Panie Prezesie! Kochajmy ich, bo nie wiedzą, co czynią!

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz
Blog

Motto: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego

Gdy przed dwoma laty zacząłem działalność blogerską, nastawioną na konsekwentną krytykę poczynań rządu Donalda Tuska i jego Platformy, krakowski salon zareagował graniczącym z furią ostracyzmem, a sztabowcy krakowskich „elit” grupujących tych „lepszych” od „gorszych”, rozpoczęli nienawistną i szeroko zakrojoną akcję przyprawiania mi określonego rodzaju gęby.

Moje nazwisko zostało wymazane z listy salonowych zaproszeń, a w tak zwanym „dobrym towarzystwie” zaczęto rozpuszczać wieści, że Pasierbiewicz oszalał i powinien się leczyć psychiatrycznie, bo wypisuje na blogach jakieś horrendalne brednie jako zausznik Jarosława Kaczyńskiego. Zaczęto mnie kreować na jątrzącego, niebezpiecznego społecznie oszołoma siejącego nienawiść.

I tak, z dnia na dzień okrzyknięto mnie wrednym pisowcem (choć przez całe życie jestem bezpartyjny), i raptem z naukowca stałem się niewydarzonym tępakiem, z duszy towarzystwa namolnym nudziarzem, z autora poczytnych książek prawicowym grafomanem, niepoprawnym politycznie dewiantem i tak dalej…

Dzisiaj media ogłosiły katastrofę sondażową Platformy Obywatelskiej.

I cóż ja słyszę w radiu TOK-FM.

Zawsze gotowe do usług sztabowe trio w składzie Żakowski-Lis-Wołek, które przez siedem lat wynosiło na ołtarze generalissimusa Tuska i wszechwiedzącą Platformę harmonijnie brzmiącym chórem stwierdza, cytuję, co zapamiętałem:

Że premier nigdy nie miał sprecyzowanej wizji państwa.
Że rząd Donalda Tuska „de facto” nic nie zrobił dla kraju.
Że od samego początku w działaniach premiera i jego rządu nie było logiki.
Że rząd Donalda Tuska od zawsze lekceważył obywateli.
Że premier Tusk nie dotrzymał żadnej z obietnic wyborczych.
Że Platforma Obywatelska zatraciła tożsamość.
Że na tuskobus Polscy już się nie nabiorą.
Że premier się pogubił, że jest wycofany, zmęczony i niezdolny do rządzenia państwem.
Że rząd Donalda Tuska wszedł w dla niego zabójczą „fazę śmieszności”…

A więc nadszedł czas bym mógł się odegrać na opluwających mnie przy byle okazji, jak życie pokazuje miernych intelektualnie „salonowcach” podwawelskiego Krakówka. I ze wstydem przyznaję, że w pierwszym odruchu chciałem wziąć odwet i korzystając z nadarzającej się właśnie sposobności zacząć bezlitoście obnażać publicznie ich podłość i małość.

Ale na niedawnej krakowskiej konferencji Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO) spotkałem księdza doktora pułkownika Wiesława Bożejewicza, który jako kapelan wojskowy dostąpił zaszczytu spowiadania Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wygłoszony przez niego referat utwierdził mnie w przekonaniu, że to dzielny człowiek, waleczny kapłan, piękny rozum i nieprzeciętny intelekt. W przerwie konferencyjnej odbyłem z nim krótką rozmowę, w czasie której opowiedziałem mu o zawstydzających postawach prominentów lokalnego salonu III RP jednocześnie zadając pytanie, co zrobiłby na moim miejscu.

Po krótkim namyśle ksiądz doktor pułkownik odpowiedział, cytuję z pamięci: „może to pana zaszokuje, ale w imię naszego wspólnego polskiego interesu, nie ustając w walce ze złem, które czynią, powinien ich pan pokochać, odkładając chęć odwetu na bok”.

Długo myślałem nad słowami księdza pułkownika, i choć nie będzie to dla mnie łatwe myślę, że zrobię jak mądry i wspaniałomyślny kasiądz pułkownik radził.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Patrz również wybrane wystąpienia ludzi nauki na II Konferencji Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO) w Krakowie nt. "Środowisko akademickie a świadomość obywatelska współczesnych Polaków":

http://www.youtube.com/watch?v=7aXbax964Vo

http://www.youtube.com/watch?v=kQR_X0pY_2I

Relacje z kolejnych wystąpień będę dołączał po zakończeniu obróbki filmowej

Brak głosów

Komentarze

Kochać tych, co nie wiedzą, co czynią nie jest rzeczą łatwą, ale Pan Jezus pokazał nam, jak to robić.
Otóż trzeba modlić się do Boga Ojca, aby im wybaczył, bo nie w naszej mocy jest wybaczać tym, którzy wciąż czynią zło.
W naszej mocy jest tylko ich kochać miłością pragnącą dla nich dobra, a więc miłocią wymagającą, miłością konsekwentną, miłością oczekującą ich nawrócenia, miłością dobra, a więc i odpowiedzialną ochroną dobra.
A to już wymaga nienawiści wzajemnej, ale ,,po chrześcijańsku,, , czyli bez podejmowania walki, ale z odcinaniem się od zła po to by doprowadzić do ZAWSTYDZENIA tych, co nas pierwsi znienawidzili. Problem w tym, że nienawiść zawsze kieruje się ku temu, co nazywamy złem, a więc kiedy stają przeciw sobie dwie nienawiści, jasne więc, że tylko jedna jest uprawniona, że ta osoba, która w końcu zrozumie prawdę, że jej nienawiść jest nieuprawniona, ZAWSTYDZI SIĘ i w rezultacie tego nastąpi pojednanie, a więc i miłość wzajemna, czyli braterstwo.

To tyle, w nawiązaniu do mojego wpisu:
http://niepoprawni.pl/blog/7172/nienawidzcie-sie-wzajemnie

Dlatego to na pewno dobra decyzja:
,,zrobię jak mądry i wspaniałomyślny kasiądz pułkownik radził,,.

Vote up!
0
Vote down!
0
#358182