Nadchodzi nieunikniony koniec pewnej epoki

Obrazek użytkownika Obserwator
Idee

Mam, niestety, bardzo smutne wieści. Prawdopodobnie zbliża się koniec naszych nadziei na „drugi Budapeszt” i wolny kraj. Oczywiście nie oznacza to, że należy zaprzestać wysiłków, ale działając należy przede wszystkim zachować rozwagę i – w miarę możliwości – już teraz przygotowywać „drugi szereg” tych, którzy dalej poniosą pałeczkę, w wypadku gdyby nas nagle zabrakło.

Kluczową wydaje się data 22 września i związany z nią wyniki wyborów w Niemczech. Niemniej sporo zdarzeń wskazuje na to, że ich wynik jest już z góry przesądzony i kiedy „pancerny anioł” zostanie utrzymany przy władzy, los zarówno Europy (co mnie mniej boli) jak i Polski będzie w zasadzie rozstrzygnięty. Wkroczymy w fazę realizacji planu ostatecznego przejęcia Europy przez (uwaga, uwaga !!!)... Rosję.

Mam świadomość, że wydaje się to wręcz absurdalne, ale nic na to nie poradzę. Może jeszcze opiszę to co czeka Europę, ale bardziej interesuje mnie Polska i jej – dość niewesołe – losy.

Ponieważ nasze rodzime „stronnictwo pruskie” dość naiwnie liczy na to, że postawa służalcza wobec Niemiec zapewni im ochronę zarówno obecnie, przed doprowadzanymi do ostateczności ludźmi, jak i w przyszłości, przed działaniami zwolenników Rosji, ich zaskoczenie rozwojem sytuacji może być całkiem szczere, tyle że niewiele zmieni. Kiedy tylko okaże się, że na zachodniej granicy Polski będzie gwarancja co do braku faktycznej reakcji (co do braku reakcji USA gwarancja już jest), będzie można przystąpić do ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej, w dodatku w sposób mający umocowanie prawne i historyczne, a ponadto zapewniający całkowitą bezkarność twórcom, animatorom, wykonawcom i beneficjentom (grupy te się częściowo nie pokrywają).

Scenariusz dla Polski jest dość jasny: po skutecznych prowokacjach w okresie pomiędzy początkiem października a połową listopada, Komorowski wprowadza na podstawie art. 230 Konstytucji stan wyjątkowy, którego „zaletą” jest m.in. to, że w trakcie jego trwania i przez 90 dni po jego zakończeniu nie mogą odbywać się wybory do Sejmu i Senatu, referenda, wybory do władz samorządowych etc.

Ponieważ Konstytucja pozwala na ograniczenia prawa podróżowania czy wolności osobistej, nie zdziwmy się, jeżeli ta możliwość zostanie również wykorzystana w całej gamie możliwych atrakcji.

Dodatkowym narzędziem nacisku jest (opisane w art. 233 ust. 3) ograniczenie prawa własności chronionego art. 64, choć oczywiście za odszkodowaniem. Tyle że wysokość, tryb i formę tego odszkodowania ustali ustawa o stanie wyjątkowym (na podstawie art. 228 ust. 4), więc nie dziwmy się, jeżeli wycena do celów odszkodowawczych będzie bazowała np. na cenach sprzed stanu wyjątkowego, podczas odszkodowania zostaną wypłacone po jego zniesieniu, choć w tym czasie złotówka poleci na zbity pysk.

Suma konstytucyjnych uprawnień pozwoli zbudować sieć, której zastosowanie w efekcie ostatecznie utrwali „zdobycze” Okrągłego Stołu i podporządkuje Polskę ekonomicznie Rosji, jednocześnie pozbawiając „niepokornych” ekonomicznych podstaw działania.

Teoretycznie dalej będzie istniała Rzeczpospolita Polska, kiedy po 150 dniach stan wyjątkowy zostanie zakończony teoretycznie znowu będzie można prowadzić działalność gospodarczą, liczyć na ochronę majątku etc. Niemniej nie da się prowadzić działalności gospodarczej bez zaplecza finansowego ani bazy materialnej, chyba że jest to działalność stricte umysłowa. Ale tę kwestię załatwi sprawa przywrócenia wolności osobistej i swobody podróżowania, gdyż kto żyw będzie wtedy próbował czmychnąć z tego skansenu WSI, jakim stanie się Polska, a właściwie wtedy już „priwislianskij kraj”.

Nie wiem, czy listy proskrypcyjne już są zamknięte, nawet nie mam pewności czy istnieją, natomiast na pewno ich utworzenie nie zabierze zbyt wiele czasu.

Oby się to nie sprawdziło...

Brak głosów