Tajemnice technologii władzy... Platforma i PSL

Obrazek użytkownika Mieszczuch7
Blog

"L'enfant terrible" polityków większości rządowej, PSL-owski Kłopotek, znów jęczy i skarży się na Platformę. Dopiero co twierdził, że przyszła koalicja PSL i PIS jest możliwa, co rozumieć można było jako taką "małżeńską" pogróżkę, straszenie rozwodem z PO. Tego straszenia nikt nie traktuje serio, rzecz jasna. Ale dzisiaj Kłopotek znowu robi przykry przytyk Platformie: chodzi o to, że każdemu ministrowi PSL Tusk dodał swojego "nadministra" do pilnowania. Nadzorcą wicepremiera od gospodarki został były premier Jan Krzysztof Bielecki, a "klawiszem" minister pracy Jolanty Fedak - Michał Boni. Tak więc ci doradcy mieli przypisane nadzwyczajne uprawnienia do monitorowania konstytucyjnych ministrów i jako tacy "niejawni współpracownicy" raportowali wszystko do Tuska. Tak więc ministrowie z PSL poddani odgórnej presji mieli posłusznie wykonywać zalecenia doradców Tuska i podpisywać tylko papiery. Tusk stworzył sytuację, w której to konstytucyjny minister miałby ponosić odpowiedzialność, i to nie tylko polityczną, za wymuszone pod presją nieswoje decyzje, projekty, których ojców bliżej nie znamy. Odpowiedzialność w tej sytuacji się rozmywa na różne osoby, zespoły, ciała fasadowe... Gdyby się jednak jakieś działanie w sferze danego ministra - zakładam czysto teoretycznie - okazało niezgodne z prawem albo narażające ewidentnie Skarb Państwa na straty, to kogo byśmy wtedy postawili przed Trybunał Stanu, Boniego czy Fedak, Pawlaka czy Bieleckiego? To jest rzeczywisty skandal i psucie państwa. Ma rację Kłopotek, że alarmuje opinię publiczną w tej sprawie. Szkoda tylko, że tak późno, że od razu nie pozwalał Platfomie wejść PSL całkiem na głowę!

To niechybnie musi przywodzić na myśl metody ze starych czasów, które chcielibyśmy wreszcie pogrzebać. PZPR w latach 80-tych stosowała taką samą metodę przecież: na stanowisku dyrektora państwowego przedsiębiorstwa mógł być czasem niepartyjny fachowiec, ale pod warunkiem, że wicedyrektorem był zaufany sekretarz tamtejszej organizacji partyjnej. Zazwyczaj miał on w ręku sprawy kadrowe i organizacyjne. Taki wice, nazywany popularnie "Towarzysz Kołek", faktycznie kontrolował wszystkie poczynania swego niby-szefa i donosił wyżej, władzom partyjnym. Partia miała w ten sposób wszędzie "swoje oczy".

Tę metodę, jak widać, na nowo stosuje Platforma. Przejęła ona wszystkie ośrodki władzy i informacji, zwłaszcza wszystkie te instytucje, które tradycyjnie, czy nawet konstytucyjnie, miały mieć zagwarantowaną niezależność od rządu i pełnić rolę swoistych "bezpieczników" demokracji. Wmawiając opinii publicznej "odpolitycznianie" wzięła kolejno pod but media, które miały wreszcie wyrwać się z pęt partyjniactwa; organizacje pozarządowe, które "udomowiła" dotacjami rządowymi; CBA, która miala walczyć z korupcją na najwyższych szczeblach władzy; IPN, które miało wywlec na światło dzienne ciemne sprawki komuchów; prokuraturę, którą trzyma pod szantażem budżetowym i groźbą nieprzyjęcia sprawozdania; wreszcie i NIK, której zmieniła ustawę, by móc wprowadzić do niej swoich namiestników i swoje rządy... Wczoraj pisałem o zmianie na stanowisku szefa GUS, które procentuje pozytywnymi dla rządu danymi. Czy jeszcze coś pominąłem? Może jeszcze rozmontowanie wielkich zakładów, gdzie silne były związki zawodowe?

I jest jeszcze jedno podobieństwo: komunie nie udało się podporządkować, sponiewierać polskiego chłopa, a Platformie też się to nie uda! Otóż - mówi Kłopotek - nie udało się jej znaleźć żadnego "nadministra" dla Sawickiego od rolnictwa. Nie znaczy to wcale, że Sawicki jest takim dobrym ministrem, że PSL tak świetnie służy polskiej wsi, tylko że w PO nie ma nikogo, kto by w tym widział jakiś interes... Może to i lepiej dla tego rolnictwa, niech ręce trzymają z dala od niego! Bo jak już ten Sawicki zaczyna działać, to potem okazuje się, że właściwie zadziałał, jak w sprawie raportu Dessa, przeciw równym dopłatom, przeciw polskim rolnikom. Tak więc jedynie rolnictwo zostało pozostawione na uboczu, poza wszelkim zainteresowaniem. Cała moja wiara, ostatnia nadzieja - polski chłop!

Brak głosów