Tusk wreszcie zabrał głos

Obrazek użytkownika gw1990
Kraj

To już kolejna notka, która dotyczy premiera rządu. W ostatnim czasie był on jednak największym "nieobecnym", kiedy wyszło na jaw, że wicepremier lub członek partii rządzącej łamali standardy etyczne i kręcili lody. Żartowałem i nabijałem się z Tuska, zresztą całkiem mu się należało. Ta cisza nie powinna tak długo trwać, ale jeśli w końcu premier ją przerwał - należy o tym wspomnieć. Reakcja, przynajmniej wobec Misiaka, jest taka, jakiej bym oczekiwał niemal natychmiastowo od szefa rządu.

Donald Tusk wreszcie odciął się od działań senatora PO i postulował, o wyrzucenie go z partii. Widać, że na ten krok długo się przygotowywał. Decyzję uznaję za bardzo słuszną - szczerze mówiąc - sam się jej nie spodziewałem. Tusk mnie zaskoczył pozytywnie, bowiem dał sygnał przynajmniej swojemu elektoratowi - nie ma pobłażliwości dla łamania standardów, odcinam się od takich praktyk. Oczywiście - ganić premiera można i nawet trzeba za długą ciszę. Być może w wyrzuceniu Misiaka widzi też, jak mówił dzisiaj Zbigniew Wassermann, słupki procentowe w sondażach. Nawet, gdyby, to nie jest to sprzeczne z etyką i standardami, jeśli chce się podbudować w słusznej sprawie, a wyrzucenie senatora, który kręcił lody na stoczniach, do takowych należy. I tu dla Tuska ogromny plus, jeden z większych w tej kadencji Sejmu.

W stosunku do Waldemara Pawlaka, premier nie był już taki pobłażliwy. Widać, że obaj mają wspólne wspomnienia z wydarzeń, na mocy których wytworzyła się między politykami więź - mowa oczywiście o nocnej zmianie z 1992 roku. Wicepremier musiałby chyba zostać złapany na gorącym uczynku, by włos mu z głowy zleciał i został zdymisjonowany. Tusk zdołał tylko wydusić, że zachowanie Pawlaka to nie są standardy partii rządzącej - zawsze coś, ale dużo za mało. Sęk w tym, że premier dorzucił zdanie śmieszne - mianowicie, iż jest w stanie egzekwować dobre obyczaje wobec podległych mu członków partii. Czy pamięta on na pewno o Beacie Sawickiej i jej histerii oraz przedstawieniu w Sejmie? Wcześniej Paweł Piskorski, teraz Misiak - to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Tolerowanie w dalszym ciągu Palikota, który jest niesmaczny niemal codziennie, gdy pojawi się na szklanym ekranie, również poddaje w wątpliwość zdanie Tuska.

Premier zachował się nadzwyczaj dobrze w sprawie Misiaka, ale szkoda, że zabrakło konsekwencji i uczciwości wobec Pawlaka. Częściowo dobra decyzja i długa cisza pozwalają jednak na dyskusje, czy dzisiejsze zabranie głosu było czystą kalkulacją, czy szczerym gestem. Standardy w PO, moim skromnym zdaniem, są takie same, jak innych partii - determinuje je polityka i chęć zdobycia i utrzymania się u władzy. Problem w tym, że Tusk coś zapowiadał dwa lata temu, po raz kolejny. Po coś w tym rządzie jest również Julia Pitera. To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia taka sytuacja, związana z partią rządzącą.

Brak głosów