Bitwa Niemeńska 1920

Obrazek użytkownika Krzysztof J. Wojtas
Historia

Polska niepodległość, odzyskana po długiej niewoli, zaczęła mieć cechy trwałości dopiero po wygranej wojnie z Rosją Sowiecką w 1920 roku.

Zwykle wszyscy wiemy o „Bitwie Warszawskiej”, która pozwoliła, manewrem znad Wieprza, rozbić wrogie armie zagrażające Warszawie. Jednak o końcowym sukcesie zadecydowała „Bitwa Niemeńska”, która swą wielkością nawet przewyższała „Bitwę Warszawską”.

Fazą przygotowawczą tej bitwy była nowa organizacja wojsk walczących na froncie wschodnim. W czasie „Bitwy Warszawskiej” jednostki walczące wcześniej w okolicach Lwowa znalazły się pod Białymstokiem. Konieczne było odtworzenie linii zaopatrzenia i dowodzenia.

W tym okresie prowadzone były lokalne walki przygotowujące pozycje wyjściowe do przyszłych działań.
Także przeciwnik konsolidował swe siły i przygotowywał się do ponownego ataku.

Siły obu stron, mimo wielkich strat wojsk sowieckich, były wyrównane. Linie zaopatrzeniowe wydłużyły się po stronie polskiej, a skróciły po sowieckiej. Do Krasnej Armii zaczęli napływać „biali” ochotnicy, którzy chcieli dać nauczkę „Polaczkom” w imię wielkoruskich interesów.

Rozpoczął się wyścig z czasem. Tuchaczewski, sowiecki dowódca frontu, wyznaczył termin natarcia na 25 września. Strona polska planowała początek ataku na 20 września, ale uległ on przesunięciu o 2 dni.

Istotą polskiego planu był pomocniczy atak w południowej części frontu, w rejonie na wschód od Brześcia, uderzenie frontalne w części środkowej (od Brzostowicy po Grodno), oraz głębokie oskrzydlenie od północy przez tzw. „grupę skrzydłową”. Grupa ta w pierwszej fazie operacji rozbiła ugrupowanie wojsk litewskich, a nastpnie za linią frontu przedostała się na tyły wojsk sowieckich likwidując po drodze wojska litewskie idące na pomoc sowietom w Brześciu.

Zamierzonym celem operacji, jaka została zaplanowana przez J. Pisudskiego było, po zagrożeniu okrążeniem od pónocy, zepchnąć wrogie wojska w Błota Pińskie.

Ten manewr nie do końca się udał, gdyż szybkość ucieczki wojsk sowieckich wzbudzała podziw nawet u postronnych obserwatorów. A średnie tempo natarcia wojsk polskich przekraczało 30 km dziennie i to w podmokłym, pozbawionym dróg, rozmiękym jesiennymi deszczami terenie. Można twierdzić, że tę wojnę wygrali żołnierze swymi nogami z racji długotrwałych (nawet do 75 km dziennie) i wymagających olbrzymiego wysiłku przemarszów z pełnym, czasem ponad trzydziestokilogramowym, obciążeniem.

Należy szczególnie podkreślić heroizm polskich wojsk, które przy słabym zaopatrzeniu, często głodni, bez ciepłych ubrań, dokonywali niezwykłych czynów. Brak dróg i możliwśoci dostarczania zaopatrzenia spowodował, że jedna z dywizji, która miała operować w kierunku na Święciany, została „zaopatrzona” jedynie w pieniądze, za które miano kupować żywność w kraju wyniszczonym dugoletnimi działaniami I wojny światowej.

Bitwa zakończyła się sukcesem potwierdzającym wyższość polskiego, elastycznego dowodzenia nad statycznym i schematycznym dowodzeniem ze strony sowieckiej. Straty sowieckie to ponad 40 tys. jeńców (poza rannymi i zabitymi) i znaczne ilości sprzętu wojennego. Tereny zajęte przez wojsko polskie stały się na 20 lat granicą między Polską, a ZSRR.

Warto wspomnieć, że ta bitwa także miała nieprzewidziane akcenty wynikające ze złego rozpoznania, a niekiedy błędów dowódców. Np. Sowieci zaatakowali, jako atak poprzedzający główne uderzenie, w środkowej części frontu - w rejonie Brzostowicy i trafili na przygotowującą się do uderzenia III Dywizję Legionów. W ponawianych 14-krotnie atakach zginęło ponad 1000 żołnierzy sowieckich. Z kolei strona polska nie rozpoznała koncentracji przygotowującej się do ataku przynajmniej jednej dywizji sowieckiej, co zaowocowało dużymi stratami przy zdobywaniu Wołkowyska, która to miejscowość przechodziła zrąk do rąk.
Podobnych sytuacji , gdzie , na szczęście, więcej błędów popełnili Sowieci - było sporo.

Bitwa Niemeńska praktycznie zniszczyła cały potencjał wojskowy Sowietów na tym teatrze działań wojennych. Praktycznie droga na Moskwę stała otworem - Sowieci nie mieli żadnych sił mogących przeciwstawić się Polakom. Granica jaką wynegocjowano wynikała z walorów strategicznych - została ustalona w ten sposób, aby Polska miała możliwość skutecznej obrony przed możliwym sowieckim atakiem.

I jeszcze o jednym epizodzie; na mocy porozumienia midzy Litwą, a stroną rosyjską zawartego 12 lipca 1920 roku (w czasie odwrotu wojsk polskich), Litwini zajeli rejon Wilna i Suwałk. W czasie „Bitwy Niemeńskiej” „grupa skrzydowa”, po rozbiciu wojsk litewskich w rejonie Suwałk i jadącego
w kierunku Grodna litewskiego wsparcia dla wojsk sowieckich, skutecznie powstrzymała zaborcze nastroje Litwinów. Jednak na skutek angielskich nacisków w trakcie rokowań pokojowych, Wilno miało pozostać w ręku litewskim. To doprowadziło do tzw. buntu Żeligowskiego, (za wiedzą, wg wszelkich danych, Piłsudskiego), który dowodząc dywizją litewsko-białoruską, wypowiedział posłuszeństwo polskiemu dowództwu
i zajął rejon Wilna proklamując tzw. Litwę Środkową. Jednym z powodów były krwawe straty, jakie ponieli żołnierze dywizji w walkach z Rosjanami, a którym to ludziom powstała sytuacja nie dawała prawa powrotu w rodzinne strony – pochodzili głównie z okolic Wilna. Duże wzburzenie przynosiły też informacje o bardzo złym traktowaniu ludności polskiej na terenach zajętych przez Litwinów.

Brak głosów

Komentarze

Bitwa toczyła się na "moich" terenach rodzinnych moich przodków.
Tam to dzisiaj jeszcze można znależć ślady tej straszliwie krwawej bitwy, resztki krzyży gdzie chowano poległych.
A a czasie II wojny te tereny to matecznik polskiej partyzantki.
Dlatego we wrześniu 1939r sowieci tak brutalnie obeszli się z Grodnem, jego obrońcami.
Co do zachowania Litwinów!
Szkoda mówić.
Dziadek, Ojciec zawsze mawiali" fałszywy jak Litwin"!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#31763

Krzysztof J. Wojtas
Moje "ślady rodzinne" sytuują pozycję także w tamtych stronach - Brzostowica (ale stacja kolejowa, czyli kilkanaście km na południe od właściwej). Wcześniejsze osadzenie w rejonie Grodna (tam podobno jest grobowiec rodzinny - babcia z domu Grudzińska, a z nią wiąże sie początek "mojej" rodziny). Ale to już historia rodzinna.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#31765