Dyzio Napieralski spotkał prezydenta Obamę

Obrazek użytkownika JacekSwiat
Kraj

O, kurczę, jaki fart! Dyzio jest spryciul. Miał przy sobie taki cwany telefon, którym można robić zdjęcia. Mama mu taki kupiła, jak kiedyś spotkał piosenkarza Krawczyka w Mrzeżynie i nie miał aparatu. Taka okazja mu przeszła koło nosa! Gdyby wtedy miał aparat, mógłby szpanować na całym podwórku. Ale Dyzio uczy się na błędach. Teraz już ma taki cwany aparacik w telefonie i żadna okazja mu nie przepadnie. Więc kiedy natknął się na pana Obamę był cały zwarty i gotowy. Wyjął aparacik i pstryknął parę fotek. Ale szpan! Szeptali mu, żeby tego nie robił, że nie wypada, że robi obciach całej rodzinie. Ale Dyzio wie lepiej. Kto tam będzie kiedyś pamiętał o obciachu, a fotki zostaną. Będzie można wnukom pokazywać. Przecież Dyzio Napieralski wie, że drugi raz w życiu nie będzie miał okazji zobaczyć z bliska prezydenta USA.

I to jedyna optymistyczna pointa tej historii.

Brak głosów