Sakiewicz w pozycji "na misjonarza"

W jednym z ostatnich numerów Gazety Polskiej, na stronie głównej mogliśmy sobie pooglądać twarz prezydenta Federacji Rosyjskiej, przystrojoną maską doktora Lectera - bohatera filmu "Milczenie Owiec".
Kto zna ten skądinąd świetny film, to wie też, że postać Lectera była potworem w dwójnasób, bowiem oprócz tego, iż był on wynaturzonym kanibalem, to był także potworem inteligencji, o czym mogła się przekonać agentka Starling, jak również widz, choć może nie każdy.
Kogo w Putinie postrzegają redaktorzy Gazety Polskiej, to jawi się ewidentnie i nikomu chyba nie trzeba tego wskazywać po eksplozji odium w stosunku do Rosji, Rosjan, czy samego Putina we wszystkich "rodzimych" mediach, przy czym wskazać jednak należy, że Gazeta Polska w tej dyscyplinie zdystansowała wszystkich, nie wyłączając z tego grona takich tuzów siania dezinformacji i medialnych humbugów, jak Gazeta Wyborcza, TVN, czy Onet.pl.
Michnikowszczyzna jest integralnym elementem III RP i o ile działanie tej grupy na szkodę Polski jest dla mnie zrozumiałym z racji tego, iż jest to element antypolski z natury, o tyle działanie środowiska Sakiewicza jawić się może irracjonalnym, ale czy takim jest w istocie?
Skąd się wziął reset III RP w stosunkach z Rosją, po pogawędkach na sopockim molo, po uściskach z Putinem przy zwłokach śp. Lecha Kaczyńskiego, czy po "żółwikach" w tych samych okolicznościach?
Otóż "elity" III RP zdały sobie sprawę z faktu, że ich władza może się utrzymać tylko wówczas, gdy będzie w komitywie z komunistycznym Zachodem i nie ma tu znaczenia fakt, że opozycja, która przejmie najprawdopodobniej władzę w kolejnych wyborach, skłania się ku opcji transatlantyckiej, a grupa trzymająca ową władzę obecnie, optuje za ścisłą współpracą z konającą UE.
Wspomniana michnikowszczyzna szykowała Polsce pohybel knując z Rosją. Sytuacja, która wytworzyła się na świecie w związku z wydarzeniami na Ukrainie, spowodowała, że unijni maoiści postawili warunek - albo z nami, albo z Rosją. O odpowiedzi zadecydowała nasza przynależność do UE, bez której Polska dzisiaj sobie poradzić by nie mogła. Nikomu tu oczywiście nie leży na sercu istnienie Polski jako państwa, gdyż chodzi o to, że w momencie likwidacji państwa polskiego, cały dystopiczny aparat, archaicznej władzy w naszym kraju, traci mandat na byt i to właśnie wzbudziło trwogę wśród reżyserów naszej marnej rzeczywistości.
W słowniku Putina takie zachowanie określone jest mianem zdrady i wątpię, aby on odpuścił byłym swoim konfraterom, o czym oni sami zdaje się, wiedzą, gdyż ich podkulone ogony na to wskazują.
Niczym innym, jak tchórzostwem jest postawa III RP wobec Rosji i niech kogoś nie zwiodą pohukiwania pod adresem Rosji, pochodzące z krainy nad Vistulą, gdyż są to jedynie pomruki bezradnych hochsztaplerów, kryjących się za plecami, czy to pani Merkel, czy też pana Obamy.
Tyle słowem działań grupy trzymającej władzę.

Pamiętam, jak swojego czasu doszło do starcia (cichego) pomiędzy Terlikowskim, a jego pryncypałem - Dziwiszem. Sprawa dotyczyła tego, iż pan Terlikowski postanowił zostać misjonarzem, co dałoby mu legitymację do głoszenia rekolekcji wielkopostnych w polskich kościołach. Szkopuł w tym, że pan Terlikowski kapłanem nie jest, a tym bardziej misjonarzem, stąd też napotkał sprzeciw ze strony Dziwisza, co nieco wstrząsnęło wówczas dziwiszowską tubą w postaci Frondy.
Zapewne pan Sakiewicz uznał pomysł pana Terlikowskiego za trafiony i pozazdrościwszy mu trochę, sam postanowił wygłaszać rekolekcje, udając się z misją za ocean, gdyż w ojczyźnianych pieleszach coraz mniej wiernych kupuje sakiewiczowski "katechizm".
Już samo jego tournee jest jakąś facecją, bo czy widział ktoś kiedyś redaktora naczelnego jakiejś gazety, wygłaszającego "rekolekcje" po innych krajach? No dobrze, można by to uznać za stosowne w przypadku, gdyby miały to być jakieś zajęcia warsztatowe z dziedziny dziennikarstwa, ale z niezależnej pl. możemy się dowiedzieć, że tematem podczas "rekolekcyjnych" spotkań z Polonią ma być sytuacja na Ukrainie i cytując niezależną, "wojna jaką rozpętała Rosja".
Pominę już to, że pan Sakiewicz chce wspomagać banderowski rząd Ukrainy (vide zbanowany artykuł ks. Isakowicza - Zaleskiego), dozbrajając go przez Polskę, ale zapytam, jako kto wystąpi w USA i Kanadzie nasz kaznodzieja? Jako ekspert? Jako ideolog? Może jednak jako szef nowej partii zbudowanej na bazie klubów GP? Może w końcu jako przyszły dowodzący polską TV, bo chyba aspiracje pana Sakiewicza oscylują w tych okolicach?
O "rekolekcyjnym" charakterze debat z Polonusami niech świadczą miejsca spotkań:
- London (Kanada) - sala parafialna przy kościele Matki Boskiej Częstochowskiej
- Toronto - sala parafialna kościoła p/w Matki Boskiej
- Chicago - sala parafialna w kościele Św. Jacka
- Chicago (ponownie) - sala Borowczyka przy kościele Św. Konstancji
Siurpryzą sakiewiczowskiej misji ma być protest na Daley Plaza w Chicago, który odbędzie się pod hasłem:
STOP TERRORISM. SMOLEŃSK 2010 - UKRAINE 2014
To się nazywa patriotyzm!
Zapytam przy tej okazji, czy kojarzenie poległych w zamachu pod Smoleńskiem, którzy lecieli na obchody 70 rocznicy ludobójstwa w Katyniu z rzeźnikami z Wołynia to groteska, czy makabreska, gdyż sam na to pytanie nie potrafię sobie odpowiedzieć?
Przyznam, że dziwi mnie nieco to, że w haśle nie ma wzmianki o zestrzeleniu przez Putina malezyjskiego samolotu i być może, że wynika to z tego, iż sami Amerykanie stwierdzili, że nie ma przesłanek ku temu, aby stwierdzić, że za zestrzelenie samolotu malezyjskich linii lotniczych odpowiedzialność ponosi Rosja, choć pan Brzeziński np. jest zupełnie innego zdania i tutaj przypomnę, że Brzeziński po tym, co zdarzyło się pod Smoleńskiem, stwierdził, iż trzeba być niespełna rozumu, aby przypuszczać, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu, ale ten sam pan Brzeziński w przypadku malezyjskiego samolotu pasażerskiego stwierdza impromptu, że to sprawka Putina.
W którym przypadku pan Brzeziński łże?
Rozwiązanie tej zagadki, to temat na osobną notkę, jeśli nie na książkę i tym razem pominę jakiekolwiek rozważania na ten temat.

Powrócę jeszcze na moment do początku tej notki i do lecterowskiego oblicza Putina, oblicza politycznego geniusza w dzisiejszym świecie polityki globalnej.
Polska jagiellońska była cywilizacją, co do dzisiaj napawa nas dumą. Na przestrzeni wieków niestety utraciliśmy znamiona cywilizacji, transformując do zaściankowego państwa Europy wschodniej.
Nie będę tu wspominał o przyczynach, które stanowią o tym, iż nasz kraj utracił status państwa. Należy przy tym zauważyć, że w przeszłości padały wielkie cywilizacje i wskażę tu choćby na cywilizacje perska, czy egipską. Nie wiem, czy kiedykolwiek się odrodzą, ale nic na to nie wskazuje.
Śledząc na bieżąco dzisiejsze wydarzenia, możemy dostrzec, że mamy do czynienia z upadkiem cywilizacji łacińskiej i to upadkiem nie tylko moralnym, podczas gdy upadają kolejne państwa - Grecja, Hiszpania, Portugalia, czy Polska.
Upadek w dobie Jelcyna groził także Rosji, która na swoje, niekoniecznie na nasze szczęście, otrzymała od losu Putina. Putin potrafił w Rosji zaszczepić pierwiastki dwóch biegunowo różnych systemów i mam tu na myśli imperialna Rosję carską oraz Rosję bolszewicką. Korzystając z idei utworzenia Eurazji, która powstała już w latach dwudziestych ubiegłego stulecia, jako alternatywa dla bolszewizmu, opracowana przez rosyjskich intelektualistów będących na emigracji, Putin stworzył mocne i stabilne państwo, wykorzystując to, co niegdyś dała Rosji historia. Putin z doskonałym wyczuciem potrafił zespolić rewolucyjnego ducha z bogoojczyźnianą spuścizną po caratach.
Proszę zwrócić uwagę na to, w jak krótkim czasie tego dokonał.
My ciesząc się wolnością od 1989 roku, potrafiliśmy jedynie zrujnować nasz kraj swoimi wyborami.
Wstydzę się za siebie i za Polaków, bowiem każdy z nas jest odpowiedzialnym za to, w jakim stanie dzisiaj znajduje się Polska.
Mając taka historię, posiadając tak bolesne doświadczenia, nie potrafiliśmy wyciągnąć żadnych wniosków, ani wykorzystać tego, co dało nam międzywojnie.
Dzisiaj endek pluje na zwolennika sanacji i na odwrót.
Czy rzeczywiście nie stać nas na jakąś mobilizację?
Czy musimy być gorsi niż Rosja?

W snach agentki Starling owce nie milczały.
Z Polski już dzisiaj słychać dorzynanie baranów. Nie, nie watahy, gdyż ta dorżnąć by się nie dała. Nie liczyłbym na to, że ktoś z sąsiadów to usłyszy i czy zechce usłyszeć.