RÓŻOWY POEMAT

Obrazek użytkownika MD
Kraj

O "prezydęckim" świętowaniu Dnia Flagi. Niektóre rzeczy można wyrazić tylko poezją. Wiersz zamieszczam dzięki uprzejmości Autora.

 

 

Ryszard Gumiński

 

RÓŻOWY POEMAT

 

Motto: „W” pisze się przez „f” i zawsze łącznie.

 

Ha ! Ha ! Ha ! Wesoło nam !

Ha ! Ha ! Ha ! Różowy chłam !

Weselmy się ! Weselmy się !

Śmieją się Barei misie.

Głowy do góry ! Kciuki do góry !

Śmiej się PO-wcu, nie bądź ponury !

Co to za hucpa obywatelu ?

Różowy powrót do PRL-u !

To spontaniczny objaw radości !

Zaproś do marsza różowych gości !

Trójca wyborcza – przezacne typy.

Zrobią wesele nawet ze stypy !

 

Ach gdzież te flagi biało-czerwone ?

Schował je ! Schował ! Prezydent ! Bronek.

Nie chcę ! Już dosyć ! Czy to już wszystko ?

Kto to wymyślił ? Swojskie chłopisko.

Już nie wytrzymam od tego śmiechu.

Dosyć już ! Dosyć ! Ratunku ! Lechu !

Takich pomysłów nawet tyś nie miał.

Papieru szkoda – pójdzie na przemiał.

 

Helikoptery ! Helikoptery !

Tuż nad pałacem latają cztery.

Cieszą się dzieci, obywatele.

Ach jak tu pięknie ! Ach jak nas wiele !

Od tego szczęścia w oczach się czworzy.

To tylko jeden ! Boże mój ! Boże !

A jaki wielki ! A jaki śliczny !

A jaki swojski – no bo publiczny.

 

Dwoi się, troi – mały i duży.

Mądry i głupi, i ten co stchórzył

By czekolady kilogram zjeść

Nawet zegarek na ręku nieść.

Już sam prezydent wam przykład dał.

I swój zegarek wszem pokazał.

Czasomierz dobry, wieczko złocone

Ulotek zebrał ten człowiek tonę !

 

Ach jaki aplauz to wywołało !

Cudowne gesty ! Mało nam ! Mało !

A redaktorzy banknoty liczą.

Zgrabne paluszki, łapiątka ćwiczą.

I się nie wstydzą wcale publiki.

Wkładając w kieszeń zwykłe srebrniki.

Z prawej do lewej ! Z lewej do prawej !

Ruch w interesie ! Kraina marzeń !

Ja nie wytrzymam ! Ratunku ! Mili !

Orła białego też w to wrobili !

Z białej zrobili go słodkiej masy.

A zamiast oczu – dwa ananasy !

Nie róbcie tego ! Błagam was chłopcy !

Się posłuchali – wsadzili dropsy.

A może jakie inne węgielki.

Nie śmiałem patrzeć. Taki był wielki.

 

Jakiś też dziwny, bo bez korony.

Mówili wszyscy – ma być zjedzony.

No niech mnie szczery śmiech nie opuści.

Zaprzecza Trzecia: - Postoi u nas, aż się rozpuści.

Spiskowy wietrzę w tym chytry plan.

Zjedzą go sami – nie dadzą nam.

I wam nie powiem na czym on stał -

Z brąz czekolady postument miał.

(Wyspiański wcześniej go opisał.)

 

I komentarze ! I komentarze !

Aktor, redaktor – ludzie z mych marzeń.

Z własnego szczęścia wyrzuć PKB !

Ludzie kochani ! Ja chyba śnię !

Polska to Bhutan ! Bhutan to Polska !

Ratuj nas ! Ratuj ! O Matko Boska !

Płakać zaczynam od tego śmiechu.

Albo dostanę buló bebechów.

Z tej beznadzieji.

Nie ! Czekolada buzię zaklei.

 

I tak w radości, i tak w miłości

Szli se w pochodzie ludzie nieprości.

A prosty naród gębę otworzył:

  • Ratuj nas Panie ! Czegom ja dożył !

 

I już na koniec by zakończyć temat.

Jaka uroczystość taki i poemat.

 

Brak głosów