Komu Palikot to obiecał?

Obrazek użytkownika Mieszczuch7
Blog

Pewniak absolutny, jeśli chodzi o oglądalność. Stuprocentowa niemal rozpoznawalność, największa wśród polityków chyba. Pani redaktor z programu "Młodzież kontra" odebrała rekordową ilość pytań przed programem. I już od pierwszej minuty mieliśmy cyrk i kabaret, a młodzież zanosiła się od śmiechu. Dlaczego? Na pytanie, kim chciałby zostać: prezydentem czy premierem, on odpowiedział z oczywistą nonszalancją - "Wszystko jedno!"

Młodzi trafili Palikota celnie kilkoma strzałami: o hipokryzję projektu w sprawie zmiany finansowania partii politycznych, fałszywy katolicyzm i przysięgi na Boga, prostackie obrażanie księży (on też nie będzie klękał przed biskupami), niepłacenie rachunków, kryminalną ucieczkę przed podatkami na podatkowe rajskie wyspy, przekręty ze "słupami" - emerytami i studentami - hojnie płacącymi na jego kampanię, o ciągłe lżenie Śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego po jego tragicznej śmierci, o tożsamość polityczną, której nie ma... Palikot, jak zwykle, mówił wiele i nic nie powiedział, jałowy klekot, pustosłowie, powtarzane w kólko slogany, bez sensu, i co gorsza, bez smaku.

W czerwonej kurtce i białym podkoszulku wyglądal jak jakiś pudrowany podstarzały satyr, zboczeniec, naprzykrzający się nastolatkom. Młodzi politycy byli w porównaniu z nim ubrani prawdziwie elegancko. No tak, ale oni byli po prostu sobą. Oni nie musieli się za nikogo przebierać. Nie musieli zatrudniać fryzjerów i stylistów, ani kupować drogich oprawek ze szłami "zerówkami", by wyglądać na intektualistę. Na szczególnego, żoliborskiego intelektualistę. Oni nie wnieśli do studia telewizji świńskiego ryja, tylko postawili na własną moc w gębie. I nie dodawali sobie pałeru żadnym wibratorem, ani innym gadżetem. To lepiej wróży polityce na przyszłość. Może kiedyś skończy się ta era "techników przejmowania władzy", powracających ciagle pod różnymi postaciami takich Stanów Tymińskich, biznesmenów, milionerów, marionetki esbeków, przemalowanych aparatczyków, przebierańców i pajaców? No, pomarzyć dobra rzecz!

Tymczasem jeszcze słówko o nowym przebraniu Palikota. Kurtka, w której dzisiaj paradował, miała krój przypominający zunifikowane bluzy Chińczyków z czasów "rewolucji kulturalnej" Mao Tse Tunga, a sztandarowa chińska czerwień jeszcze bardziej przypomina, podkreśla skojarzenia z tym krwawym terrorem. Jeśli Palikot chce w ten sposób podkreślać swoją nowo nabytą lewicowość, to takie nawiązanie budzi raczej mieszane uczucia, zamiast przyciągać - odrzuca i przyprawia o mdłości.

Czas na jakąś puentę? Dlaczego Palikot przyjmuje takie role, role, które przekreślają go jako poważnego polityka. Komu musiał to obiecać? Na jaką nagrodę liczy? Dlaczego jeszcze są tacy, których on bawi?

Brak głosów