Kolejne kopniaki od Putina

Obrazek użytkownika MD

Polityka miłości do Rosji rozpętana przez rząd Tuska przy wydatnym udziale wszelkiej maści "autorytetów moralnych" spotkała się z należytym przyjęciem po drugiej stronie. Po dość długim okresie względnej ciszy we wzajemnych relacja przyszła kolejna porcja kopniaków od płka Putina.

Z pozoru niepozorna publikacja w "Izwiestiach" ogłaszająca, iż strona polska żąda pod pomnik w Smoleńsku terenu większego od Placu Czerwonego spowodowała, że zmuszono Polskę do tłumaczenie się, że nie jest wielbłądem. Rząd Tuska robi co tylko może, aby nie dopuścić do wybudowania pomnika upamiętniające Ofiary tragedii w Warszawie i zamiast pochwał ze strony Moskwy zmuszony jest tłumaczyć się, że takiego placu pod Smoleńskiem nie chce i w dodatku wcale tam nie musi nic robić jeśli strona rosyjska wielkodusznie nie ma na to ochoty.

Fundamentalna dla naszej suwerenności niezależność energetyczna nie stanowi dal tego rządu żadnej wartości. Dzięki umowie gazowej wynegocjowanej przez Waldemara Pawlaka mamy najdroższy gaz w Europie, w dodatku rosyjska rura gazowa blokuje jeszcze niewybudowany gazoport. W tej sytuacji nawet przed opinią publiczną przedstawiciele tej władzy zaczęli mówić o dywersyfikacji dostaw gazu. Tymczasem Putin na Kremlu oświadczył, że będzie budował kolejny gazociąg do Polski. Przedstawiciele rządu w Warszawie zaczęli oponować, ale zostali postawiani przed faktem dokonanym. Otóż spółka w której skarb państwa ma 48% udziału podpisała memorandum z rosyjskim monopolistą gazowym na budowę gazociągu bez wiedzy rządu do czego publicznie przyznali się najwyżsi przedstawiciele Rady Ministrów z premierem włącznie! I to w dodatku gdy wicepremier (czy może Wice premier) tego rządu wczoraj ogłosił, że w tej sprawie jedzie do Rosji rozmawiać w tej sprawie. W normalnych warunkach rząd powinien się podać do dymisji nie ze względu na skandal, ale z uwagi na wstyd, bo po takim upokorzeniu normalny człowiek nie miałby odwagi spojrzeć w lustro a co dopiero ludziom się pokazać.

W sektorze energetycznym Rosja odniosła już kolejny sukces. Skutecznie bowiem udało się jej zablokować budowę z polskim udziałem elektrowni jądrowej w Ignalinie. Naturalne byłoby współdziałanie Polski oraz Litwy, Łotwy i Estonii w tej kwestii. Wszystkie te państwa należą do NATO i EU a największym ich zagrożeniem jest Rosja. Tymczasem wszystko wskazuje, iż w Kaliningradzie powstanie rosyjska elektrownia jądrowa a Polska stanie się jej klientem. Zamiast wzmocnienia niepodległości państw nadbałtyckich będziemy mieli zwiększenie uzależnienia Polski. Wszelkie próby budowy elektrowni jądrowej w Polsce spotykają się z miejsca z serią protestów różnego autoramentu obrońców środowiska naturalnego. Dziwnie tylko jakoś projekty pułkownika Putina nie wzbudzają ich głośnego sprzeciwu.

Nigdy Rosja nie rozmawiała z kimś słabszym od siebie po partnersku. Im ktoś był słabszy i miał nieszczęście znaleźć się w zasięgu rosyjskiego buta tym bardziej był pomiatany. Przyjęcie roli nadskakującego wasala przez Donalda Tuska, zwłaszcza po tragedii smoleńskiej ewidentnie jest wdzięcznym polem do manifestowania sowieckiego panowania i udowodniło, że spolegliwość wobec Rosji niczego dobrego nie gwarantuje. Nie jest to żadne odkrycie. Wystarczy prześledzić początki agentury sowieckiej w Polsce i gołym okiem widać, że nawet całkowite zaprzedanie się Sowietom często nie chroniło od śmierci i represji. Jednak z "nowym duchem", tym spod znaku "wybierzmy przyszłość" bardzo niemile widziane jest sięganie do historii. Mamy zatem władzę, która zbiera coraz bardziej upokarzające kopniaki od płka Putina a będzie głosić, że otrzymuje kolejne wyrazy wsparcia.

Brak głosów