Co z tą Polską?

Obrazek użytkownika tonymld
Blog

Obserwując ostatnie doniesienia medialne, można nabyć przeświadczenia, że najważniejszymi kwestiami w Polsce są: afera hazardowa i to jak się nasz szeryf Donald zachowa. Fakt, sprawa nie błaha i należało się spodziewać podobnej decyzji, tym bardziej że widać o co toczy się gra. Niemniej jednak moim skromnym zdaniem, znów Polacy zostali uwikłani w wir Mediokracji, która spycha na bok sprawy o niebo ważniejsze…

Choć tytuł tego wpisu nawiązuje do programu Tomasza Lisa, to hasło jest jak najbardziej aktualne. Jak widać brak pewnej kontynuacji w poczynaniach naszych elit politycznych, zajmują się prowadzeniem wojen przeciw sobie, zamiast o coś… W pewnym momencie, zastanawiam się, czemu Tusk działa z taką logiką - w końcu CBA brzmi już groźnie, i jest zmaterializowanym orężem do walki z korupcją. Jeśli ktoś ma olej w głowie, to liczy się z tym, iż te służby mogą się także i nim zainteresować. Biedna Sawicka - fakt szkoda babki, bo nie dość że złamał jej serce “czuły Tomek” to jeszcze jest przed sądem. Czego nie robi się z miłości…

Niestety, ale ciągle odwiedzając Polskę mam przeświadczenie, że brak u nas jakiejś większej logiki, każdy tylko stara się “odwalić” swoją część i nic więcej. Mało kto myśli o Polsce jako wspólnocie jej obywateli. Interes narodowy często przesłaniają typowo polskie swary i kłótnie o przysłowiową d..ę Marynę.. Brakuje myślenia otwartego, dążącego do osiągnięcia ambitnych celów. Idealnym przykładem jest np. budowa dróg i autostrad - w trakcie remontu wyłącza się z użytku duży odcinek drogi, a prace prowadzone są na maksymalnie 1/5 całości. Nie chcę już wspominać o braku wyprofilowania zjazdów z jednej strony na drugą, aby nie tworzyły się zatory i jazda przebywała płynniej. Podobnie jest z polskim państwem.

Od lat słyszymy o potrzebie reformy finansów publicznych, służby zdrowia czy dokończeniu reformy administracyjnej czy emerytalnej. Jednak zamiast myśleć o interesie całego kraju, niewielkie grupy mogą wpływać na ważne decyzje. Weźmy np. takich stoczniowców, pomijając cały proces prywatyzacyjny etc. są osobami pracującymi jak każdy. Dlaczego więc firma senatora Misiaka, miała zająć się nimi pisząc CV, szukać kursów dla nich i pomóc im się odnaleźć na rynku pracy? Czy my nie mamy urzędów pracy?

Dalej, warto wspomnieć że nasz kraj, to kraj paradoksów. Im prędzej to stwierdzimy, tym lepsza będzie nasza percepcja dla aktualnie zachodzących procesów. Moim ulubionym przykładem jest pomoc społeczna dla rodzin biednych, tych patologicznych - duża część środków przeznaczana jest na używki (głównie alkohol i papierosy) natomiast reszta jest wydawana na duperele. I tak często taka rodzina w żadnym wypadku nie myśli o podjęciu legalnej i uczciwej pracy, bo przecież mogliby stracić to co mają.

Następnie, gdy ich dzieci dorastają, zaczynają dorabiać i mają swoje pieniążki, często ich aparaty telefoniczne (komórki) zawstydziły by niejednego “średniaka”. Ja nie jestem za całkowitym zniesieniem pomocy dla ludzi biednych, jednak postuluję o to, aby każda wydana złotówka miała jakiś sens i faktycznie poprawiała sytuację. W przedstawionym przykładzie tylko cementuje status quo.

Także kwestia wydawania lekką ręką pieniędzy podatników cechuje wiele urzędów i instytucji - takiego przepychu jak w naszym ZUS czy US nie widziałem w Austrii.. Fakt tu jest stylowo i praktycznie, ale nie ma Bóg wie czego, a u nas niestety w ten sposób wyparowują pieniądze, które przecież są tak potrzebne.

Nie można z jednej strony zachować przywilejów emerytalnych i jednocześnie liczyć, że ZUS dalej będzie mógł w ten sposób funkcjonować. Brak stanowczej decyzji, wykorzystując obecne poparcie polityczne, to duży cios dla wszystkich poniżej 30. roku życia - to oni będą mieli naprawdę głodowe emerytury. A odebranie środków z OFE, niczym się nie różni od demagogii Leppera czy bolszewików. Za takie posunięcie każda inna partia została by niemalże zjedzona przez lobby funduszy emerytalnych. Inna sprawa, że w Polsce zbyt dużo osób obecnie jest na rencie lub emeryturze za wcześnie - skorzystali z przywilejów, a obecnie jeszcze mogą dalej pracować.

Dobrym przykładem wydaje się indeks osób na rencie, w przededniach wejścia do UE. W “starej” UE na 1000 osób na rencie było 22 osób, w kranie Paradoksów i Cudów (od 2007 r.) na 1000 osób na rencie było 88. To samo mówi za siebie - idealny efekt polskiego kombinatorstwa. Każdemu się przecież należy, a ten miał kontakty z komisją lekarską etc. Więc niech teraz lekarze nie narzekają, że mają niskie pensje, skoro tylu ludzi wysłali na wcześniejsze świadczenia. Każdy domorosły ekonomista wie, że dla gospodarki najważniejsi są ludzie pracujący, bo to oni właśnie utrzymują reżim, zwany państwem.

Kolejnym paradoksem są dublujące się agencje i instytucje. Tworzy się stanowiska dla “swoich” ludzi, których wymienią po wyborach nowi, i tak w kółko. Nikt się przy tym nie zastanawia specjalnie, ile Polska i Polacy tracą na takich rotacjach. Ważne przecież, aby swoich wepchać..

Ale się nie łudźmy, obecny stan rzeczy to nie tylko wina rządzących elit, czy zewnętrznych ingerencji w polskie interesy. Winni jesteśmy my sami, a przede wszystkim nasza ŚWIADOMOŚĆ. Musimy zacząć myśleć jak jeden naród, mieć wspólne cele i wartości. Póki tego nie będzie, nie ma co liczyć że będzie lepiej.

Jeśli bowiem, świadom swoich szans i zagrożeń naród, będzie bacznie patrzył na ręce swoich rządzących, nie da się omamić medialną papką i przesłodzonym PR - ważne będą fakty, spełnione obietnice i efekty działań, a nie jakieś tam bliżej nieokreślone CUDA, wnoszące tak naprawdę niewiele dla polepszenia sytuacji naszego kraju.

Czasami więc, trzeba powiedzieć rzeczy które mogą zaboleć, jednak potrzebne są one do oczyszczenia sytuacji i nowego początku. Nie powinno się to kończyć tylko na słowie K… i stwierdzeniu niemożności zmian. Musimy wymagać od siebie i od innych, aby Polska była Polską a nie stadem baranów, rządzonych przez jeszcze większych baranów. Aby tak było, ci drudzy nie mogą czuć się bezkarni i muszą wiedzieć, że ich każdy ruch jest obserwowany i zostanie oceniony przy następnych wyborach.

Jednak właśnie nasz Naród, często bardzo łatwo dochodzi do słowa K… i na tym się kończy. Nie potrafimy, niestety, budować i uczestniczyć w procesie budowy lepszej Polski. Choć oczekujemy efektów, to nie idziemy na wybory, bo nie wierzymy w zmianę. Choć chcemy by było lepiej, to nie umiemy i nie potrafimy dać czegoś od siebie.

Tak jak długo będziemy nastawieni tylko na branie, myśląc wyłącznie o własnych interesach, tak długo w Polsce się nic nie zmieni.

Źródło grafiki: Kreatorium.com

Brak głosów