Wróg publiczny numer jeden

Obrazek użytkownika tonymld
Kraj

Choć słyszeliśmy jeszcze nie tak dawno ckliwe deklaracje ze strony polityków obawiam się, że były to w dużej mierze puste słowa…

No ale przecież tego należało się spodziewać, choć warto przyznać, że należy odwoływać się do bardziej stonowanej debaty publicznej, przypominając tragiczne wydarzenia. Ten wpis będzie traktował o wrogu publicznym w Polsce którym do niedawna był prezydent Lech Kaczyński, a teraz cala uwaga “obiektywnych” mediów koncentrować się będzie na bracie.

Wielu złośliwców ubierało prezydenta w buty brata, tak jakby nie miał on (prezydent) własnego zdania i wszystko niby jest podporządkowane decyzjom wielkiego stratega. Ale mam coraz to poważniejsze wątpliwości. Wydaje mi się, ze LK był bardziej politykiem otwartym na zagranice, aniżeli jego brat.

Jarosław z kolei jawi się raczej jako twardy krajowy polityk, odporny na wszelkie ataki. Lech przy nim jest o wiele wrażliwszy. Jednak raczej przekaz medialny wskazywał na jedność i przewagę jednego nad drugim. Dlatego mieliśmy do czynienia, z wielka kumulacja nienawiści: wszystko co złe przypisywano Jarosławowi, poniekąd uderzało w Lecha.

Sytuacja Jarosława Kaczyńskiego, związana z decyzja o starcie w przyspieszonych wyborach prezydenckich jest sprawa bardzo trudna dla niego samego, ponieważ dotyczy w zasadzie wszystkich dziedzin jego życia i tak na dobra sprawę, co by nie zrobił, to było to by złe i nadaje się na krytykę.

Jeśli chodzi o sprawy osobiste, to wiadome, ze JK chciałby kontynuować w jakiś sposób dzieło brata, tak aby coś po nim zostało. Tym bardziej, ze sytuacja polityczna sprawa, ze “nie chce, ale muszę” wydaje się w jakiś sposób słuszne. Otóż oddanie pałacu bez walki, było by wyrazem słabości ale także i chyba w tej szczególnej sytuacji przede wszystkim zdradzeniem idei brata.

Przechodzimy do spraw politycznych, otóż JK jako prezes PiS jest niekwestionowanym, charyzmatycznym liderem tej partii. Co prawda są tam także inne ciekawe i wartościowe postacie, jednak poprzez “blask” bijący od prezesa, ich rola jest przyćmiona. I póki prezes jest prezesem, to nie maja optymalnych warunków do rozwoju. Ale to jest złe dla partii, bo wiadomo, ze prezes musi kiedyś odejść i warto aby miał pełne zaplecze godnych zastępców. Z pałacu prezydenckiego, miałby wgląd na partie, a z drugiej strony ludzie w partii dostali by poważny impuls. No i zagrożenie rozpadu partii w wyniku wewnętrznych konfliktów, byłoby przezwyciężone.

Kolejna ważna kwestia, to determinacja. JK stracił prawie wszystko, co jest dla niego ważne. On już ma niewiele do stracenia. I w przeciwieństwie do brata, jest twardszy, co może okazać się decydujące w końcowym momencie kampanii. Tak wiec, tu nie ma dobrej decyzji. Zarówno start w wyborach jak i ich wynik, niezależnie kogo by partia wystawiła, rzutowałby na postać samego prezesa.

Po smoleńskiej tragedii okazało się, ze prezydent nie był taki straszny, a i poparcie dla niego istniało. Oczywiście cześć ludzi przyszła z szacunku dla wszystkich, niezależnie od barw politycznych, jednak można powiedzieć, iż tragedia uruchomiła pewien mechanizm: nie trzeba się wstydzić, ze się popierało prezydenta!

Wodzirej Adam i reszta nawet w chwile po katastrofie się przestraszyli, ale wiadome było, ze już wkrótce powróci status quo ante, gdzie nagonka na Kaczyńskich to norma. Długo nie trzeba było czekać, jesteśmy straszeni powrotem IV. RP. Tyle, ze my się tej nowej, lepszej Polski jeszcze nie doczekaliśmy… Bo Polska w wersji Lecha Kaczyńskiego, to silna Polska, która ma własne zdanie i która nie zawsze musi się zgadzać z narzuconą wolą Francji czy Niemiec, które przecież nie robią nic złego, dbając przede wszystkim o własne interesy.

Tylko właśnie taka silna Polska, ceniąca swoją wartość i rolę niekoniecznie musi być lubiana, bo stanowi zagrożenie dla obecnych politycznych elit Europy. Nie chcę w jakiś sposób mitologizować naszej roli, ale fakt faktem jesteśmy szóstym krajem pod względem wielkośći w Unii Europejskiej. To zarówno zobowiązuje jak i nobilituje! Tak więc, to nie jest wyssana z palca idea czy też mania wielkości - to raczej nasze prawo, z którego musimy nauczyć się korzystać.

I w tym miejscu dochodzi do zgrzytu interesów, Polska jest dobrym i europejskim krajem, kiedy tylko przytakuje i pełni rolę petenta. Natomiast gdy Polska chce coś więcej znaczyć, to już nie jest to tak mile widziane - chociażby kwestia rezolucji PE o Zbrodni Katyńskiej, która powinna mówić o ludobójstwie. To pokazuje, że wszystko jest dobrze, póki czegoś nie chcemy.

Dlatego właśnie, mając wroga publicznego numer jeden, Jarosława Kaczyńskiego, łatwiej jest prowadzić antypolską kampanię, odwołującą się do zacofania i zaściankowości części polskiego społeczeństwa, choć zapomina się, że to właśnie JK zmiótł ze sceny skrajne partie polityczne, które mogły by być faktycznym zagrożeniem dla funkcjonowania UE.

Wróćmy jeszcze na chwilę do Polski. Otóż JK powinien po tej tragedii jaka nas wszystkich spotkała przemyśleć raz jeszcze, czy nie warto zapomnieć o pewnych rzeczach, aby osiągnąć zamierzone cele? Mam tu na myśli przede wszystkim ugrupowanie Polska Plus, aby właśnie pokazać, że PiS jest partią silną, jednocześnie otwartą i zdolną do kompromisów. Poprzez rozszerzenie palety światopoglądowej oraz umożliwienie debiutu nowym postaciom, odebrane zostałyby krytykom dotychczasowe argumenty o autorytarnym kierowaniu partią.

Także należy się spodziewać, iż poprzez wspomniany zabiegu, doszło by do ucenowienia PiS, który po skonsumowaniu przystawek, oddalił się nieco od centrum, którego głosy mogą okazać się kluczowe w wyborach. Na przykładzie PO, która stała się Wszech Partią (Wszechzwiązkowa Platforma Obywatelska vide WKPb) widać wyraźnie, że elektorat centrowy a nawet lewicowy, jest możliwy do osiągnięcia. Jednak w wypadku PiS wiadome, iż są granice, których partia z kwestii ideowych nie zapomni, co sprawia, że nie mamy do czynienia z bezideową partią. Właśnie ta wierność idei, oddanie i pro państwowość odróżniają PiS od PO. I należy z tego zrobić wielki użytek.

W obliczu tego wszystkiego nie ma się co dziwić, iż media i partia rządząca się przestraszyły. Otóż, pomimo przychylnych sondaży, które robione są pod publiczkę widać wyraźnie, że PiS ciągle ma solidny fundament, którego siłę widać było ostatnio. Jako politolog i socjolog in spe, pragnę dodać, iż właśnie zarówno sposób robienia badań opinii publicznej jak i ogólnie panujące opluwanie obozu konserwatywnego sprawia, że ilość faktycznych zwolenników PiS niekoniecznie przekłada się na ilość podaną w sondażach. Bo któż głosuje na obciachową partię, z małym prezydentem?

No i jeszcze ta pusta, bezideowa wstawka: Ty popierasz Kaczorów? W takiej atmosferze lepiej przemilczeć, bo nie ma z kim rozmawiać, jeśli argumentami dyskusji są wzrost czy podśmiewanie się z czyjegoś nazwiska. To chyba ukazuje brak jakichkolwiek idei czy zwykłych argumentów, co najlepiej można zauważyć śledząc blog posła z Biłgoraja.

Ja mam głęboką nadzieję, że JK pomimo wielu przeciwności losu wygra nadchodzące wybory prezydenckie i to pozwoli mu w pewien sposób pozwolić na dorośnięcie partii - PiS, które przecież jest dzieckiem Jarosława. Dzięki pewnemu zdystansowaniu i usamodzielnieniu, partia będzie wolna, od głównego “balastu”, którego personifikacją był sam Jarosław Kaczyński. Także pozwoli to na wytworzenie się nowych liderów w partii, co z pewnością zaowocuje atrakcyjnością tego ugrupowania dla wielu wyborców. Nawet w wielu sondażach o dziwo, wychodziło, że jeśli partia była by kierowana przez inną osobę, to więcej wyborców byłoby skłonnych oddać na nią swój głos. To chyba najlepszy dowód czarnego PR z jakim mieliśmy (i dalej mamy) do czynienia.

Chyba wiem, czemu Jarosława Kaczyńskiego tak nie lubią - bo jest wierny swojej idei i nie ma na niego haka. To chyba boli najbardziej, dlatego skoro nie można wygrać uczciwymi sposobami, należy używać podstępów.

Przyszła mi taka głupia i niegodna myśl do głowy, otóż pomyślałem, że wśród tych, którzy udawali płacz, byli i tacy cierpiący szczerze, że nie udało się “pozbyć” dwóch braci za jednym zamachem… A los chciał inaczej, czyli jeszcze jakaś opatrzność istnieje.

Pamiętam także, gdy nawet na ramach portalu Niepoprawni toczyła się dyskusja dotycząca osiągnięcia punktu krytycznego, w którym społeczeństwu powinny otworzyć się oczy, aby móc dostrzec zakłamanie i fałsz wśród rządzących elit. Może ten punkt krytyczny właśnie nastąpił? Nie zmarnujmy tego!

Brak głosów

Komentarze

Korsak

I w mojej głowie pojawiła się taka myśl,zwłaszcza kiedy podano informację,że "premier płakał" kiedy dowiedział się o katastrofie.Jeśli płakał to chyba tylko ze złości.
Gdy zaczęły napływać pierwsze informacje o katastrofie , podano,że na pokładzie samolotu był również Jarosław Kaczyński.Ogarnęło mnie wtedy przerażenie,że wszystko stracone,nie ma prezydenta, PIS pójdzie w rozsypkę...
Naszczęście czy to z powodu choroby pani Jadwigi Kaczyńskiej czy też z innych opatrznościowych przyczyn mamy jeszcze jedną szansę.

Vote up!
0
Vote down!
0

Korsak

#57871

To nie jest wcale takie oczywiste, że PiS jako partia, jak to wyraziłeś, "dorośnie" gdy Jarosław Kaczyński zostanie prezydentem (co oby się stało). Istnieje uzasadnione podejrzenie, że również w PiS jest pewna frakcja (lub też grupa) ludzi, którzy chcą kręcić lody, korzystać z układów i dorwać się do koryta. Jest ich być może mniej niż gdzie indziej, ale raczej również istnieją.
Pytanie jest takie, czy po odejściu (dowolnie czy to do pałacu prezydenckiego, czy też wycofaniu się z polityki - chociażby ze względu na wiek i stan zdrowia co niewątpliwie wcześniej czy później nastąpi), no więc czy po czymś takim będzie dostatecznie silne i spójne kierownictwo, które będzie w stanie przeciwdziałać tendencjom odśrodkowym. I czy takie przywództwo będzie w stanie silną ręką trzymać wszystkich innych na tyle krótko, żeby i ta partia nie miała swojego "Mira", "Zbycha" i innych.

To jest według mnie główny problem, przynajmniej w tej chwili.

Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#57937

No cóż, nadzieja umiera ostatnia...

A tak na poważnie, oczywiście margines zawsze i wszędzie się znajdzie, ale jeśli prezes będzie w pałacu prezydenckim, to jeszcze będzie miał jakikolwiek wpływ na partię, natomiast jakby odszedł musiał by oddać władzę osobie zaufanej.

Kto wie, może taką osobą miała być śp. G. Gęsicka?

Sądzę jednak, że raczej do PiS nie idzie nikt, kto chce robić lody. No chyba, żeby celowo, od środka rozwalać.

Dlatego twierdze, że obecność spostrzegawczego Dorna może się przydać. Ten jako stary wyjadacz, będzie wiedział komu patrzeć na ręce.

Vote up!
0
Vote down!
0
#57939

nie zaprzepaśćmy tego co zesłał nam srogi i okrutny los.

Vote up!
0
Vote down!
0
#57953

Tylko PIS MOŻE URATOWAĆ NASZ KRAJ PRZED DAVIDKOVO-FARTUSZKOWĄ NeoTARGOWICĄ ,W INNYM PRZYPADKU ZNAJDZIEMY SIĘ W PODOBNEJ SYTUACJI Z PRZED OK. 220 LAT JAK PRZEZ CAŁY WIEK ROBILI WSZYSTKO ŻEBY NASZĄ OJCZYZNĘ SPRZEDAĆ ZABORCOM A NARÓD EXTERMINOWAĆ: RAZ NA ZASZE TEJ GADZINOWEJ ZARAZIE WON PRECZ ZDRAJCOM DAVIDKOVO-FARTUSZKOWYM MARZĄCYM O JUDE-POLIN DOŚĆ EXPERYMENTÓW Z NASZYM KRAJEM JAK I NARODEM (p/)

Vote up!
0
Vote down!
0

patpol

#57976