Policja jest represyjna

Obrazek użytkownika Artur Mezglewski
Kraj

Działalność polskiej Policji kojarzona jest z represją. Funkcjonariusze pełniący służbę na drogach, nie są nastawieni na pełnienie działań służebnych wobec społeczeństwa, lecz społeczeństwo to traktują jako „potencjalnych sprawców wykroczeń”. Swoją rację bytu oceniają przez pryzmat ilości nałożonych mandatów i wniosków skierowanych do sądu. Funkcjonariusze Policji niejednokrotnie świadomie i celowo eskalują negatywne następstwa zdarzeń drogowych np. poprzez kierowaniu wniosków o ukaranie do sądów, w przypadkach, kiedy jest to zupełnie nieuzasadnione.

1. Podstawowe zadanie Policji

„Tworzy się Policję jako umundurowaną i uzbrojoną formację służącą społeczeństwu” – tak brzmią pierwsze słowa ustawy z 6 kwietnia 1990 r. o Policji.

Ustawa przyznała policjantom wiele uprawnień. Powierzono im wiele zadań. Ale chyba te początkowe słowa ustawy syntetyzują najkrócej jak tylko można i najdobitniej cały sens istnienia tej formacji.

2. Reakcja na wykroczenie – zasady ogólne

W postępowaniu w sprawach o wykroczenia nie obowiązuje zasada legalizmu (zasada legalizmu obowiązuje w postępowaniu karnym). Uprawniony organ nie ma zatem obowiązku wszczynania postępowania, nawet jeśli w zakresie swego działania ujawni wykroczenie. Nie oznacza to, że działa tu zasada przeciwna, czyli zasada oportunizmu (zasada oportunizmu oznaczałaby, że organ nie musi działać). W sprawach o wykroczenia obowiązuje bowiem zasada celowości. Oznacza ona, że oskarżyciel publiczny, instytucja państwowa lub społeczna są uprawnione do złożenia wniosków o ukaranie, ustawa jednak nie nakłada na nich bezwzględnego obowiązku prowadzenia postępowania. Nie istnieją zatem wykroczenia ścigane z urzędu w formie obowiązkowej. Funkcjonariusz ma prawo odstąpić od złożenia wniosku o ukaranie, czy też nałożenia mandatu, jeśli uzna za wystarczające zastosowanie wobec sprawcy wykroczenia środków oddziaływania wychowawczego (art. 41 Kodeksu Wykroczeń), a w szczególności, gdy wobec sprawcy zastosowano środek odpowiedzialności dyscyplinarnej lub porządkowej.

Zasada celowości nie oznacza jednak dowolności lub arbitralności w załatwianiu spraw. Na organach państwowych ciąży obowiązek rozważenia, czy ze względu na wagę wykroczenia i osobowości sprawcy należy kierować do sądu wniosek o ukaranie, czy też wystarczy zastosowanie środków oddziaływania wychowawczego. Przede wszystkim zaś, na organach porządku publicznego ciąży obowiązek podjęcia jakiegoś działania, czyli jakiejś reakcji na wykroczenie. Reakcja ta nie musi jednak przybrać postać zastosowania środków penalnych i powinna być dostosowana do sytuacji, a więc powinna uwzględniać stopień społecznej szkodliwości czynu, charakter czynu, postawę sprawcy itp.

W przypadkach, gdy zastosowanie środków pozapenalnych jest niewystarczające, reakcja Policji winna polegać na zastosowaniu wobec sprawcy wykroczenia trybu mandatowego – jeśli tylko w danym przypadku postępowanie mandatowe jest prawnie dopuszczalne. Nie istnieje żaden przepis prawny, który by formalnie zobowiązywał funkcjonariuszy do zastosowania trybu mandatowego. Z formalnego punktu widzenia Policja może skierować wniosek o ukaranie do sądu, bez podjęcia próby zakończenia sprawy w trybie mandatowym, a więc od ręki. Zważyć jednak należy, iż :

„istotną zaletą postępowania mandatowego jest to, iż odciąża ono właściwe organy orzecznictwa od konieczności rozpoznawania ogromnej liczby drobnych spraw, co pozwala im na skoncentrowanie się na sprawach poważniejszych. Nie bez znaczenia są tu społeczne koszty postępowania (w trybie mandatowym zaoszczędza się wzywania świadków, odrywania ich od pracy itp.), a także interes obwinionego, dla którego – w wypadku gdy nie kwestionuje naruszenia prawa – taki sposób załatwienia sprawy jest korzystny” (A. Marek, Prawo wykroczeń, Warszawa 2008, s. 214-215).

3. Specyfika reakcji Policji w przypadkach zdarzeń drogowych

W przypadku różnorakich zdarzeń drogowych, podjęcie przez Policje prawidłowej reakcji nie jest proste. Przede wszystkim funkcjonariusze z reguły nie są świadkami zdarzenia, lecz przybywają na miejsce, kiedy jest już po wszystkim, a pojazdy biorące w nim udział, uległy przemieszczeniu. W przypadku kolizji i innych drobnych zdarzeń, na miejsce nie przyjeżdża biegły sądowy ds. rekonstrukcji zdarzeń drogowych. Policjanci nie posiadają na wyposażeniu żadnego sprzętu pomiarowego. Najczęściej nie mają też właściwego przygotowania do dokonania fachowej i prawidłowej oceny zdarzenia. Podejmowana przez nich ocena sytuacji opiera się jedynie na relacjach uczestników zdarzenia i ewentualnie świadków i na wiedzy potocznej. W takiej sytuacji nietrudno o dokonanie oceny nieprawidłowej a nawet krzywdzącej dla któregoś z uczestników zdarzenia. Dlatego w przypadku zdarzeń drobnych, a zwłaszcza wówczas, gdy uczestnicy sami dochodzą do porozumienia, reakcja Policji powinna być ograniczona jedynie do rejestracji zdarzenia i ewentualnej pomocy w zakresie zabezpieczenia niezbędnej pomocy technicznej i medycznej .

4. Praktyka

Większości obywateli działalność Policji kojarzy się z represją. Obławy, akcje (często medialnie nagłośnione, dla uzyskania lepszego efektu), mandaty, pościgi, pouczenia, wnioski o ukaranie. Zarzut ten w szczególności dotyczy policjantów z wydziałów ruchu drogowego. Raczej trudno wyobrazić sobie taką sytuację, gdy do samochodu, który uległ awarii (pech chciał, że w miejscu, gdzie jest zakaz zatrzymywania) podjeżdża radiowóz, a funkcjonariusz pyta kierowcę: jak mógłbym panu pomóc? Stroskany kierowca usłyszy raczej od policjanta takie sowa: nakładam na pana mandat w wysokości 100 zł. Przyjmuje pan?

W poszczególnych przypadkach zdarzeń drogowych funkcjonariusze Policji zamiast podejmować działania zmierzające do łagodzenia konfliktów i napięć, napięcia te eskalują. Trudno oprzeć się wrażeniu, że policjanci starają się za wszelką cenę „wykryć” jak największą ilość wykroczeń – tak, jakby każdorazowo otrzymywali od swoich przełożonych polecenia wykonania określonych limitów mandatów, czy też ewentualnie limity wniosków o ukaranie do sądu. Trudno, aby pełniąc łużbę z takim nastawieniem, nie dochodziło do przypadków nadużycia władzy.

5. Przykład – sprawa RSoW 455/11 prowadzona przez KMP w Jaśle

W dniu 24 marca 2011 r. ok. godz. 15.00, na jednej z bocznych uliczek w centrum Jasła, doszło do kontaktu dwóch samochodów osobowych. Świadomie nie nazywamy tego zdarzenia kolizją, bowiem w wyniku tego kontaktu, na elementach karoserii obu wysłużonych już samochodów, doszło jedynie do pojawienia się, ledwo dostrzegalnej gołym okiem, ryski. Dodajmy: po jednej nowej rysce, bo rysek na obu samochodach było ci już dostatek – zanim do tego zdarzenia doszło. W samochodzie Audi (samochód, który cofał) ryska ta powstała na elemencie znajdującym się pomiędzy tylnymi lewymi drzwiami a błotnikiem. Natomiast w samochodzie Seat Toledo ryska pojawiła się na przednim zderzaku.

Do kontaktu doszło w sytuacji, gdy jeden z kierowców (inwalida, starszy człowiek) wykonywał manewr parkowania przed swoim domem. Był to manewr parkowania równoległego, wykonywany poprzez cofanie w wolne miejsce (tzw. koperta). Ulica ta jest jednokierunkowa, jednakże obowiązujące przepisy zabraniają cofania, jedynie w tunelu, na moście, wiadukcie, autostradzie oraz drodze ekspresowej (art. 23 ust. 2 PRD). Zresztą ulica ta jest jednokierunkową właśnie po to, aby mieszkający tam ludzie mogli na jednym pasie jezdni parkować swoje samochody. Każdy kierowca natomiast wie, że zaparkowanie w wolne miejsce przodem nie jest możliwe.

Obaj kierowcy mieli różny stosunek emocjonalny do nowych rysek na swoich samochodach. Różnie też oceniali zaistniałe zdarzenie, a także różnie go opisywali. Różnica zdań dotyczyła przede wszystkim tego, kto kogo „rysnął”. Kierowca, który parkował swój samochód, uważał, iż to ten drugi kierowca najechał na niego. Natomiast kierowca, który nadjechał, twierdził, że zdążył się zatrzymać przed cofającym samochodem, jednakże pojazd ten, w trakcie cofania, najechał na niego.

W efekcie tej różnicy zdań, kierowca Seata wezwał Policję. Na miejsce zdarzenia przyjechał patrol z KMP w Jaśle w składzie: st. sierżant Agnieszka Wilk oraz mł. aspirant Bogdan Szot. St. sierżant Agnieszka Wilk spisała dane uczestników zdarzenia i zaapelowała do kierowców, aby się jakoś dogadali i doszli do porozumienia. Na skutek tego apelu kierowca Audi wręczył kierowcy Seata kwotę 50 zł. Kierowca Seata przyjął tę kwotę i wyglądało, że jest zadowolony. Wydawało się więc, że sprawa się zakończyła swoistym happy endem. Nic podobnego. W sprawie nastąpił nagły i niespodziewany zwrot.

W momencie, kiedy kierowca Seata trzymał jeszcze w ręku 50 zł, nagle ożywił się – milczący dotąd aspirant Bogdan Szot. Polecił on kierowcy Seata, aby zadzwonił na Policję. Kierowca Seata wykonał połączenie ze swojego telefonu. Nie wiadomo z kim rozmawiał i co było przedmiotem tej rozmowy. Po tej rozmowie aspirant Bogdan Szot nakazał kierowcy Seata, aby ten zwrócił kierowcy Audi przekazane wcześniej 50 zł, a gdy ten zwrócił pieniądze, poinformował kierowców, że „przyjdzie wezwanie na Policję”. Bezpośrednio po tej rozmowie dwójka policjantów odjechała.

Tego samego dnia st. sierżant. Agnieszka Wilk sporządziła notatkę urzędową, w której zapisała m. in., że kierowca Audi „oświadczył, że cofając najechał na nadjeżdżający pojazd (…), który widząc włączone światła cofania powinien ustąpić mu pierwszeństwa przejazdu, a nawet cofnąć”. Jest to informacja nieprawdziwa – kierowca Audi nigdy takiego oświadczenia nie składał. Sierżant Agnieszka Wilk nie wspomniała w notatce ani słowem o fakcie, że nastąpiło pogodzenie się kierowców, oraz o tym, że aspirant Szot nakazał kierowcy Seata zwrot przyjętych przez niego pieniędzy.

Aspirant Bogdan Szot, gdy był przesłuchiwany w charakterze świadka w trakcie czynności wyjaśniających także nie wspomniał o fakcie pogodzenia się kierowców.

Czynności wyjaśniające (RSoW 455/11) prowadził dzielnicowy – aspirant Wojciech Weber. Dokonał on przesłuchania siedmiu osób – większość z nich musiała przyjechać specjalnie te na zeznania z różnych miejscowości powiatu jasielskiego. Biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych nie powoływano. Nie zabezpieczono też żadnych dowodów rzeczowych. Czynności wyjaśniające trwały ponad 2 miesiące i w ich ramach wytworzono kilkadziesiąt stron dokumentacji. W dniu 8 lipca do Sądu Rejonowego w Jaśle wpłynął wniosek o ukaranie przeciwko kierowcy Audi z zarzutem popełnienia wykroczenia z art. 86 § 1 Kodeksu Wykroczeń (spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym). Wniosek ten podpisali: aspirant Wojciech Weber (dzielnicowy), komisarz Alojzy Pasiowiec (kierownik rewiru dzielnicowych) oraz mł. inspektor Robert Woźnik (Komendant Powiatowy).

Zanim jednak doszło do sporządzenia wniosku o ukaranie, autor niniejszego opracowaniu, w dniu 26 kwietnia 2011 r. interweniował w tej sprawie u Komendanta Powiatowego Policji w Jaśle Roberta Wożnika. Zwrócił się on do Komendanta z dwoma pytaniami:

W jakiej sytuacji wykonywanie manewry parkowania „w kopertę” na ulicy jednokierunkowej jest wykroczeniem z art. 86 § 1 KW?;
Dlaczego policjanci nie zaproponowali mandatu za to wykroczenie, lecz skierowali sprawę do sądu i wszczęli niepotrzebnie długotrwałe i kosztowne postępowanie?
Komendant Robert Woźnik – udzielając odpowiedzi na pierwsze pytanie – stwierdził, że wykonywanie manewru parkowania tyłem, na ulicy jednokierunkowej, w każdym przypadku stanowi wykroczenie spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Natomiast odpowiadając na pytanie drugie, powiedział, że nie wierzy w to, żeby policjanci nie zaproponowali kierowcy mandatu na miejscu zdarzenia, gdyż ryzykowali by w ten sposób swoją pracę. Wyraził przekonanie, że na pewno mandat był proponowany, tylko kierowca Audi odmówił jego przyjęcia.

Kierowca Audi – będąc przesłuchiwany w dniu 21 kwietnia zadał podobne pytanie dzielnicowemu Wojciechowi Weberowi: dlaczego nikt nie zaproponował mandatu, tylko niepotrzebnie ciąga się ludzi po komisariatach i sądach? Dzielnicowy Wojciech Weber odpowiedział: „prawodawca nie nałożył obowiązku nakładania mandatu”.

Brak głosów