez Komendę Powiatową Policji w Stalowej Woli. Ze świadectwa tego wynika, że był to przyrząd o numerze fabrycznym 0056, znak fabr. RAPID 2K, wyprodukowane w 2001 roku, jego wytwórcą była firma ZURAD z Ostrowa Mazowieckiego. Świadectwo legalizacji było ważne do 30 listopada 2009 r.

Komenda Wojewódzka w Rzeszowie nie badała tego urządzenia, ani na miejscu, ani też nie zażądała przywiezienia go do Rzeszowa. Nie ustaliła zatem na podstawie analizy zapisów w pamięci urządzenia, jakie pomiary były wykonane na tym urządzeniu w dniu 24 maja 2009 r. Swoje twierdzenie, że policjantka dokonała pomiaru prędkości na tym urządzeniu, i że osiągnęła wynik 110/km oparto jedynie na podstawie notatki służbowej sporządzonej przez sierżant Joannę Wziątek…

W dniu 21 lipca 2009 r. Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KPP w Nisku komisarz Wojciech Parylak sporządził przeciwko kierującemu wniosek o ukaranie. Jedynymi dowodami dołączonym do wniosku były zeznania policjantów z patrolu, dokonującego kontroli drogowej Joanny Wziątek i Dominika Wdowiaka oraz świadectwo legalizacyjne radaru. Nie było to jednak świadectwo radaru RAPID 2K, ale radaru RAPD 1A – czyli radaru starej generacji, który nie posiada pamięci elektronicznej…

Komisarz Parylak nie dołączył do wniosku żadnej dokumentacji przebiegu kontroli, ani też żadnych dowodów potwierdzających, że policjanci pobrali na służbę właśnie ten radar (i tylko ten radar). Nie dołączył też żadnego materialnego dowodu potwierdzającego dokonanie pomiaru!

Od tego czasu wszystkie komendy twierdzą (łącznie z rzeszowską), że pomiar prędkości został wykonany RAPIDEM 1A. Żadna z komend nie tłumaczy ani jednym słowem dlaczego na przełomie czerwca i lipca 2009 r. nastąpiła zmiana stanowiska.

f) Przebieg procesu sądowego

Wniosek złożony przez komisarza Parylaka rozpatrywał sędzia Krzysztof Dembowski – mieszkaniec Stalowej Woli. Nie zwrócił się on do Policji o jakiekolwiek dowody. Uznał kierującego winnym jedynie na podstawie zeznań dwójki policjantów z patrolu: Joanny Wziątek i Dominika Wdowiaka. Dla sędziego Dembowskiego w wydaniu wyroku skazującego nie przeszkadzało nawet to, że w aktach sprawy Policja wskazywała dwa różne radary – nie uznał za konieczne wyjaśnienie tej kwestii.

Na skutek apelacji sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu i na szczęście trafiła do uczciwego człowieka (a takich w wymiarze sprawiedliwości jest naprawdę niewielu), który nie przeląkł się ogólnopolskiej kampanii prasowej i nie uległ ogromnym naciskom Policji. Uchylił on wyrok wydany przez sędziego Dembowski, a w uzasadnieniu dokonał totalnej krytyki całego postępowania. Sąd w Tarnobrzegu przede wszystkim podważył wiarygodność jedynych dowodów obciążających kierującego, tj. zeznań złożonych przez funkcjonariuszy Policji. Przede wszystkim sąd uznał te zeznania za wzajemnie sprzeczne – obszernie ilustrując w uzasadnieniu wyroku owe sprzeczności. Sąd w Tarnobrzegu przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia i polecił ponowne przesłuchanie świadków –policjantów.

Po przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania, Sąd Rejonowy w Nisku rzetelnie sprawę prowadzi i usiłując uzyskać od Policji dokumentację dotyczącą pomiaru prędkości dokonanego w dniu 24 maja 2009 r. Przede wszystkim sąd usiłuje – wedle wskazań Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu – ponownie przesłuchać głównego świadka oskarżenia – Joannę Wziątek (policjanta obecnie nosi inne nazwisko i nie pracuje już w Stalowej Woli, lecz w Sandomierzu).

A oto efekt usiłowań Sądu:

Sąd wezwał Joannę wziątek na rozprawę w dniu 23 lutego 2011 – świadek nie stawiła się, brak dowodu doręczenia (ktoś w Policji Stalowowolskiej nie dopełnił obowiązku i nie przekazał wezwania policjantce).

Sąd wezwał Joannę Wziątek po raz kolejny na rozprawę w dniu 23 marca 2011 r. – świadek nie stawiła się, brak dowodu doręczenia (ktoś w Policji Stalowowolskiej nie dopełnił obowiązku i nie przekazał wezwania policjantce).

Sąd wezwał Joannę Wziątek na rozprawę w dniu 28 kwietnia 2011 r. – świadek nie stawia się, Policja ze Stalowej Woli wezwania świadkowi nie przesłała. Sąd postanowił ustalić adres policjantki na własną rękę…

Na rozprawie w dniu 25 maja okazuje się, że świadek jest w 7 miesiącu ciąży i będzie przez dłuższy czas na zwolnieniu. A potem pewnie urlop macierzyński i opieka nad dzieckiem… W aktach sprawy brak jest zwolnienia od lekarza sądowego…

Kolejna rozprawa wyznaczona na dzień 30 czerwca 2011 r. …

Proszę zapytać znajomych prawników ,co przydarzyło by się normalnemu „niepolicyjnemu” świadkowi w takiej sytuacji…

Brak głosów