Nowa fizyka. Filozofia fizyki. Wolna wola a funkcja "psi"

Obrazek użytkownika Krzysztof J. Wojtas
Blog

Zwykle zamieszczam teksty w pierwszej kolejności w S24. Ale "nowy Salon" jest do dupy i nie można być pewnym wpisów. Ta notka jest jedną z cyklu - stanowi już końcową formę projekcji. Ostatnio podobną temetykę zaprezentował Łażący Łazarz - mam nadzieję, że ta notka będzie czytelna dla interesujących się tematyką.

TzK raczył mi przypisać wiodącą rolę w „kreowaniu” „nowej fizyki” w S24. Wypada przynajmniej spróbować sprostać przypisanej roli. W czym widzę różnicę między „starą”, a „nową„ fizyką?

Zasadniczym jest pytanie: czy świat został stworzony jednorazowym aktem, czy też jest ciągle kreowany.

W świetle tego kryterium do grona „starofizykantów” zaliczam w równym stopniu Eine, TzK i waldemara.m. Wbrew pozorom i trwającym konfliktom, ich stosunek do fizyki jest identyczny: traktują rzeczywistość jako stan ustalony – raz wykreowany świat materialny istnieje i może tylko zmieniać swą postać. Materia może zostać zamieniona na energię, atomy „syntetyzować” się lub rozpadać.

To, czy świat powstał na skutek Big Bangu, czy istnieje od zawsze, czy też jest efektem Woli Stwórcy – nie zmienia punktu widzenia na jego istnienie.

W jednym z komentarzy stwierdziłem, że XX wiek to czas stagnacji idei naukowych. Wzbudziło to zdziwienie i sprzeciw zwłaszcza, że łączyłem to twierdzenie ze wskazaniem nadmiernej roli osób pochodzenia żydowskiego w świecie nauki. Także ze sposobami finansowania badań, gdzie również ta nacja pełni istotną rolę.
Padły zarzuty antysemickich fobii. Tymczasem moje skojarzenia nie mają tak rozumianej podstawy; jestem pełen podziwu dla semickiego geniuszu. Jednak nie zgadzam się z ideami jakie zostały tą drogą narzucone , gdyż kierunki myślenia można porównać do znanego sofizmatu - tworu myśli żydowskiej:

Skoro Bóg jest wszechmocnym Stwórcą, to czy jest w stanie stworzyć tak duży kamień, aby nie mógł go podnieść?”

„Stara fizyka” w jakimś stopniu cały czas porusza się wokół tego zagadnienie. Bo powyższy sofizmat można sparafrazować do postaci: Skoro Bóg jest wszechmocnym Stwórcą, to czy mógł stworzyć tak małą cząsteczkę, aby teraz nie mógł jej znaleźć?”

Nie tak dawno przytaczane było zdanie hazelharda o poszukiwaniu najmniejszej cząstki, która miałaby być pierwotnym składnikiem świata materialnego. To bezpośrednio wskazuje na ukierunkowanie badań i sposobu myślenia o rzeczywistości.
W którejś notce, lub komentarzu, stwierdziłem, że teoria prof. Bazijewa prezentowana przez waldemara.m nie należy do „nowej fizyki”, a to z racji tego, że prezentowany jest tam pogląd, że elektron, czy też electrino, są traktowane jako niezależne byty; czym to się różni od wersji Eine, który nadaje takim pierwotnym cząsteczkom rodzaj świadomości?
Wśród osób prezentujących swe poglądy sądziłem, że wiedźma Margo, tworząc model grawitora, będzie dążyć do nowej, kreacyjnej fizyki; ostatnie wpisy raczej temu przeczą.

Wydaje się, że jedynymi osobami, które dopuszczają prezentowany punkt widzenia są Stanisław Heller i prof. Arkadiusz Jadczyk.

Powyższe przekonanie – o nie zakończonym procesie kreacji świata – ma wiele uwarunkowań. Część z nich wymieniałem w notkach i komentarzach: zjawiska potwierdzane wiarygodnymi okolicznościami, a istniejące tylko incydentalnie np. cuda, możliwość kontaktów pozacywilizacyjnych, szeroko rozumiana profetyka, czy zjawiska przekazu ze strony „wysłanników”.

„Umiejscowienie” tych zjawisk w świecie fizyki wymaga odpowiedzi na kolejne pytanie:

jeśli nawet przyjąć aktywną ciągłość kreacyjną, to czy kreacja ta jest formą tworzenia bytów, czy też jest to projekcja świadomości?

Przez tworzenie bytów rozumiem fakt powoływania do samodzielnego istnienia obiektów postrzeganych w naszej rzeczywistości – jednakowo traktuję cząstki elementarne, atomy, jak i obiekty kosmiczne – gwiazdy, planety, czy galaktyki.

Moje przemyślenia prowadzą do przekonania, że otaczająca nas rzeczywistość jest rodzajem hologramu i to hologramu nie jest do końca „ustabilizowanego”.

Rozważenie tego zagadnienia wymaga włączenia do tematu zagadnień religijno-filozoficznych; bez tego elementu spojrzenie na rzeczywistość wydaje się być niepełne – całość nie będzie stanowić spójnej całości. Powstaje bowiem pytanie o „ludzki” udział w istnieniu i przekształcaniu świata. Tego problemu też nie można pominąć, gdyż pojawia się w miejscach i momentach całkowicie nieprzewidywalnych – i uniemożliwia tworzenie spójnych konstrukcji myślowych. Takim miejscem jest choćby teoria kwantowa, gdzie otrzymywane wyniki zależą od woli prowadzącego pomiary; badacze nie chcą tego przyznać, ale analiza wyników nieodparcie prowadzi do takich wniosków.

Nasuwa się przypuszczenie, że Bóg – Stwórca wykreował świat, a następnie przekazał go we władanie ludzi. Jednak nie na zasadzie usunięcia się i tylko sporadycznych interwencji, ale stałej obecności ( wszystkie włosy na głowie są policzone).

Tu jednak należy wprowadzić kolejne uwarunkowania:
- jeśli przyjąć strukturę holograficzną świata, to istnienie – postrzeganie świata przez ludzi ma miejsce w pewnym oddaleniu od „źródła”,
- możliwość oddziaływania na strumień informacyjny (*) w kierunku „źródła” istnieje, ale „słabnie” w miarę „posuwania się”. Mamy zatem wpływ – dość duży – na otaczającą nas rzeczywistość „końcowych zdarzeń”, ale nasze możliwości zmiany „przeznaczenia” są ograniczone. (Ten problem będzie jeszcze wyjaśniany i rozważany w dalszej części tekstu).
- * - strumień informacyjny to dla mnie strumień świadomości, bez określania rodzaju nośnika. Przynajmniej na tym etapie przemyśleń.

OFIARA.
Świat dla swego istnienia (można też stwierdzić, że „źródło” projekcji świadomości), potrzebuje podtrzymania.
Problem ofiary od dawna był przedmiotem moich zainteresowań. Nie bardzo rozumiałem potrzebę ofiary Bogu czegoś naszego w sytuacji, gdy cały nasz byt jest jego własnością. Rolę ofiary długo dominowało rzutowanie związane z ofiarą życia Chrystusa. Tymczasem nawet w KK ofiara Mszy świętej jest inna – wystarczy wsłuchać się w słowa kapłana składającego tę ofiarę w imieniu uczestników . I takie rozumienie ofiary występowało od zarania dziejów u wszystkich ją składających. Jej celem było współuczestnictwo w podtrzymaniu istnienia rzeczywistości.
Zanik ofiary może prowadzić do perturbacji istnienia – takie wnioski nieodparcie nasuwają się przy studiowaniu tekstów religijnych – potop, zagłada Atlantydy, wielkie katastrofy. Ta idea znajduje uznanie w świecie religijnym poprzez wsparcie istnienia zakonów i zgromadzeń kultywujących ofiarę. Dotyczy to zarówno KK, jak i innych religii.
Ofiara jest składana nie Bogu, a w duchu współuczestniczenia w Dziele Bożym. Ważnym spostrzeżeniem i porównaniem jest zalecana forma – wspólne spożywanie, co nawiązuje do spełnianej roli posiłku w naszym życiu (jego podtrzymywanie) i roli samej ofiary w istnieniu świata.
Ponieważ żyjemy w „określonej” cywilizacji, nie od rzeczy będzie inne porównanie – do seksu. Ostatnio życie nasycone jest seksem w różnej postaci; ważne więc, aby rozróżnić seks jako ofiarę – za taką może być uznawany akt dwojga kochających się ludzi spełniający rolę wzajemnego poświęcenia i oddania, i zwykły akt płciowy, będący zaspokojeniem pożądania. (warto zwrócić uwagę, jak ważną rolę – w zasugerowanej konwencji – spełnia seks w różnych religiach).
W uzupełnieniu.
Rolę ofiary w życiu społeczeństw spełniają uroczystości związane z pamięcią historyczną. Zaprzestanie ich kultywowania, lub wypełnianie w sposób niegodny (np. Kwaśniewski w Katyniu) powoduje zanik podstaw życia zbiorowego. Takie jest też chińskie rozumienie ofiary składanej przez cesarza.
Pascha.
Ponieważ niezwykle ważną rolę w społecznościach chrześcijańskich odgrywa liturgia związana z śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa warto rozważyć także nieco odmienne odniesienia. Otóż Chrystus dał początek istnienia nowej wspólnoty – Kościoła, gdzie podstawowym i jedynym zaleceniem jest „abyście się wzajemnie miłowali”. Tej idei służy rytuał zalecony podczas Ostatniej Wieczerzy – wspólnych spotkań związanych ze spożywaniem posiłków.
W tym kontekście krwawa ofiara życia Chrystusa nie nawiązuje do tego przesłania; jest raczej Ofiarą Paschy – ofiarą odwracającą od żydów odmienność i pozwalającą na ich włączenie w ogólnoludzką społeczność do której kierowana jest Dobra Nowina.

Struktura „hologramu” rzeczywistości ma charakter stabilności wynikającej i odpowiadającej elementom wspólnie i jednakowo postrzeganym przez wszystkich ludzi – bez rozróżnień cywilizacyjnych. Można więc twierdzić, że świat jest, przynajmniej do pewnego stopnia, produktem wspólnym ludzkiej świadomości. (Takie ujęcie istnieje w świecie judaizmu i ma tam postać Adama Kadmona). Tę część i jej głębsze warstwy rzeczywistości, na które już nie mamy, jako ludzie, wpływu, bada współczesna fizyka.

Ważne są tu zasadnicze rozróżnienia; nasz wpływ na własne losy i wybory.
Przy przyjętej „holograficznej” rzeczywistości (warto jednoznacznie podkreślić, że jest to holografia świadomości, a nie np. światła), każda jednostka dysponuje własnym „promieniem świadomości”. Oddziaływanie tego promienia jest na tyle duże, że można dokonywać wyborów w miejscu istnienia-postrzegania naszej rzeczywistości.

Wolność, wolna wola i funkcja „psi”.
Kolejny etap, gdzie fizyki nie da się rozważać bez odniesień do wskazanych zagadnień.

Pierwszym jest konstatacja wolności. I od razu zaczynają się problemy, gdyż brak jest jednoznacznej definicji tego określenia. W jednej z notek związanych z tematem „Wojna cywilizacji” wskazałem na różne pojmowanie tego określenia. Jest bowiem wolność „DO” i wolność „OD”.
Wolność „OD” występuje w systemach narzuconych wartości – takim jest judaizm budujący całą filozofię istnienia wokół narzuconego PRAWA, gdzie wszelkie naruszenia są grzechem. Człowiek wychowany w takim systemie swą wolność będzie rozumiał jako wyzwolenie od tych ograniczeń – czyli jest to wolność „OD”.

Z kolei w chrześcijaństwie brak jest takich ograniczeń – jedynym zaleceniem Chrystusa jest „abyście się wzajemnie miłowali”. Czy wolność może utożsamiać się z odrzuceniem miłości?
Dlatego chrześcijańskie ujęcie wolności jest typem wolności „DO” – do takiej wolności dopiero dorastamy.

(Wtrącenie. Doszło do polemiki na blogu Michała St. De Zieleśkiewicza, gdzie autorowi zarzuciłem – także innym w innych miejscach – niepotrzebne angażowanie się we wspieranie idei wolnego Tybetu; moje zastrzeżenia wynikają właśnie ze wspomnianych różnic. Pierwszym bowiem krokiem jest rozważenie o jaki typ wolności chodzi – czy słusznym jest angażowanie się w popieranie swobody działania osoby o skłonnościach antyspołecznych? W odniesieniu do Tybetu mamy właśnie takie odniesienia.
Polacy mają skłonność do odruchowego wspierania wszelkich ruchów, gdzie pojawiają się hasła wolności. Zapominają przy tym, że to nie musi być wolność rozumiana tak samo jak w chrześcijaństwie – jako prawo do robienia rzeczy dla dobra ogólnego. Wolność może też być rozumiana jako prawo robienia rzeczy aspołecznych – to stało się właśnie naszym udziałem po roku 89. Zawiniła ufność i spolegliwość.)
Wolność nie może być wyznacznikiem możliwości działania naszego „promienia świadomości”. Jest to bowiem ułudne pojęcie; wolność chcemy rozumieć jako możliwość życia bez krępujących ograniczeń, a z założenia nałożone są na nas różne ograniczenia – np. w możliwości przemieszczania się, czy przebywania w różnych miejscach np. pod wodą itd. Zatem nie jesteśmy wolni.

Istotne, że także w przekazach religijnych brak jest odniesień, gdzie wolność traktowana jest jako wartość podstawowa.

Natomiast w wielu religiach występuje inny czynnik traktowany jako zasadniczy wyznacznik – wolna wola. Właśnie wolna wola – prawo wyboru w określonych uwarunkowaniach jest zasadniczym prawem istoty ludzkiej, a możliwości oddziaływania jednostkowego „promienia świadomości” są dostosowane do tego prawa.

Możliwości zmian w rzeczywistości należy także rozważać „ilościowo”. Jeśli odwołać się do Ewangelii to mamy tam stwierdzenie, że Chrystus w rodzinnej okolicy dokonał małej ilości uzdrowień z racji braku wiary swych ziomków. Częstym jest tam stwierdzenie – „idź, wiara twoja uzdrowiła cię”. Zatem czynnik wspólnego „działania” – wiary w określony efekt jest wielce istotnym czynnikiem w kreacji – zmianie rzeczywistości. Stąd przekonanie, że wiara w określony efekt jest niezwykle ważnym czynnikiem sprawczym. Wynik znacznie wzrasta wraz z ilością osób wspólnie dążących do określonego celu. „Proście, a będzie Wam dane”. W Biblii zaznaczony jest fragment poświęcony temu zagadnieniu na większą skalę – to „wieża Babel”, gdzie ludzie wspólnym wysiłkiem mogą swymi wpływami dorównać Bogu. Można to interpretować bezpośrednio jako możliwość wytyczenia błędnych celów przez ludzkość, co może doprowadzić do naruszenia podstaw istnienia świata. Pomieszanie języków jest więc wskazaniem, że różnorodność celów jest podstawą istnienia; wspólnota dążeń jest właściwa jedynie dla celów zgodnych z Wolą Bożą.

Funkcja „psi”
Istotne jest rozróżnienie. W niedawnej notce Eine wskazywał, że w fizyce obowiązują prawa statystyczne – takie przynajmniej trzeba wyciągnąć wnioski ze zjawisk występujących w promieniotwórczości; brak jest możliwości określenia historii życia pojedynczego atomu, a prawa mają charakter przewidywalny dopiero w ujęciu statystycznym.
Ten sam model działania przenoszę do innych dziedzin istnienia; jeśli istnieje możliwość oddziaływania na wcześniejsze (bliższe „źródła”) fazy „promienia świadomości” tworzącego naszą rzeczywistość, to możliwe są zjawiska i zdarzenia różne od statystycznie przewidywanych, a które nie zakłócają sformułowanych praw.
Natomiast sama funkcja „psi” może być rozumiana jako sposób odczytywania przez nas rzeczywistości. Tu jestem przekonany, że sposób odczytywania hologramu rzeczywistości związany jest z kołowym wymiarowaniem elementów podstawowych – czasu, przestrzeni i ruchu. Jednak zdecydowanie neguję dalsze uwagi p. Boratyńskiej wprowadzającej wymiar krzywizny.

Wymiar krzywizny jest tworem sztucznym, wytworem wyobraźni – o tyle błędnym, że każdy rodzaj krzywizny jest formą koła (odcinka) – zatem nie wprowadza żadnej nowej wartości w sposobie myślenia.

Funkcja „psi” może być związana z punktem obserwacji jako lokacji naszej świadomości względem czasu, przestrzeni i ruchu (jedną z wersji rozumienia takiego punktu podałem we wcześniejszej notce, a jego odpowiednikiem może być nasze miejsce na ziemi jako punkt poruszający się w takt obrotów ziemi wokół osi, a jednocześnie ziemi w ruchu wokół słońca; całość przemieszcza się jeszcze wraz z ruchem całego układu słonecznego). Nasze możliwości na tym tle, w porównaniu do innych opcji, mogą być porównywane do przemieszczania się po powierzchni ziemi. Niemniej może to być związane z przemieszczaniem punktu obserwacji wynikającym z woli człowieka; właśnie w tym sensie można mówić o wpływie czynnika ludzkiego na wyniki pomiarów, wyraźne zwłaszcza w pomiarach pośrednich, a związane z poziomem subatomowym.

Czy można przeprowadzać dalsze rozważania wieńczone doświadczeniami? Czy istnieje zasadnicza różnica w fizyce „starej” i „nowej”? Nie wydaje się. Wszystkie prawa i ustalenia zachowują swą ważność; jedyną rzeczą, którą należałoby zrobić to reinterpretować uzyskane wyniki. Zasadnicze są różnice wskazane na początku tekstu.

Nie jestem fizykiem, ani matematykiem. Ostatnie wpisy Arka wydają się zgodne z prezentowana tu interpretacją; matematyka także nie może być odniesieniem dla rzeczywistości – może spełniać jedynie funkcje opisowe, a sposób interpretacji zależny jest od sposobu (matrycy) odczytu.
Aby jednak dokonać wspomnianej interpretacji konieczny jest dostęp do wyników dotychczasowych badań i czas potrzebny na analizę. Obu czynników jest mi brak. Zatem nie przewiduję swego dalszego udziału; różnie być może, gdyż zawsze mogą powstać warunki poprzez zaistnienie czynnika dodatkowo motywującego.

Oceniając wypowiedzi blogerów, najbardziej zadziwia mnie postawa Eine; przy całej Jego wiedzy i deklarowanych poglądach , odrzuca kreacjonizm nowego ujęcia. Czyż bowiem nie jest materializmem twierdzenie o zakończonej roli Stwórcy w procesie kreacji?

Nie uważam, aby możliwe było śledzenie procesu kreacji od „początku”. Przekracza to możliwości mojego, ale chyba nie tylko, umysłu. Dlatego proces ten rozważam od momentu zaistnienia możliwości. (Patrz określenie „miejsce bezwymiarowe” we wcześniejszej notce). Moje rozważania ułożyły się w logiczny ciąg. Dalsze mogą prowadzić do interesujących efektów, ale nie zmieni to zasadniczej koncepcji tu prezentowanej. Być może ujednolici pojęcie wymiarów, punktu obserwacji itd. Wydaje się, że to właśnie jest rola fizyki.

Kończąc te długie, jak na mnie dywagacje, mogę tylko stwierdzić, że i tak daleko zaszedłem w rozważaniach. W końcu tylko prostym ogrodnikiem jestem.
(Dla mało gramotnych: warto pamiętać, że przed umieszczeniem ludzi w Rajskim Ogrodzie musiał być Ogrodnik, który zaorał, zasiał i zasadził. A nawet po zmartwychwstaniu Chrystusa został On w pierwszym kontakcie za ogrodnika wzięty. Dlatego krytykując należy zastanowić się, czy wcześniej nie należy przejść praktyki ogrodniczej zaczynającej się od rozrzucania obornika);-))))

W każdy razie sugeruję wydrukowanie tego tekstu i przy pojawianiu się faktów i zdarzeń o niezrozumiałym pochodzeniu, porównywanie opisów z tu prezentowanymi ideami.

Proszę też, aby przy czytaniu starać się stosować jak największe uogólnienia, a raczej nie zwracać uwagi na szczegóły. Tekst jest dosyć długi – mimo, że starałem się pisać bardzo skrótowo; dotyczy bardzo „rozległych” zagadnień. Wiele z nich, a nawet poszczególne zdania, czy określenia, mogłyby stanowić podstawę szerokich rozważań. Nie czyniłem tego próbując notce nadać formę umożliwiającą syntetyczne ujęcie poglądu.

Brak głosów

Komentarze

Bardzo ciekawe stanowisko.

Moim zdaniem (dość zbliżonym do Twojego) proces kreacji może odbywać sie tu i teraz poprzez nas.
Takie podejście do fizyki i praw otaczającego świata nasuwa mi porównanie podobne do miejsca Sieci Internetowej, komuterów, informacji i faktów.

Przepraszam za ogromne uproszczenie i profanum jakiego za chwilę dokonam ale chcę skorzystać z pewnego skojarzenia by wyjaśnić o co mi chodzi.

Wyobraźmy sobie Boga działającego jak WIELKI SUPERKOMPUTER który był na początku jednynym źródłem informacji i jedyną wolą twórczą. Wyobraźmy siebie jako komputery-terminale powołane na jego obraz i podobieństwo i główni adresaci informacji od Boga oraz odbiorcy jego kreacji. Jezus to nauczyciel i łaska dzięki której otrzymujemy dar nie tylko odbioru ale i współkreacji Internetu. Sieci powiązań, która uczy nas także współtworzenia informacji oraz aytokreacji świata. Gdy spojrzymy bowiem na normalny internet zauważamy, że od pewnego momentu nie tylko pozwala on na pozyskiwanie i wymianę informacji ale też kreuje rzeczywistość. Np. Obama został wykreaowany na Prezydenta USA najpierw w Internecie.

Pozostaje więc pytanie, czy nie jesteśmy obrazem, uszami, oczami i częścią woli Boga? - tyle że oczywiście nie wszyscy ale Ci co otzrymali łaskę pozostawania z nim w harmonii poprzez własciwe odbieranie świata, właściwą identyfikację jego wartości i umiejętność docierania do sedna i omijania komunikatów fałszywych?

Czy nie jest tak, że badając prawa fizyczne jednocześnie je kreujemy? W mojej ostatniej notce:

http://www.niepoprawni.pl/blog/164/miejsce-boga-w-fizyce-czyli-slamazarnosc-tachionow

Zarzuciłem uczonym, że swoje własne, ludzkie ograniczenia interpretują z ograniczeniami wszechświata. Ale jeśli jest tak, ja mówisz to dokładnie tak będzie. Kosmos będzie się rozszerzał i odpowiadał nam (kreował się) na każdą tezę przełamującą dotychczasowe ograniczenia.

To by znaczyło, że rowój fizyki bowinien nas zbliżać do Świata Boga i pomagać nam Boga zrozumieć a nie oddalać się od niego. Jeśli tak jest to właściwe wybory powinny nas oświecać i zbliżać do harmonii oraz coraz lepiej rozpoznawać muzykę świata. Jeśli natomiast podążymy za szumem informacyjnym, weźmiemy za prawdę fałsz to oddalimy się tak daleko że Stwórcę przestaniemy widzieć, że świat będzie nam się wydawał coraz bardziej skomplikowany i niezrozumiały a prawa "poznane" żeby nam pasowały będziemy ciagle musieli naginać.

Wrócę tu do mojego nawiązania do systemu geocentrycznego. To była błędna ścieżka ale czyż pomimo tego fundamentalnego błedu "matematycy" i "astronomowie" geocentryczni nie opisywali ruchu ciał niebieskich tworząc łańcuchy epicykli? Opisywali. Było coraz trudniej i coraz mniej wiarygodnie ale i dyskusja była w coraz węższym gronie (bo mało kto, w skutek trudnych procedur) umiał sobie z tym poradzić. Wyobraźmy sobie teraz, że Kopernik się nie pojawił i że w XX w postanowiono wysłać bezzałogową sądę na Marsa w oparciu o astrofizykę geocentryczną? Czy by tam doleciała? Może i tak. Ale na 100 procent by nie wróciła.

Krzysztofie, mam wrażenie że nasza dzisiejsza fizyka i ten pozorny konflikt pomiędzy OTK i Teorią Kwantową to taki dzisiejszy świat Geocentryczny z jego geocentrycznymi problemami. Więc może czas by ktoś na to wszystko spojrzał inaczej, by się pojawił nowy Kopernik bo inaczej będzie zaraz ślepy zaułek, dupa blada i ręka w nocniku. A jest zagrożenie, że jak zabrniemy za daleko to juz nie wrócimy.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#17780

Krzysztof J. Wojtas
Pisałem uwagę do Twojej notki. Może to nieładnie, ale podtrzymuję, że te tachiony, czy jak im tam, nie wnoszą niczego nowego do rozumienia fizyki, ale twoja uwaga, raczej natury psychologicznej o przekladaniu własnego, ograniczonego postrzegania przez świat nauki na badanie rzeczywistości, jest bardzo ważna.
Uwazam to za najciekawsze spostrzeżenie notki. Sam sądzilem kiedyś, że bycie naukowcem obliguje do wszechstronnych rozważań i uwzględnianiu wszelkich możliwych uwarunkowań; coraz bardziej sądzę, że obecna nauka ma na celu tylko narzucenie jakiejś wizji społeczeństwu.
Twoje porównanie cybernetyczne jest jak najbardziej na miejscu; ale to tylko porównanie i to uproszczone. Rzeczywistość jest chyba bogatsza.
Porownanie geocentryczne; także bardzo wartościowe. I sadzę jednoznacznie, że zbliżamy się do momentu, gdy ktoś powie w odniesieniu i do TW i do QM - a g... Obie te teorie są błędne.(W zasadzie właśnie z uwagi na zbytnie skomplikowanie o którym piszesz wymuszam tworzenie notek o fizyce bez wzorów. Jeśli śledzisz dyskusję to nawet Eine powoli poddaje sie tej tendencji).
W zasadzie można to zrobić już na podstawie mojego wpisu, ale kto by tam zwracał uwagę na jakiegoś ogrodnika.;-))))
W Twoim komentarzu była jeszcze jedna uwaga, która pobudzila moje myslenie, ale teraz nie mogę jej odszukać.
Podsumowując. Sądzę, że obecną fizykę należy przepuścić przez filtr idei zawartych w mojej notce. jeśli udałoby sie określić jednoznacznie "punkt obserwacji" (wystepuje to pojęcie w kilku moich ostatnich notkach), to możemy znaleźć sie w innym postrzeganiu rzeczywistości, gdzie można będzie okiełznać grawitację, sięgnąć po kontakty pozacywilizacyjne, a w końcu zrozumiec istotę czasu.
Pozdrawiam.
PS. Uwagi religijne zostały wtrącone z racji tego, że obiecałem sobie w Wielkim poście przemysleć sobie jakąś kwestię.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#17802