Biedroń z Broniarzem będą nam wychowywać dzieci

Obrazek użytkownika MD
Kraj

Wiemy doskonale, że żyjemy w wybitnie nietolerancyjnym kraju. Jesteśmy antysemitami, masowo stosujemy przemoc wobec kobiet i przede wszystkim bezlitośnie znęcamy się nad osobami o innej niż heteroseksualnej orientacji. Aby wyjść na przeciw tym uciśnionym, wzorem Marksa i Engelsa oraz ich duchowych potomków działają różnego rodzaju instytucje, które ponoć niosą uciśnionym zbawcze wyzwolenie. Marks i Engels oraz ich następcy adresowali swoje niesamowite myśli do większości uciskanej przez mniejszość, aby ciemiężony "lud pracujący" wyzwolić z "jarzma ucisku krwiożerczych kapitalistów". Nam jednak przyszło żyć w zaawansowanej już formie komunizmu. Większość został już uszczęśliwiona, przynajmniej w opinii marksistów i wszelkiego rodzaju postmarksistów. Przyszła zatem kolej na uszczęśliwienie mniejszości.

Fakt, że w każdych czasach żyli i żyć będą różnego rodzaju fantaści, dziwacy i zboczeńcy (tfu! ależ ze mnie homofob albo inny fob) nie jest niczym nadzwyczajnym. Normą jest że każde społeczeństwo ma swój margines. Gorzej się dzieje jeśli ów margines przybiera na sile i staje się realnie wpływającym na kierunek życia tegoż społeczeństwa. I to niezależnie od tego czy będą to dewianci seksualni, alkoholicy czy inni narkomani, którzy ze swej przypadłości stworzyli "filozofię życia" i skutecznie dążą do narzucenia jej jak największej liczbie ludzi jeszcze normalnych. Upowszechnienie zachowań charakterystycznych dla marginesu społecznego prowadzi nie tylko do upadku państw, ale nawet całych cywilizacji, jak to miało miejsce w przypadku Imperium Romanum.

W przestrzeni publicznej kraju nad Wisłą funkcjonuje wiele różnego rodzaju organizacji, ponoć pozarządowych, które na swych różnobarwnych, żeby nie powiedzieć tęczowych sztandarach wypisują szczytne postulaty powszechnej szczęśliwości dla każdego. Oczywiście skrzyknięcie się kilku osób o podobnych "ambicjach" nigdy nie było problemem. Tak się jednak jakoś składa, że te grupki są bardzo słyszalne, bo "dziwnym" trafem ich "wyczyny" trafiają do mediów głównego nurtu, jakoś zawsze mogą liczyć na lokal od władzy publicznej i na środki z kasy podatnika. Oczywiście nie jest łatwo przebić się do świadomości człowieka dorosłego zajętego pracą i rodziną aby ten szukał jakichś gejów i ich "niedyskryminował". Choć i na tym polu "postęp" jest niesamowity.

Dużo łatwiej jest jeśli z przekazem na temat "homofobicznej dyskryminacji trafi się do dzieci i młodzieży. Najprościej jest zrobić to przez szkołę. Rząd Tuska pilnie baczy na system edukacji aby uczniowie zbyt dużo wiedzy ze szkoły nie wynieśli jedynie nie żałuje się wysiłków na różnego rodzaju kampanie "europejskie", "ekologiczne" i "uświadomienia seksualnego". W skrócie Daniel Cohn-Bendit. Rząd nie ogranicza się już na "przymykanie oka" na wpływy homolobby w systemie edukacji. Osobą swojego Pełnomocnika do spraw Równego Traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz rząd wsparł publikację Kampanii Przeciw Homofobii (KPH) pt. "Lekcja Równości" jako materiał pomocniczy dla nauczycieli. Przypomnieć należy że sławetna KPH to ta organizacja, na której jubileuszu bawili się tacy ludzie jak na załączonej niżej fotografii.

 

Wymieniona publikacja "uwrażliwić" ma społeczność szkolną na problemy uczniów o odmiennej niż heteroseksualna orientacja. Okazuje się, że według tego materiału homofobiczny może być nawet tradycyjny polonez na studniówce. Zadaniem zaś pedagogów ma być ukazywanie "różnorodności" związków między osobami a nawet wspieranie uczniów o odmiennej orientacji w ich odmienności. Wygląda na to, że szkoła ma zamienić się w "kuźnię orientacji seksualnych". Publikację tę można nabyć bezpłatnie.

http://www.kph.org.pl/publikacje/lekcjar.pdf

W sytuacji, gdy władza publiczna narzuca szkole ideologiczne oblicze całkowicie obce naszej kulturze należałoby liczyć na reakcję tych, którzy mają to wcielać w życie, czyli nauczycieli. Jednak nie tym razem. Tak jak bez krytycznie środowisko nauczycielskie przyjęło "wiekopomną" reformę edukacji z pakietu reform Jerzego Buzka tak i teraz akceptuje wymysły rządzących. Jeden z największych związków zawodowych nauczycieli Związek Nauczycielstwa Polskiego ze Sławomirem Broniarzem na czele również udzielił swego patronatu wymienionej publikacji. A zatem nauczyciele mają już potwierdzenie nie tylko ze strony władzy, której pomysły ochotnie wcielają w życie, ale również ze strony swego związku zawodowego, że publikacja jest godna zastosowania w procesie nauczania.

Trudno mieć dobre zdanie o środowisku nauczycielskim, które masowo uczestniczy w Związku Nauczycielstwa Polskiego, który nawet po 1989 roku nie potrafił rozstać się z SLD, sukcesorem PZPR. w 2007 roku w jednej ze szkół na gazetce ściennej tegoż związku trafiłem osobiście na informację o "represjach ZNP przez władze II RP" a wśród represjonowanych wymieniona była niejaka Wanda Wasilewska. Jeżeli mamy tak zorientowanych nauczycieli to nie dziwmy się zbytnio, że mamy takie społeczeństwo. Nie liczmy też na wychowanie przez szkołę w państwie Tuska nowego pokolenia. To musimy zrobić sami.

Brak głosów