A ty, czego dzisiaj szukasz?

Obrazek użytkownika Mieszczuch7
Blog

Kiedy zobaczyłem dzisiaj naszą skromną szopkę na Długiej, przed Kościołem Garnizonowym (żal dupę ściska!), przypomniała mi się niedawna rozmowa z nowym znajomym w Brukseli. On powiedział: bo Polska to taki katolicki kraj. A ja na to, że tak, katolicki i to jest właśnie nasza siła, wartość i tego się będziemy trzymać. Opowiadałem mu też o naszych świątecznych tradycjach, domowym śpiewaniu kolęd, pasterkach, jasełkach i szopkach... I byłem jakby trochę zadufany przy tym, że w tym tkwi nasza jakby wyższość nad duchową degrengoladą liberalnej Brukseli... Potem byłem na tym ich Głównym Rynku, gdzie schodzą się stadami turyści i żądna atrakcji młodzież. A tam, poza rzeczywiście piękną i wielką choiną, starannie przystrojoną, artystycznymi instalacjami świetlnymi, ze spektaklami typu światło i dźwięk, jest oczywiście też i stajenka z rzeźbionymi postaciami Świętej Rodzinki, żłobem, żywymi, wypasionymi białymi owcami, a nawet psotnym kotem, skaczącym po płotku... No i cóż, muszę przyznać, że ta brukselska szopka jest co najmniej dwa razy większa, pyszniejsza, niż nasza! Nasza taka skromna, nawet owce jakieś takie w niej biedne... Dwie biedne, wciśnięte w kąt! I jak to się stało? Już w naszym "katolickim kraju" szopki coraz mniejsze są, coraz to dalej od głównego rynku, od głównego traktu, coraz to bardziej na uboczu? A może to my jesteśmy coraz bardziej... liberalni, europejscy, nawet bardziej niż brukselczycy, a oni bardziej tradycyjnie katoliccy? To jest oczywiście na pokaz, atrakcja, by przyciągnąć turystów itd., ale i coś, co wypływa z takiej głębszej potrzeby piękna. A my, zmęczeni, wkurzeni tłumem przy kasach w super i hipermarketach... Czy nie poszukamy zaraz jakiejś butelczyny schłodzonej wódki, zamiast w drodze na pasterkę wypatrywać na niebie Betlejemskiej Gwiazdy?

Brak głosów

Komentarze

nigdy dość przyzwoitości i honoru

Myślę ,że nie mamy się czego wstydzić,czy się żalić się w sobie i na początek zacytuję słynne już powiedzenie"nie wszystko złoto co się świeci".Najważniejszą sprawą jest przeżywanie takich chwil nie jaśniejszymi świecidełkami czy lepszymi gadżetami a emocją i takie chwile to nie konkurs czy zawody by się ścigać w oprawie czy treści,każdy przezywa jak uważa, byle szczerze.Tam czyli na zachód od Odry,są piękne i wielkie katedry,zapierające dech w piersiach, dzieła sztuki wszelakiej wewnątrz mają i w większości bez życia ,puste jak mroczne zamczyska nie wiadomo czego strzegą.Nie należę do praktykujących katolików ,a raczej nie biorę udziału w życiu kościoła razem lub pośrednio koncelebrowanym czy organizowanym przez kler, ale widziałem ,że i u nas są piękne szopki,jasełka i spotkania,a megalomania prowadzi zawsze do apogeum po którym mogą się tylko obniżyć loty.Jak na moje postrzeganie dużo racji mają konserwatyści,którzy nie chcą zbyt szybkich zmian ,bo przynajmniej dla mnie jak brać Boga i wiarę jako najważniejszą sprawę(nie rzecz którą można poprawiać i traktować wedle uznania)w życiu, to musi być w tej materii dużo mistycyzmu,powagi,pokory i oddania.Słyszę nieraz ,że szybkie zmiany to nic innego jak tylko inna droga ,przyjemniejsza i bardziej dostępna dla większej liczby wiernych,ale w tej sprawie nie można iść największymi skrótami,bo nie zdobędziemy niektórych a bardzo ważnych cech,nie zgłębi się przemyśleń,będzie się na wpół laikiem,takim niedouczonym majstrem (gdzieś dzwonią ale w którym kościele?). Butelki wódki po drodze lub tuż przed Pasterką szukają katolicy na pokaz,bądź ci co idą do Boga na skróty,nie ma ich na szczęście bardzo wielu choć trochę za dużo.Na tak zwanym zachodzie tez nie jest aż tak źle ze stosowaniem dziesięciu przykazań jak niektórzy podają,tylko fakt że frekwencja w kościołach niewielka.Podstawą jest wychowanie ,a raczej wymaganie od latorośli przestrzegania zasad chrześcijańskich,nauka wartości a nie głównie jak najlepiej rozpychać się łokciami i kopać dołki.Pozdrawiam i dużych pozytywnych doznań duchowych.

Vote up!
0
Vote down!
0

nigdy dość przyzwoitości i honoru

#209530